Aktywność

Kieszonkowcy (2008)

Parasolki były z Cherbourga, teraz są z Hongkongu. JT tak bardzo stawia na "jak", a nie na "co", że musiałem się zakochać. Sekwencja kulminacyjna to inny świat.

Misja (1999)

O ludzie, co za muzyka… Fabuła też trochę nadmiernie skondensowana. Na szczęście poza tym to stary dobry To (genialna scena w centrum handlowym).

Vital (2004)

Spokojniejszy Tsukamoto? Dobre sobie. Że kamera się wściekle nie trzęsie nie znaczy, że film nie kipi od dzikich emocji. Właśnie ten pozorny spokój imponuje.

Bullet Ballet (1998)

Gdy dorosnę, chcę być montażem w filmach Tsukamoto. Szkoda, że całość nie utrzymuje frenetycznego tempa pierwszych 30 minut.

Czas ucieka (1999)

JT zakłada znajomość klisz, nie bawi się w ich wyjaśnianie, tylko od razu wrzuca w wir komediowej akcji. Jest to na swój sposób ekstremalne. No i cóż za duet!

Wąż czerwcowy (2002)

Może nieco zbyt fragmentaryczne, lecz trzeba przyznać, że narracja szybko schodzi na dalszy plan – liczą się fetyszystyczne impresje i erotyczne napięcie.

Postrzelony detektyw (2007)

Hongkoński jurodiwy prowadzi oniryczne śledztwo nie gorzej niż Sherlock. Pięknie odjechany film, nawet jeśli momentami szwy nieco trzeszczą.

Wenus w futrze (2013)

Dowód na to, że błahość nie musi być wadą, jeśli tylko film ma wiele warstw i jest autotematyczny na niezliczonych poziomach, wciągając w wyśmienitą zabawę.

Shimotsuma monogatari (2004)

Żonglerka stylistyczna na najwyższym poziomie, a zarazem przyczynek do analizy ciekawego zjawiska kulturowego. Świetna klamra kompozycyjna spina to wariactwo.

Yi sa bui lai (2006)

Troszkę może zbyt ckliwe, troszkę może czegoś brakuje w scenariuszu, ale wciąż jest to ładne i całkiem wzruszające kino azjatyckie, jakie wszyscy lubimy.

Proszę czekać…