@dawidek98
Niby OK, ale jedno nie daje mi spokoju. Czemu w domu cioci May, non stop są włączone światła – przede wszystkim w dzień? Czyżby kobieta miała promocję w elektrowni?
Kolejny fenomenalny serial z okresu PRL-u. Uważam, że pies Cywil posiada wszystko to, czego zdecydowanie brakuje komisarzowi Alexowi. Po pierwsze. Gra aktorska: Krzysztof Litwin wzniósł się na wyżyny swoich możliwości razem z bardziej znanymi i fenomenalnymi Wojciechem Pokorą czy Piotrem Fronczewskim (którego znam osobiście). Kazimierz Pawlak jako przemytnik też był naprawdę niczego sobie. Po drugie: muzyka – Jerzy Matuszkiewicz był fenomenalnym kompozytorem (wystarczy sobie przypomnieć wspaniałe tematy muzyczne do "Kolumbów", "Czterdziestolatka" czy "Janosika"). Niejeden dzisiejszy kompozytor mógłby się uczyć od takich jak on, czy Andrzeja Kurylewicza ("Polskie drogi") lub Wojciecha Kilara. Po trzecie: akcja – pies Cywil przeważnie zawsze jest posłusznym, szlachetnym, działa na rzecz dobra ogółu, odnajduje zagubionych ludzi, pomaga w potrzebie i pociesza strapionych ludzi. Brązowa sierść dodaje mu charakteru, pewności siebie i odwagi. Po czwarte: lokacje. Często były kręcone sceny w budynkach komendy Milicji Obywatelskiej czy też na polach lub w lasach dopełniają całości i klimatu, pozwalają lepiej wsiąknąć w świat tego wspaniałego serialu. No i po piąte: sam scenariusz, który w każdym odcinku stanowi zamkniętą całość. Jeżeli zdarzy się nam niechronologicznie obejrzeć jakiś odcinek, to zawsze możesz wrócić do tego, którego nie oglądałeś i nadrobić swoje zaległości. Same komendy typu: "Zostań, Cywil!" czy też najsłynniejszy "Aport" się wziął właśnie z tego serialu i przeniesiony został natychmiast do języka codziennego. Do tego zakończenie – finał jest naprawdę imponujący. Bardzo mnie twórcy zaskoczyli w tamtym momencie. Kiedy myślałem, że pies Cywil umarł, sierżant Walczak i komendant MO zabrali go do szkoły (oczywiście był nieco zabandażowany) i wszyscy byli w szoku, a zarazem szczęśliwi, że mogli zobaczyć swojego zwierzęcego idola. Mogli go pogłaskać czy poprzytulać. Albo zagubione dzieci przy stodole – to jest serial familijny. Uśmiercać tak młodych ludzi wcale nie wypada, a zarazem przykro by było każdemu człowiekowi, by w serialu który ogląda cała rodzina ktokolwiek umarł lub został zastrzelony. Ci, którzy pracowali nad tym serialem wiedzieli co robią, czego unikać, jakie treści i przesłania powinny być zawarte i tak dalej. Jeszcze raz: Chapeau bas, psie Cywil! 10/10.
W pewnym sensie, podobny motyw ze statkiem transportowanym przez ląd, pojawia się później w ’Fitzcarraldo". A co do samego filmu – może być. Popieram kolegę niżej, że dużo lepszy od beznadziejnej "Zjawy" z Leonardo DiCaprio w roli głównej.
@Chemas Dziękuję za polecenie, w przyszłym roku na pewno przeczytam.
@Chemas Tym razem się zgadzam z Tobą w 100%. Podałeś najlepszy cytat z tego filmowego, inteligentnego dzieła.
Jedna z lepszych ról Romana Wilhelmiego. Film bardzo dobry, świetnie ukazujący realia tamtych czasów. Mimo tego, że film jest dość smutny, chce się do niego wracać.
Jeden komiczny akcent w całym filmie. Rozumiejąc specyfikę gospodarki lat 80 w Polsce, uwagę przykuwa ten oto dialog z lekarzem: Kim Pan jest z zawodu? – Dziennikarzem. – Ja rozumiem – dziennikarze – ludzie nerwowi, ale… 62 punkty? Pan zajmuje się problematyką ekonomiczną?
Jeden z najbardziej dennych filmów, jakie zostały wyprodukowane w Stanach Zjednoczonych. Wcale mi się nie podobał. Nienawidzę tego!
@Garret_Reza_fdb Fabuła, klimat i postacie jak najbardziej na plus. Co nie zmienia faktu iż jest troszeczkę nudnawy i przez to nasza ocena wynosi zaledwie 6/10. Ale za to w napisach końcowych raczą nas fenomenalną piosenką, którą po prostu uwielbiam. Chodzi mi tutaj o Louisa Armstronga i jego pamiętne na wieki "What a Wonderful World".
Odświeżyłem sobie po paru latach ten film. Fajny klimat, ciekawa obsada, ale czegoś jednak tutaj zabrakło. Największym plusem według mnie jednak jest piosenka Louisa Armstronga – "What a Wonderful World", która leci w napisach końcowych w swojej pełnej wersji.
Proszę czekać…