Dynamika tego filmu zasługuje na wierszowane laudacje. A gdy pod koniec robi się rzeźnia niczym z Peckinpaha, ręce same składają się do oklasków.
Spektakularnie piękny film, prawdziwa symfonia barw. Mniej tu humoru niż zazwyczaj, ale reżyser wciąż kocha swoich bohaterów. Ja też, ale jednak nie 10/10.
Kolejny szalenie osobisty film Panahiego, bardziej zakręcony i lepszy niż poprzednik. Niedźwiedź za scenariusz w pełni zasłużony, ale gdzie nagroda dla psa?
Cinéma niemal-vérité od współtwórcy "Lewiatana". Sporo magicznych obrazów, garść jałowych minut, humor, owce. Dużo, dużo owiec.
Ma to nerw filmu zrobionego w słusznej sprawie. Ma też nierówną narrację i wtórne wnioski. Palma za scenariusz, serio?
Manicheizm – tak w "treści", jak i w "formie". Ale też jego negacja: czysty humanizm. Debiut C. był obietnicą, którą spełnia jego drugi film. Tę i sto innych.
Ten film jest tak meta, że niemal pęka w szwach. "Niemal" robi wielką różnicę. Poza tym to niezły dowcip. Byłoby wyżej, ale bardzo oryginalny znowu nie jest.
Styl jeszcze nie do końca ukształtowany (jakież to obrzydliwie dynamiczne!), ale co się wzruszyłem, to moje. Film, że do rany przyłóż.
Maddinowskie amnezyjno-edypalne tematy powracają. Reżyser jest genialnym stylistą, więc gdy wszystko wypala, jak tutaj, można zapomnieć o bożym świecie.
Gdy wydaje się, że tym razem Tsai jest nieco zwyklejszy, okazuje się, że to znów przepiękny film z gatunku "Czy patrzysz uważnie?". Temat tej lekcji: twarze.
Proszę czekać…