Aktywność

W kleszczach lęku (1961)

Dzieciaczki bardziej przerażające niż w "Omenie" i mocny, mroczny podtekst. Zabrakło może nieco polotu formalnego, ale to szczegół, bo sceny snów są świetne.

Pod skórą (2013/I)

Może i z nutą niepotrzebnych pretensji, ale klimat wchodzi pod skórę, więc nawet nie trzeba nic wybaczać – po prostu zapomina się o wszystkim innym.

Buntownik bez powodu (1955)

Mistrzostwo Rayowskiej (anty)hollywoodzkiej przesady i po raz kolejny uderzenie w samo sedno problemu. James Dean nie do podrobienia, wspaniały.

Nasza klasa (2007)

Nie tylko mocne, ale i w dobrym rytmie – niezła realizacja. Mogło być dużo lepiej, gdyby nie inwazja zupełnie niewspółgrającego z realizmem melodramatyzmu.

Kamienie na szaniec (2014)

Kto by pomyślał, że tym, który po Pasikowskim najlepiej nauczy się korzystać z wzorców amerykańskiego kina gatunków, będzie Gliński. Pozytywne zaskoczenie.

Boyhood (2014/I)

No… film. Jako sztampowa, acz doskonale zrealizowana historia rodzinna ogląda się właściwie sam. Ale żeby zaraz wnikliwa kronika czasów? Gruba przesada.

Wilcze dzieci (2012)

Bardzo to ładne. Prostota jest tu siłą, a montaż bywa błyskotliwy. Tu i ówdzie się nawet wzruszyłem nieco.

Zrywa się wiatr (2013)

Film dużo prostszy, mniej wypełniony atrakcjami niż najbardziej znane dzieła reżysera. Ale takiego właśnie prostego Miyazakiego lubię chyba najbardziej. 8+

Dziwny kolor łez twego ciała (2013)

"Gorzki" to to nie jest. Styl wciąż imponuje, lecz nieco za dużo tu struktury, postaci, technik. +1 za sekwencję z domofonem i za końcówkę.

Mechaniczna pomarańcza (1971)

Wybijająca z rytmu ekscentryczność pierwszej połowy rodzi mieszane uczucia. Druga wszystko uzasadnia i choć mam drobne wątpliwości, kunszt jest niewątpliwy. 9-

Proszę czekać…