Nic Cage dzieli i rządzi, ale to by było na tyle. Za mało satyry, zdecydowanie za dużo slapstickowej bieganiny i wrzasków.
Wykalkulowany, zrobiony na zimno wyciskacz łez. O dziwo przez pewien czas działa, dopiero pod koniec robi się ostro przegięty.
Nieco przeładowany Znaczącymi Detalami, ale gdy już złapie za gardło – nie puszcza. Aktorstwo z kosmosu.
W połowie piekielna atmosfera się rozmywa, szczęśliwie szybko powraca. Soundtrack-marzenie. Niby śmierdzi Lynchem, ale co z tego, skoro jest tak efektywny?
Jeśli dobry remake to taki, który uwypukla zalety oryginału, to ten jest idealny – tak słaby, że w porównaniu film NWR jawi się jako arcydzieło.
Mniej brudu, mniej żółci, więcej stresu. Gangsterski kryzys wieku średniego w brutalnie przekonującym wydaniu.
Greengrass świetnie buduje napięcie, ale tylko wtedy, gdy trzęsie kamerą i tnie jak oszalały. Gdy się trochę uspokaja – można ziewnąć.
Mniej brudu, więcej żółci. Kolory i muzyka już prawie jak w "Tylko Bóg wybacza" i górujący nad wszystkim Mikkelsen.
Pokaz slaj… znaczy się film, który mógłby wisieć w galeriach obok Monetów i Renoirów. Odpręża wyśmienicie, choć po 16 min. wkrada się nieco muzycznego kiczu.
Surowa szarość pierwszej części jest doskonała. Na tym tle same Igrzyska wypadają nieco przesadnie, acz trzeba przyznać, że trzymają w napięciu pierwszorzędnie.
Proszę czekać…