Czterej Pancerni - Kierunek Praga 7
Nie ma wśród nas chyba nikogo, kto by nie wiedział kim byli Czterej Pancerni, czy nie widział jednego choć odcinka tego skądinąd kultowego już serialu. Pomijając wszystkie kwestie związane z prawdą historyczną i kwestiami ideologicznymi serial był i przynajmniej dla mnie do dziś jest dobrą zabawą. Swego czasu bohaterowie „pancernych” byli dla mnie idolami, w których wraz ze znajomymi wcielałem się podczas zabaw.
Operacja "Dunaj" Jacka Głomba jest w całości podszyta tą fascynacją. Rzekomo oparta na wydarzeniach autentycznych jakie miały miejsce w 1968 roku podczas socjalistycznej inwazji na Czechosłowację, historia przesiąknięta jest klimatem serialu. Fabuła posiada też wiele bezpośrednich odniesień. Po pierwsze czołg, którym jest ni mniej ni więcej T-34 o wdzięcznym imieniu Biedroneczka, po drugie czteroosobowa załoga, która dostaje psa, czy listy pisane przez jednego z bohaterów do Janka Kosa. Reszta to mieszanka polskiego i czeskiego humoru.
Film wyprodukowany w koprodukcji polsko-czeskiej jest sumą dwóch sposobów widzenia świata. Niby dwa graniczące ze sobą państwa, a ich mieszkańcy mają różne sposoby na życie, inaczej podchodzą do tych samych spraw. Reżyserowi całkiem sprawnie udało się to pokazać. Dla Polaków najważniejszy jest honor, duma narodowa. Czesi z kolei cenią sobie spokój, ciszę, wolą w większości przeczekać niż działać.
Dużym atutem filmu są aktorzy, którzy z drobnymi potknięciami bardzo dobrze oddają swą grą klimat filmu. Jiří Menzel i spółka sprawiają, że mamy wrażenie, iż oglądamy czeską komedię. Poza tym jak zwykle wyrazisty Przemysław Bluszcz, trochę nierówny Maciej Stuhr, błyskotliwa … Gonschorek czy wreszcie Zbigniew Zamachowski sprawiają, że ogląda się film przyjemnie i bez wysiłku.
Sama inwazja jest tematem przewodnim filmu, lecz nie jest ona pierwszym planem akcji. Na przód wysuwają się zwykłe, ludzkie stosunki polsko-czeskie. Początkowe obawy, nieufność wręcz wrogość obu stron z czasem przekształcają się w przyjaźń. Widzimy, że tak naprawdę więcej nas łączy, aniżeli dzieli. Nawet dowódca czołgu, zagorzały służbista konsekwentny w chęci wykonania rozkazu obrony Czechów (choć nie wie przed kim), znajduje wspólny język z największym oportunistą strony czeskiej.
Film jest bardzo ciepły i przyjemny w odbiorze. Nie jest typową komedią, w której co chwila widzem targałyby spazmy śmiechu, lecz opowieścią, przy której uśmiech nie schodzi z twarzy (za wyjątkiem kilku scen, które burzą sielskość całości, ale czynią to w sposób zamierzony). Czytałem wcześniej wiele opinii na temat tego filmu, w większości negatywnych. Ja odebrałem go odwrotnie. W swej naiwności, momentami prostocie i delikatnym czesko-polskim humorze jest miłą komedią na wieczór.
Spokojny, bez zadęcia. Ciekawy. Widzę, co prawda nieduże, podobieństwo stylu do filmów Kusturicy. Jak ktoś lubi ten klimat to miło spędzi czas 😉