Aktywność

Nowy, czwarty sezon Wlatcow moch!

pamiętam na CN było coś o trzech Edkach… dużo bardziej pomysłowe, dowcipne. a tu, to tylko irytacja mnie nachodzi jak słyszę, że aktorzy modulują głos jak dzieci w przedszkolu udające stare babcie. błędne to takie, nieoryginalne, tym bardziej, że kreskówek dla dorosłych jest już kilka i to bardzo dobrych.

Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street (2007)

> Minusem jest zbyt duża ilośc brutalnych,wręcz obrzydliwych.

a ile w tej krwi poezji… niewielu potrafi tak bawić się odrazą, niewielu.
polecam, nawet wrażliwym.

Projekt: Monster (2008)

Dostałem więcej, niż mogłem oczekiwać… – Zdecydowanie tak. Odczuwam nie małą satysfakcję po obejrzeniu tego właśnie filmu… ykhm… projektu… Bo istotnie nie do końca jest to film z prawdziwego zdarzenia, a raczej coś na wzór kinowych wczesnych eksperymentów formalnych, tyle że z ogromnym wsparciem komputerowo-scenograficznym na miarę naszych czasów i nie lada reklamą.
Pomijając, "spoilerową" kampanię promocyjną filmu w Polsce, gdzie potraktowano widzów, jak niedomyślnych głupców, psując całą zabawę – cały świat od kilku dobrych miesięcy zastanawiał się, co kryje tajemnicze dzieło Abramsa i równie enigmatyczny tytuł "Cloverfield". Domysły, spekulacje, kontrolowane wycieki, z każdym dniem zdawały się wskazywać, że coraz bliżej tej całej aferze do kolejnej apokaliptycznej wizji zrujnowanego NYC, z wyraźnym akcentem na jakąś Godzillo-podobną siłę niszczącą.
I w sumie wszystko się niby zgadza – miasto, potwór, tragedia – i wielu krytyków z łatwością może powiedzieć – TO JUZ BYŁO, NIC NOWEGO. A jednak jest coś w tym filmie, co ucieka od pewnej fantastyczniej sztampowości, coś co mnie osobiście zaskoczyło… – i to nie jest historia, to nie są aktorzy, ani efekty specjalne… mało tego, nawet reżyseria… – lecz właśnie narracja i pewne wyczucie proporcji w dramaturgii całej fabuły. Narracja niebanalna i jakby odkrywająca na nowo bardzo prosty środek formalny – kamerę subiektywną – sprawiła, że pierwszy raz poczułem, w tego typu kinie ogromny nacisk właśnie na zwykłych, przypadkowych ludzi, ich odczucia, pozostawiając nie jako samego potwora i pseudodramaty rządowej administracji, jako jedynie wspierające tło.
Inna spawa to oczywiście forma, która mimo tych wszystkich krytycznych opinii, dla mnie zasługuje na ogromna pochwałę. Jeśli ktoś oglądał film w kinie, od razu zwrócił uwagę na fantastyczną jakość zdjęć realizowanych na taśmie filmowej, mimo swojego „amatorskiego” wyrazu, który na trailerze mógł wprowadzić w błędne przeświadczenie o antyestetyczności dzieła. A tak nie jest. Zdjęcia są majstersztykiem operatorki filmowej. Już nie tylko, kolor, kontrast i typowy brud dokumentalny, ale głównie ruch, z jednej strony chaotyczny i przypadkowy, z drugiej zaś w pełni „wytrzymany” i obrazkowo pokazujący wszystko co się dzieję, bez zbędnego opowiadania nic nieznaczącymi ujęciami.

Polecam ogromnie, i to w kinie. 8/10

Zakończony konkurs Motyl i skafander

wow. dziękuję i reszcie gratuluję.

Zlikwidujcie te piekielne pop-upy!!! FDB.PL

Błagam, nawet nie macie pojęcia jak one strasznie irytują. Te "iksy" do ich zamknięcia reklamodawcy robią coraz mniejsze, tak że zanim to cholerstwo zamknę zdążę wejść w kilka linków, które się na mój chaotyczny kursor natkną.
Rozumiem, że w wielu wypadkach to decyzja podyktowana kwestiami ekonomicznymi, bo nie ma portalu bez reklamy, ale wydaje mi się, że akurat pop-up’wanie jest najmniej skuteczną, a najbardziej frustrującą formą, jaką znam i przez którą zniechęciłem się do wielu serwisów. Banery, linki sponsorowane, konkursy, rss a może i artykuły komercyjne… jest jakaś alternatywa, która tak nie razi i nie odstrasza! Pomyślcie o użytkownikach, bez nich przecież nie byłoby zainteresowania reklamodawców… :)

Elza - Wilczyca z SS (1975)

Na myśl o takich filmach, przychodzi mi do głowy cytat z "Southparku":

- Kurwa! Co odjebało tym Niemcom?!

