Audiowizualny majstersztyk. Widowisko zapędzone w pokazywanie akcji na tyle, że nie ma czasu przedstawić bohaterów.
Wszystko jest tu metaforą i świetnie, że przyjmuje taki koncept, ale w drugiej części staje się mało przystępny i chaotyczny, a część symboli ciężko jest pojąć.
Meh. Cieżko nie porównać go do Wilka z Wall Street, który na każdej płaszczyźnie jest lepszy (przede wszystkim ma sporo ciekawiej opowiedzianą historię).
Jako filmowa zagadka niby spoko, ale wątek fantastyczny jest zupełnie niewiarygodny, przez co ciężko wczuć się w role bohaterów.
Forma paradokumentu działa tu w stu procentach i chociaż całościowo może nie powala, to muzyka (!) i klimat super.
Do połowy jest świetnym dramatem psychologicznym, druga część niestety słabsza i niczym nie zaskakuje.
Dziwny miks grindhouse’u i dramatu kryminalnego, przez co nie da się wczuć w żadną jego rolę. Jeśli byłby dramatem, to świetnym.
Tak się kończy przenoszenie na siłę sztuki teatralnej na ekran – pewne rzeczy przestają działać, a zaczynają męczyć. Film o małżeństwie. Doceniam kreacje.
Eksperymentalny, dziwny, chłodny, bez linii czasowej, film o traumie. Szkoda, że puzzle w nic się nie układają, bo same w sobie bywają intrygujące.
Prekursor, wytaczający szlaki dla kina szpiegowskiego. Parę scen się postarzało, ale nadal interesujący.
Proszę czekać…