Rodzinka wlałaby Ultronowi lepiej niż Avengers. Gołymi rękami. Podczas jazdy na dwóch kołach nad przepaścią. Bez trzymanki. (+ wzruszające pożegnanie z PW).
Zaskakująco przyjemne klisze, a i Neeson, na szczęście, strzela dużo mniej niż w "Uprowadzonej 8". I w sumie tylko uduchowionej końcówki szkoda.
Pewnie szybko o nim zapomnę, ale dopóki trwał, wciągał bez reszty. Czyli: intelektualnie raczej standard (acz zacny), za to klimat, klimat, klimat…!
Dawno, dawno temu było sobie zacne neo-noir. Potem ktoś przyszedł i zrobił z niego patetyczne filmiszcze o ratowaniu świata. Does. Not. Compute.
Gdybym obejrzał to w wieku przedszkolnym, do tej pory miałbym problemy ze snem. Szkoda sztampowej końcówki, ale filozoficzne rozkminy sługusów na propsie.
No świetne to… byłoby, gdyby nie nieziemsko kretyńska końcówka. Taki brak wyobraźni w filmie tak pięknie operującym tajemnicą jest wręcz szokujący.
Bardzo mocny, bardzo konceptualny. I tak się właśnie zastanawiam, czy przypadkiem ten koncept nieco nie ciąży, szczególnie pod koniec. 7+
Przy całym koncepcie i wszystkich zawiłościach w głowie mam jedno: dobra beka. I to jest duży komplement. Pod koniec się rozłazi, ale niech będzie, że 8.
Znów jakieś dziwne oskarżenia o jednostronność, znów nic nie rozumiem. Nie mniej moralnie szare niż "Bez przebaczenia", wcale nie bardziej "amerykańskie".
Filmom z Nicolasem można sporo wybaczyć, bo są filmami z Nicolasem. Ale pisania na łydce (bo przecież nie na kolanie) i kręcenia ziemniakiem nie wybaczę.
Proszę czekać…