:)

Butelki zwrotne (2007)

Prości ludzie, proste historie… jak zwykle. – Właściwie to nie wiem, czego ilekroć idę do kina oczekuję po filmie czeskim… Kino jak mało, które w ogóle nieoryginalne i strasznie powtarzalne nawet na poziomie postaci. Mimo to, jakoś w cudowny "tieski" sposób świetnie udaje się im mnie oszukać, i co kolejna produkcja to – przysięgam – zaskoczenie. "Butelki" (tym razem rodzinnie) Sveraków również pozytywnie zaskakują… Historia prosta, pełna nieporozumień i dwuznaczności "zaskakuje" elementami sennych omamów bohatera, które nabrały nieznanego dotąd "erotycznego" wyrazu. Poczciwy bohater, "zaskakuje" logiką swoich decyzji i odwagą niektórych zachowań. Aż w końcu, łudząco podobny do polskiego kontekst społeczny "zaskakuje" najbardziej, choć pewnie tego zaskoczenia wolelibyśmy uniknąć…

1408 (2007)

Z reguły stronie od ironicznych prztyczków, ale ten pewnego rodzaju "malutki" komentarz to moja żywa reakcja na coraz częściej spotykaną generalizację, która prowadzi do pustych "szkolnych" epitetów. Myślę, że mocno nie fair są stwierdzenia typu "Dzieci się zawiodą", stawiające za jedyne kryterium dojrzałego odbioru filmu, właśnie kryterium wiekowe. Dojrzałość filmowa to pojęcie absolutnie względne i to czy kogoś charakteryzują mniejsze czy większe wymagania/oczekiwania, nie ma chyba żadnego związku z jego metryką, szczególnie w przypadku takich for dyskusyjnych. Znam jedynie Twój login, nie wiem czy masz 35, czy 19 lat i szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Podstawą do dyskusji, polemiki jest tylko to co piszesz i jak piszesz. Znajdzie się grono zwolenników, jak mówisz "krwi i flaków", ale daję głowę, proporcje wiekowe będą się zaskakująco skłaniać ku tzw. dojrzałym mężczyznom, choć i dzieci istotnie tu nie zabraknie. Na to wszystko reguły nie ma. Są, co najwyżej statystyki, którymi ani ja, ani Ty z pewnością nie dysponujemy.
Jak pisałem film do moich ulubionych nie należy, choć dzieckiem od dawna się nie czuję. Rozczarowany jestem nie brakiem "krwi i flaków", lecz bardziej brakiem logiki i konsekwencji. "Zawiedziony" owszem jestem, bo trafiały się lepsze adaptacje, a Kinga mimo całej błahości momentami uwielbiam.
Dobra, kończę te personalne wycieczki, bo w końcu o filmach wypada tu pisać. Bez urazy, ale niekiedy jak czytam różne posty, to gorę w nich bierze częściej błyskotliwy skrót myślowy i nieuczciwe uproszczenie, a niżeli merytoryczne argumenty i własna refleksja. Tym mi to trochę śmierdziało z początku.
Ostatnia odpowiedź jednak, rzuciła inne światło… Pozdrawiam, kolejnych polemik życzę.

Mała Miss (2006)

może to kwestia tylko tytułu. ale to chyba jeden z nielicznych filmów, który mimo całej swojej prostoty, bije takim nieopisanym ciepłem, optymizmem. a to właściwie dziwne, bo historia przecież nie ucieka od sytuacji dramatycznych… to bardzo rzadka cecha, kiedy udaje się połączyć humor na równi z całą groteskowością, ironią a niekiedy cynizmem świata. ogromnie polecam, choćby z tego powodu. tym razem bez punktów, bo to być może chwilowy afekt.

najlepsi i najoryginalniejsi reżyserzy! LUDZIE KINA

> MadMax o 2007-09-09 05:09:32 napisał:

proszę mi oddać moje 2 minuty życia, które straciłem na przeczytanie twojego jakże rozkosznie wypracowanego posta. zastanawiam się, czy bardziej woli Pan pisać czy czytać swoje komentarze… niestety nie każdy ma tyle tolerancji, uprzejmie donoszę. juz jestem cicho. proszę wybaczyć, emocje.

polanski, bay, wajda, (z nadzieją) młoda coppola, eastwood choć nie odnajduje prawidłowości. w sumie to nigdy pamięci do tego nie miałem.

Proszę czekać…