W razie czego istnieje możliwość pobrania z sieci.
Czekam z niecierpliwością.
Powrót do korzeni? Może i do najwyższej (jeszcze tej sprzed produkcji hollywoodzkich) formy?
I ja jestem fanem serii, ale po (w moim mniemaniu) nieudanej trójce, do najnowszego projektu podchodzę z dużym dystansem. Ale kto wie?
Zgodzę się z tym: fantastyczny James Dean. Niestety samym filmem nieco się zawiodłem. Obraz niegłupi, ciekawie zbudowani bohaterowie (nie tylko ci pierwszoplanowi), no i samotność jako prawdziwy problem młodego człowieka (już nie złe oceny w szkole czy pierwsze doznania seksualne). Ale na litość boską – motyw ze znajomością Jima i Judym, która w przeciągu 12 godzin przeraza się w głębokie uczucie, strzelanina w opuszczonym domu rodem z kryminału, a do tego całkowita obojętność Judy względem śmierci swojego chłopaka – to wszystko niestety zmusza mnie do wystawienia oceny (i tak zresztą wysokiej) 7/10. Szkoda. Ogromny potencjał, ale nie do końca wykorzystany.
Ale dlaczego nie mieliby być pazerni? Jeśli poniosą porażkę (w co szczerz wątpię), to na własne życzenie, a jeśli nie, to zarobią (a chyba o to m.in. chodzi, prawda?). Przecież nikt nie może czuć się zobowiązany do odbycia kolejnej wycieczki do kina. A ja z chęcią pójdę (nie dla 10minut więcej, ale dlatego, że oglądanie tego filmu na dużym ekranie sprawia mi przyjemność).
Oby nie! "The Sopranos" skończyło się tam, gdzie miało się skończyć. Nic dodać, nic ująć.
> szczotmaster o 2010-08-03 17:47 napisał:
> Ogólnie fajny ale , do połowy był nudny. Daje 5/10
Nie wiem czego się spodziewałeś drogi szczotmasterze, ale w moim mniemaniu to właśnie ta pierwsza, niesamowita połowa czyni z niego wspomniane arcydzieło gatunku. Widocznie szukasz w filmach tego gatunku czegoś innego – proponuję więc oglądać więcej filmów stworzonych po 2000 roku, a mniej tych sprzed 30 lat.
Wilka szkoda, że z filmu wyszło to, co wyszło. Opowieść faktycznie nieco banalna, a całą stronę merytoryczną przyćmiła mistrzowska oprawa wizualna Halla i dźwiękowa Newmana (kolejna – powtórzę epitet – mistrzowska współpraca po wielkim "America Beauty"). W rezultacie otrzymaliśmy zlepek powiązanych ze sobą pięknych obrazów, które ponad wartość estetyczną niczego konkretnego sobą nie reprezentują. Czy jest w filmie jakiś dialog trwający ponad 3 minuty?
Podobnie jak wyżej – 6/10 za formę. A szkoda. Gdybyśmy do tego dodali 30 minut porządnych i wnoszących coś więcej dialogów, które nieco zwolniłyby przy okazji akcję, to nawet ta naiwna historia w takiej oprawie mogłaby coś sobą zaprezentować.
Proszę czekać…