Dzieciaczki bardziej przerażające niż w "Omenie" i mocny, mroczny podtekst. Zabrakło może nieco polotu formalnego, ale to szczegół, bo sceny snów są świetne.
Może i z nutą niepotrzebnych pretensji, ale klimat wchodzi pod skórę, więc nawet nie trzeba nic wybaczać – po prostu zapomina się o wszystkim innym.
Mistrzostwo Rayowskiej (anty)hollywoodzkiej przesady i po raz kolejny uderzenie w samo sedno problemu. James Dean nie do podrobienia, wspaniały.
Nie tylko mocne, ale i w dobrym rytmie – niezła realizacja. Mogło być dużo lepiej, gdyby nie inwazja zupełnie niewspółgrającego z realizmem melodramatyzmu.
Kto by pomyślał, że tym, który po Pasikowskim najlepiej nauczy się korzystać z wzorców amerykańskiego kina gatunków, będzie Gliński. Pozytywne zaskoczenie.
No… film. Jako sztampowa, acz doskonale zrealizowana historia rodzinna ogląda się właściwie sam. Ale żeby zaraz wnikliwa kronika czasów? Gruba przesada.
Bardzo to ładne. Prostota jest tu siłą, a montaż bywa błyskotliwy. Tu i ówdzie się nawet wzruszyłem nieco.
Film dużo prostszy, mniej wypełniony atrakcjami niż najbardziej znane dzieła reżysera. Ale takiego właśnie prostego Miyazakiego lubię chyba najbardziej. 8+
"Gorzki" to to nie jest. Styl wciąż imponuje, lecz nieco za dużo tu struktury, postaci, technik. +1 za sekwencję z domofonem i za końcówkę.
Wybijająca z rytmu ekscentryczność pierwszej połowy rodzi mieszane uczucia. Druga wszystko uzasadnia i choć mam drobne wątpliwości, kunszt jest niewątpliwy. 9-
Proszę czekać…