@dawidek98
@Chemas Ponownie – Janosik jako serial to arcydzieło, a film jedynie dobry. O "Panu Wołodyjowskim" sądzę dokładnie tak samo.
1. Armageddon 8/10
2. Bad Boys 7/10
3. Twierdza 6/10
4. Transformers 6/10
5. Transformers: Zemsta upadłych 5/10
6. Pearl Harbor 4/10
7. Transformers: Ostatni rycerz 4/10
8. Bad Boys 2 3/10
9. Wyspa 2/10
10. Sztanga i cash 1/10
11. Transformers 3 1/10
12. Transformers: Wiek zagłady 1/10
13. 13 godzin 1/10
@Chemas Oglądałem serial i film. Zresztą, co roku w sierpniu oglądam to serialowe, monumentalne widowisko. Serial to kompletne arcydzieło, a film jest jedynie dobry. Tak dobrze odwzorowanej i wiernie nakręconej powieści próżno szukać raczej będzie w ekranizacji z przyszłego roku. Władysław Hańcza, Ignacy Gogolewski czy Magdalena Wołłejko zostali stworzeni do ról Macieja i Antka Boryny czy Józki. Dodatkowo przepiękna muzyka skomponowana przez Adama Sławińskiego, której mógłbym słuchać w nieskończoność. Fenomenalna robota!!! Ta sama rzecz dotyczy moich ukochanych "Nocy i dni". Ja nie rozumiem – dlaczego panuje moda na skracanie (twórcy nazywają to rekonstrukcją) filmów, takich jak "Faraon", "Potop" czy "Noce i dnie"? Mogliby zostawić długość taką, jaka była pierwotnie stworzona i wypuszczona do kin w tamtym czasie.
Bardzo dobrą decyzję podjął, bo z tej nowej "Diuny" nijak nie można czerpać przyjemności w oglądaniu. To po prostu wydmuszka – tandetny popcorniak, który udaje ambitne i egzystencjalne kino.
Rozczarowałem się. Ten film wogóle do mnie nie przemawia. Jest co najwyżej średni.
@pajki_filmaniak W samo sedno. Nie zabieraj się za "Diunę" z 2021 roku, bo to jeszcze bardziej nieudany film od tego w miarę przyzwoitej ekranizacji, która starała się przynajmniej odwzorować fenomenalną powieść Franka Herberta.
@ZSGifMan Ja też makabrycznie się wymęczyłem. A bardzo lubię science-fiction. Nie oglądaj "Diuny", która wyszła w tym roku, bo ona jest jeszcze gorsza od tej z 1984 roku. Poważnie.
Zacznę od tego, co mi się nie podobało. Nudne, infantylne, bez wyraźnej głębi. Zwykły konflikt dwóch frakcji o pewne dobro z "cudownym" wybrańcem w tle. Ileż tego już w kinie było? Z powielania tej kalki można zwymiotować. Nie oczekujcie filozoficznych pytań na temat ontologii bytu, lub poszukiwaniu sensu istnienia człowieka we wszechświecie, z czym tak pięknie radzi sobie gatunek SF. Rozumiem, że w kinie SF należy przymknąć oko, ale przy tak pokazanej technologii oraz broni (w tym lasery), po scenie ukazującej zniszczenie bazy, nastąpił pojedynek na miecze całych oddziałów. Co za głupota. Do tego walka wręcz była tandetna, okraszona baletowymi piruetami i ciosami, które w żaden sposób nie były ani wiarygodne, ani realistyczne i bardziej przypominały wyrafinowany taniec delikatnych pań. Co chwile wznoszono patetyczne do obsrania teksty śmierdzące sztucznymi dialogami oraz, wszędobylski i odpychający arabsko brzmiący bełkot o jakichś sztyletach – ostrzach, wybrańcach i innych głupotach. Nie bez znaczenia jest CIĄGŁA przytłaczająca praktycznie w każdej scenie (nawet przy zwykłym zachodzie słońca) muzyka oraz dłużyzny, zapychające czas tego filmu, co skutecznie jest męczące. Po wyjściu z seansu zastanawiałem się dlaczego strona konfliktu, próbująca przejąć całą infrastrukturę, aby w konsekwencji móc dalej eksplorować zasoby planety, była tak głupia aby najpierw doszczętnie zniszczyć bazę przeciwnika (którą sami wcześniej zbudowali) za pomocą wyrafinowanej broni, i w konsekwencji wysyłać swój oddział uzbrojony jedynie w miecze do walki wręcz. To jest tak irracjonalne, że poważnie myślałem o wyjściu z kina. Inną ciekawostką są monstrualnie wielkie czerwie. Czym się żywią, skoro na pustyni żyją jedynie króliko – skoczki wielkości kurczaka – nie wiadomo. Rdzenna ludność doskonale ich unikać, natomiast eksploratorzy, żyją w bazie na skale otoczonej wielkim murem. Co zatem żrą te wielkie istoty? No chyba, że stołują się metalowymi kombajnami lub samym piachem z pustyni. A teraz, co mi się podobało. W pewnym sensie sam "klimat" tego filmu, zdjęcia i scenografia. Uwagę przykuwa również sam design maszyn oraz statków.
@dareczek50 Ja tak samo. Okazuje się, że świetne zekranizowanie monumentalnego dzieła fantastyki naukowej, jaką niewątpliwie jest "Diuna" to zadanie karkołomne, a zarazem marzenia ściętej głowy czyli raczej nierealne. Jak chcesz prawdziwej "Diuny" sięgnij po książki Franka Herberta lub zagraj w grę o tym samym tytule z lat dziewięćdziesiątych. Nie zawiedziesz się, tak jak na filmach.
@Chemas Z seriali PRL-owskich uwielbiam też epicki i fenomenalny serial "Noce i dnie", lub chociażby z tych młodzieżowych "Stawiam na Tolka Banana". Kocham seriale z tego okresu i nie zanosi się wcale, żeby to się miało zmienić.
Proszę czekać…