Może w swoim podgatunku całkiem niezły. Jak dla mnie jednak hmm… wciąż za mało się działo – zwłaszcza na płaszczyźnie psychologicznej.
Kolejny horror, który po intrygującej pierwszej połowie grzęźnie w schematach i braku pomysłów na rozwinięcie akcji. Ale w sumie mogło być gorzej.
Leciało w tv (pod wielce zabawnym tytułem "Nawiedzona znaleziona") i było dokładnie takie, jak się spodziewałam.
…czyli z lukrem o narkomanach. Obok "My dzieci z dworca zoo" i "Trainspotting" to to nawet nie leżało.
Nie był taki zły jak się obawiałam (casus Źródła Arnofskiego); sprawdzał się jako łamigłówka skupiając uwagę przez całe 170 minut.
Sztampa. Sztampa. Sztampa. Początek jaz z Fargo, końcówka z Siedem a po drodze cały sznureczek różnych innych thrillerów.
Mam niejasne wrażenie,że film jest bladym echem książki, zrobionym tak,żeby broń boże nikogo nie urazić.Poza garścią banałów nie odpowiada na pytanie: dlaczego?
Nadspodziewanie przyjemny, zabawny i sympatyczny, choć z reguły reaguję alergicznie na krzepiące filmy o sile przyjaźni i takich tam…
Może byłaby to i jakaś przewrotna odpowiedź na "Stowarzyszenie umarłych poetów", gdyby nie denny scenariusz, nijacy bohaterowie i irytujący dialogowy słowotok.
O bohaterach ruchu oporu w konwencji ludowej ballady i niejednoznacznymi postaciami po obu stronach.
Proszę czekać…