Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Recenzja: Alibi.com 0

Są komedie, które od początku nie próbują nam wmówić, że będą szczytów intelektualnej rewolty zdobywać. Są nastawione na humor slup stick, a w scenariuszu wyjdzie głupawo, ale świadomie, no i generalnie będzie to bardzo konwencjonalna komedia omyłek, której „typowość” nie odbierze szansy na świetną zabawę wielu widzom. Takie też zadanie skutecznie i bez odczuwalnej przez nas żenady (a jeżeli już to świadomie skonstruowanej) czy wstydu, który powinien dzielić z nami reżyser, spełnia Alibi.com. Ma na swoją głupotę alibi, takie miało to być.

Koncepcja jest ciekawa. Nasz bohater Gregory jest właścicielem firmy Alibi.com. Zajmują się oni profesjonalnym wymyślaniem, przygotowywaniem i przeprowadzaniem całej akcji wymówek dla swoich klientów. Wraz z Augustinem mają poczucie misji i są przekonani, że ich praca wiele ratuje – a już na pewno jest na nią zapotrzebowanie. Świadczy o tym nieustanne zainteresowanie i wielu zadowolonych, powracających klientów. Jego firma jest odpowiedzią na współczesne czasy – ludzie zdradzają i kłamią. Nasi bohaterowie nie powstrzymają tego, więc pomagają stworzyć fikcję doskonałą, by nikt nie ucierpiał. Do ich teamu dołącza Mehdi, który jak się później okaże przysporzy im tylko dodatkowych kłopotów, które będą się piętrzyć. Oczywiście spodziewamy się ich od początku, więc nie można tutaj użyć określenia "nieoczekiwane".

Jest tutaj oczywiście pewne, że Alibi.com będzie zbudowane na gagach, pocięte, pełne nieustannych zwrotów akcji i odpiętych pasów z umaszczeniem żartu, charakterystycznym dla Kac vegas. Zapadanie się bohatera coraz bardziej w bagno kłamstw wiemy do czego będzie prowadzić, kiedy jeszcze na jego drodze pojawia się kobieta gardząca kłamcami, a oni zakochują się w sobie do szaleństwa. Pętelka na szyi Gregoriego się zaciska coraz bardziej.

Nie ma w tej komedii nic rewolucyjnego, ale nie musi, by rozbawiła gustującego w takim poczuciu humoru widza. Mimo chwilami ducha Borata, kicz wie tutaj kiedy jest kiczem, a teledysk jednej z bohaterek filmu, która chce zrobić międzynarodową karierę muzyczną (na co powinien być paragraf) jest rzeczą, do której warto wrócić. Jest tempo, są udane i zaskakujące nawiązania do sytuacji uchodźców, filmów Szybcy i Wściekli, Star Warsów, czy Assassin's Creed w konwencji oczywiście żartu. Produkcja ma do siebie ogromny dystans i jeżeli widz go nabierze i będzie właśnie takiej niewymagającej rzeczy poszukiwał, to się zaśmieje.

Alibi.com to film przewidywalny w budowie, naszpikowany żartami sytuacyjnymi, ale też czasami udanymi słownymi. Jednak nie można się spodziewać niczego więcej, a użycie słowa "głupkowaty" nie będzie tutaj zastosowane w kontekście negatywnym, a po prostu będzie słowem najbliższym tego, które scharakteryzuje ten film.

Ocena: 5/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…