Aktywność

Kronika (2012)

Pierwsza połowa faktycznie ciekawa i całkiem oryginalna, niestety, pod koniec poszli w jakieś "Tajemnice Rosswell".

Listonosz zawsze dzwoni dwa razy (1981)

Ogólnie dobry, ale faktycznie za długi i pod koniec akcja za bardzo się "rozjeżdża", zwłaszcza w porównaniu z dość zwartą i intensywną pierwszą połową.

Początek (2014)

Film z poważnymi pretensjami i dość prostacką, newage’ową tezą, obnażający jak bardzo ludzie kultury Zachodu nie jarzą idei reinkarnacji.

Wypadek (1967)

Po Losey’u spodziewałam się czegoś więcej, a dostałam klasyczną (by nie rzec – sztampową) historię trójkąta (czworokąta!) miłosnego.

Artysta (2011/I)

Świetna scena z "dźwiękowym" snem, ale całość za gładka i za płytka. Zabrakło mi też prawdziwej nostalgii za niemym kinem.

Grand Budapest Hotel (2014)

Kolejny (może wreszcie już ostatni) film Andersona, po którym utwierdzam się w przekonaniu, że nie jest to kino dla mnie.

Wielka Czerwona Jedynka (1980)

Niezłe epizody, które trzeba wyłowić z dość jednostajnie prowadzonej fabuły. Ale może tak to właśnie miało wyglądać?

Kocha, lubi, szanuje (2011)

No nie, nie zrozumiałam tego mądrego i głębokiego filmu. Jak dla mnie jest najwyżej o tym, że siedzenie samemu w kosmosie nie robi dobrze na głowę.

Wrześniowy świt (2007)

Konwencjonalna i mdła historyjka miłosna, a w tle prawdziwa historia, która mogła być materiałem na wspaniały film.

Kontrybucja (1966)

Początek intrygujący (jak z "Niepotrzebni mogą odejść"), ale styl opowiadania tak powściągliwy, że momentami trudno było się zorientować o co chodzi.

Proszę czekać…