Aktywność

Przedwczesny pogrzeb (1962)

Opowieść ma niezły klimat, ale to nie ten poziom, co filmy Cormana z Vincentem Price’em w roli głównej. Nie przekonało mnie też zakończenie.

Wichrowe wzgórza (1992)

"Pamięć to despota, który zadręcza nas wspomnieniami." Jedna z najsmutniejszych opowieści miłosnych. Fiennes idealny do tego typu ról. Piękna muzyka, a te piszczałeczki cudne.

Kruk (1963)

Niesamowite kino. Jest zabawnie, lekki klimacik grozy i Vincent Price strzelający z palca zielonym promieniem. Peter Lorre świetny jako człowiek i jako… kruk. Plus wisienka na torcie – Boris Karloff. BTW Kto by pomyślał, że Jack Nicholson tak się wyrobi. Szczęście zaczynać u boku takich legend.

Manon u źródeł (1986)

Fabularnie – obie części rewelacyjne. Sercem – wolę kontynuację z Manon w roli głównej. Zemsta słuszna – wszyscy wiedzieli i zostali ukarani. Piękna sceneria.

Jean de Florette (1986)

Rewelacyjne role trzech legend – Montand, Auteuil i Depardieu. Największe wrażenie zrobił na mnie ten trzeci. Chciwość, zazdrość i głupota, które prowadzą do tragedii.

Gorąca laska (2002)

Jedno z tych filmideł, które lata temu oglądało się w przerwie między jednym numerem Bravo a drugim. Mam słabość do Roba Schneidera. Tutaj – jako nastolatka w ciele faceta – był przezabawny. Robert Davi 🩷

Rust and Bone (2012)

"- Nie zostawiaj mnie. – Nie zostawiam…" …i zobaczymy, co przyniesie życie. Opowieść o uczuciach powstających w bólach (dosłownie). Ale podobało mi się.

Kochankowie z Pont-Neuf (1991)

"- Latem na moście jest fajnie, ale zimą… – Zamieszkamy pod mostem." Niektórym ludziom nie da się pomóc. Przyzwyczajają się, obojętnieją, a coś, co nie jest normalne, staje się normalnością. Lavant świetny. Facet ma w sobie coś takiego. Sama nie wiem, czy to sposób gry, twarz. Po prostu wow.

Grobowiec Ligei (1964)

"Granica, która oddziela życie od śmierci nie jest tak wyraźna, jak mogłoby się wydawać. Któż wie, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie?" Kolejna ekranizacja Edgara Allana Poe – tym razem niezła. Klimat nie jest aż taki mroczny (ja tego nie czułam). Vincent Price ma tu zajefajne okulary przeciwsłoneczne. 😎

Egzorcysta: Początek (2004)

Bez patrzenia przez pryzmat pierwszego "Egzorcysty" – ujdzie. W porównaniu z filmem Friedkina – kiepsko. Efekty specjalne (hieny) tragiczne. Stellan trzyma poziom.

Proszę czekać…