Jako kryminalny thrilleroakcyjniak SF film sprawdza się znakomicie i polecam go z czystym sumieniem każdemu miłośnikowi dobrego kina rozrywkowego. 10
Przepowiemy to panu hurtowo
Właśnie obejrzałem ten film ponownie i za drugim - podkreślam, za drugim - razem widzi się w nim trochę dziur logicznych, które zmniejszają frajdę i wybijają człowieka z totalnego zanurzenia w świecie przedstawionym. W tak dystopijnej wizji zgrzytają też trochę spielbergowe dowcipasy w stylu przypiekania hamburgerów jetpackiem podczas walki w czyimś mieszkaniu - to, co świetnie grało w Indiana Jonesie, tutaj jest zupełnie nie na miejscu. Na szczęście rzeczonych śmichów-chichów nie ma zbyt wiele. Ostatnim trochę kulejącym elementem są próby przemycania w tym filmie poważniejszych treści, poza samą kryminalną intrygą. Aj waj... czego my tu nie mamy... Żałoba po stracie dziecka, rozstanie z tego powodu rodziców, poczucie winy, uzależnienie od narkotyków, etyczność więzienia ludzi za niepopełnione przestępstwa, permanentna inwigilacja... To wszystko jest albo jedynie lekko draśnięte i pozostawia w związku z tym niemiłe swędzenie zwojów mózgowych albo jest potraktowane tak łopatologicznie, że niejedna kreskówka dla dzieci może się poszczycić głębszym ujęciem takich tematów.
Ale podkreślam jeszcze raz - jeśli nigdy nie widzieliście tego filmu, to stawiam dolary przeciwko orzechom, że nie zauważycie żadnej z opisanych powyżej wad. Dlaczego? Z powodu wspomnianej kryminalnej intrygi, która stanowi główną oś fabularną i która jest absolutnie pierwszorzędna i mistrzowsko nakręcona. Historia agenta prewencji Johna Andertona (jak zawsze mydłkowaty Tom Cruise) wgniata w fotel, chwyta za gardło i nie puszcza aż do samego końca. Akcja pędzi do przodu, a ekran zalewają znakomite, nawet po latach, efekty specjalne. Są one w dodatku wplecione w film tak, jak powinno się to robić - są elementem tła, wzbogacają świat przedstawiony; nie są celem samym w sobie, jak np. w takim Ready Player One niejakiego Stevena Spielberga... Przedstawiona w tym obrazie wizja przyszłości jest przemyślana, przekonująca i niestety bardzo prawdopodobna (może oprócz jetpacków - nawet jeśli zapomnieć o smażeniu nimi mięsa).
Jako kryminalny thrilleroakcyjniak SF film sprawdza się więc znakomicie i polecam go z czystym sumieniem każdemu miłośnikowi dobrego kina rozrywkowego. Jestem przekonany, że gdybym mógł sobie dzisiaj wykasować wspomnienia i obejrzeć go jeszcze raz na świeżo, bez znajomości fabuły, zrobiłby na mnie tak samo kolosalne wrażenie, jak za pierwszym razem. Z tego powodu nie zmieniam więc oceny, którą mu onegdaj wlepiłem: 10/10. I na koniec ostrzeżenie - nie czytajcie zbyt wiele o tym filmie, bo jak widzicie to nieznajomość zakręconej jak ruski termos intrygi jest gwarantem dobrej zabawy. Jeśli niechcący dowiecie się zbyt wiele, to całe napięcie pójdzie się kochać a wam będzie trudno zatopić się bez reszty w świecie, w którym morderców chwyta się, zanim popełnią zbrodnię.
Właśnie 2-3 dni temu widziałem ponownie i po latach cały czas się dobrze ogląda. Po latach, bo na samym filmie byłem w kinie w 2002 roku :)
Jako sci-fi film nie zawodzi, bo mamy mnóstwo smaczków od latających pojazdów, przez broń obezwładniającą i 'aureole' uspokajające delikwentów, aż po ekrany dotykowe i jakiś bliżej nieznany lecz niezwykle zaawansowany system operacyjny. Nośniki danych są również wyprzedzające epokę (nota bene bardzo prorocze) gdyż bezprzewodowe. Same wyrocznie, czy jak w dialogach też było – prekogi, są lekko sztuczne, a sama ich 'komora pracy', czyli co tu dużo gadać – mały basen, ewentualnie większe jacuzzi ;) to już na myśl przychodzi zapatrzenie w Matrix, wtedy bardzo świeży i na ustach wszystkich. Lecz to taki malutki minus, bo sam film jest naprawdę dobry. Nie będę już spojlerować, ale jest kilka znaczących zwrotów i są one kluczowe dla fabuły.
Polecam każdemu kto nie widział!