8/10 – Ten film to jedna wielka bardzo precyzyjnie wymyślona intryga. Momentami uderzało mnie, że wręcz zbyt precyzyjnie, a przez to film jest zupełnie nierealny. No ale kryminały rządzą się swoimi prawami, więc to nie jest duży zarzut.
Akcja dzieje się właściwie w jednym pomieszczeniu, w którym bohaterowie tylko rozmawiają, a i tak udało się Hitchcockowi stworzyć jeden z najbardziej wciągających kryminałów w historii. Najlepsze jest to, że oglądając wiemy praktycznie wszystko od samego początku, ale mimo tego chcemy się dowiedzieć czy wszystko pójdzie zgodnie z planem i jak to się skończy.
Zapowiada się naprawdę super, tym bardziej, że Villenueve z każdym kolejnym filmem udowadnia, że jest jednym z najciekawszych aktywnych reżyserów.
7/10 – Ciekawe kino z mrocznym samurajskim klimatem, który coraz bardziej udziela się w trakcie oglądania. Świetne zdjęcia i kilka bardzo dobrych scen (zwłaszcza rozmowy ze zjawami) to chyba najmocniejsze punkty filmu. Mocno chwalone jest aktorstwo, ale do mnie w ogóle nie przemawia taki teatralny, "histeryczny" styl jaki prezentuje Toshiro Mifune i inni.
Gdybym nie znał wcześniej "Makbeta", "Tron we krwi" na pewno spodobałby mi się znacznie bardziej. To dopiero moje drugie po "Rashomonie" zetknięcie z kinem Kurosawy i jak na razie nie mam powodów do zachwycania się nim tak jak można by tego oczekiwać po wszystkim recenzjach jego filmów.
3.5/10 – Ten film to takie "Skrawki" Harmony’ego Korine z dodatkiem w miarę spójnej, aczkolwiek słabo angażującej fabuły oraz naprawdę bardzo dobrej muzyki. Ewidentnie zamierzeniem twórców był film kontrowersyjny i to im się udało, ale wydaje mi się też, że nawet nie próbowali zrobić z tego nic więcej prócz awangardy. Kilka ciekawych zabiegów (sceny puszczane od tyłu lub do góry nogami) powodują, że "Ex Drummer" dobrze się sprawdza jedynie w formie ciekawostki.
Całokształt mocno mnie zmęczył i wręcz usypiał (mimo świetnej, energetycznej muzyki).
Nie polecam osobom wrażliwym, bo pełno w tym filmie różnego typu obrzydliwości, zwyrodnień i nienormalnych motywów, których jedynym celem jest wywołanie kontrowersji.
8/10 – Najlepsza część trylogii Refna (Pusher I – 7/10, Pusher II – 6/10). Zawiera najlepsze elementy dwóch pierwszych części – atmosfera gęstniejąca z każdą minutą, niepokój wkradający się gdzieś w połowie filmu i trzymający już do końca. Natłok trudnych spraw dla bohatera i kamera z ręki będąca zawsze w centrum wydarzeń wywołują efekt uczestniczenia w akcji.
Sama fabuła też jest najciekawsza z całej trylogii. Bardzo miło zaskoczył mnie polski akcent, dodam spory i kluczowy dla filmu akcent – bardzo dobrze zagrany i poprowadzony.
Bardzo dobra "brudna sensacja", ale tylko dla ludzi o mocnych nerwach ( i żołądkach).
Trochę ulga, że jednak nie Butterfield, bo był z nich wszystkich najgorszą opcją. Cały czas uważam, że Spidermana powinien zagrać dorosły aktor…
Chciałem napisać swoją opinię, ale w zasadzie powieliłbym tylko twoją wypowiedź. Mnie też druga połowa zaczęła nużyć i cała fabuła też wydała mi się wysilona. Rola Curry’ego nie bez powodu stała się legendarna i to chyba największy plus filmu. No ale nie można zapomnieć o tym, co w musicalach najważniejsze – piosenki, w zdecydowanej większości były co najmniej bardzo dobre. Ode mnie mocne 6.5/10
6.5/10 – To chyba najbardziej przystępny film Balabanova. Zamiast "brudnego dramatu" mamy tu "brudny kryminał", który ogląda się nawet całkiem przyjemnie (w porównaniu do takiego "Ładunku 200"). Fabuła jest bardzo prosta i przewidywalna, ale potrafi zainteresować. To właśnie scenariusz jest najsłabszym punktem filmu. Nie zawiódł mnie za to klimat, a pozytywnie zaskoczyły dobór muzyki i główny bohater. Podpisuje się pod zdaniem, że "Brata" można uznać za rosyjską wersję "Taksówkarza", i to całkiem udaną wersję.
Proszę czekać…