Rozczarowujące przygody sympatycznego robota 5
Pixar, jak co roku, miał królować wśród animacji. Zapowiedzi zachęcały sympatycznym WALL·Em i piękną animacją. Twórcy zdecydowali się eksperymentować, robiąc z tego historię miłosną dla wszystkich, lecz moim zdaniem z rozczarowującym efektem.
Patrząc na postać robota, mamy wrażenie, że gdzieś go widzieliśmy. Jest to zlepek znanych postaci. Z wyglądu WALL·E przypomina bohatera filmu Krótkie spięcie z duszy to połączenie R2D2 z ET, ale niestety zabieg ten się nie udał. WALL·E wzbudza sympatię widza, ale nie potrafi na dłużej przykuć jego wzroku. Na początku współczujemy mu, lecz z czasem, zaczynamy marzyć, aby seans dobiegł końca. Fabularnie wieje nudą i wtórnością, a sam romans z robotem o imieniu Ewa został pokazany słabo. Brakowało jednej z najważniejszych rzeczy, jaką powinien mieć film animowany - humoru. Jest go tu jak na lekarstwo. W przekroju całego seansu bardziej bawiła krótkometrażowa animacja przed projekcją o czarodzieju Presto, niż cały obraz Pixara. Dobrym podsumowaniem nudy jest to, że dzieci w kinie albo spały, albo chciały iść do domu. Z założenia dzisiejsze bajki mają być dla wszystkich, więc jak w takim aspekcie to szwankuje, coś zdecydowanie jest nie tak.
Na plus można zaliczyć pracę grafików. Animacja od początku do końca budzi podziw. Posunęli się krok na przód, tworząc złudzenie rzeczywistości, zwłaszcza w scenach na Ziemi. Szczegóły i ładne ukazanie wydarzeń były z całą pewnością miłe dla oka. Wielką zaletą jest praca Bena Burtta, laureata Oscarów, odpowiadającego za dźwięk i głosy bohaterów. Tutaj nic nie można zarzucić, spisał się wyśmienicie.
Muzyka Thomasa Newmana osobiście mnie rozczarowała, porównując do zeszłorocznego dzieła Michaela Giacchino w Ratatuj, wypada mizernie. Na filmie nie przeszkadza, ale dla widza równie dobrze mogłoby jej nie być, ponieważ nie pozostawia żadnego wrażenia.
Podsumowując, Pixar miał królować, ale mnie rozczarował. Bajka jest nudna, płytka, nieśmieszna chociaż zapakowana w ładną dla oka oprawę. Do jednorazowego obejrzenia z całą pewnością się nadaje, lecz wolę już po raz kolejny wrócić do świetnego Ratatuj, który bawi, uczy i zachęca do powrotu, niż męczyć się przy WALL·E. Ludzie po seansie wyszli z mieszanymi nastrojami, niektórzy zadowoleni, inni z poczuciem zmarnowanych pieniędzy. Ja wyszedłem z wielkim rozczarowaniem, które szybko przeszło, nie pozostawiając miłego wspomnienia. Poprzednie hity studia czegoś takiego nie powodowały. Oby przemyśleli następną produkcję, bo konkurencja nie śpi. W tym roku zdecydowanie wygrywa Dreamworks ze swoją Pandą.
Niby bajka, a bardziej dla dorosłych. Wizja przyszłości powinna dać każdemu do myślenia. To też piękna opowieść o przyjaźni.