@dawidek98
Komukolwiek się to podobało?! Współczuję gustu. Strasznie głupi, płytki i denny serial. Dialogi i scenariusz były pisane na kolanie. Już od małego berbecia mnie odrzucał – samą nagością nie przyciągniesz prawdziwych koneserów seriali. Prawdziwa żenada, jak to w Polsacie zresztą. Chyba dla kasy zostały te ekskrementy nakręcone, bo nikt normalny takiego badziewia by nie zaakceptował. No i sama piosenka z czołówki – bardziej anemicznego tekstu i melodii już się nie dało wcisnąć. Aktorstwo pominę bardzo szerokim milczeniem. Cieszę się bardzo, że wśród moich znajomych, w moim towarzystwie stał się serialem kompletnie zapomnianym. Bo beznadziejnych rzeczy czy sytuacji nie powinno się wcale pamiętać.
Fajna komedia. Wątek z pijanym Mikołajem jedzącym rybę razem z włosami z brody jest niezły.
Próbowałem obejrzeć do końca, ale nie obejrzałem. I nie żałuję – bo tak denny film nie miał zawzięcia nigdzie. Poza salami kinowymi, lecz na szczęście seans "Yyyrkaaa!!!" przeszedł niezauważony przez ludzi i tylko garstka osób obejrzała tą kosmiczną kupę w kinach. Gdzie Jerzy Gruza z czasów "Wojny domowej" i "Czterdziestolatka"?! Czas zatarł ślad. Nawet to ścierwo ma swój fanpage na Facebooku. Świat się naprawdę kończy.
Piękne. Scena z wręczaniem prezentów jest po prostu boska. Sam nie wiem co lepsze, lala łowicka czy płetwy?
Rola Fletchera Reede, to przede wszystkim niezwykłe miny Jima. Facet jest w tym wyśmienity.
@rast26 Dla mnie średniakiem jest Kiler. Co prawda kilka razy go obejrzałem, ale nigdy go nie wspominałem najlepiej.
Okazuje się, że Daniels może z powodzeniem dorównać Jimowi Carrey.
Najlepsza komedia z Jimem Carrey. Tyle ode mnie.
Nie rozumiem was, tak przyjemny i miły w oglądaniu film, z niezapomnianymi Eddiem Murphy i Jeffem Goldblumem i wyśmienitym humorem w wykonaniu tego pierwszego przeszedł bez echa?! Co jest z wami ludzie, zaprzestaliście mieć poczucie humoru?! Żart z moczem i herbatką na śniadanie czy hipnoza uczestnika programu G powinny przejść do legendy i być cytowane przez miłośników komedii. Jestem pod wrażeniem tego, jak fajnie został ukazany problem ciężaru życia i samej sławy – mam tutaj na myśli postać Ricky’ego. Naprawdę, to trzeba samemu zobaczyć. Polecam każdemu, nie zrażając się niskimi ocenami. Nie będziecie zawiedzeni.
Boże, co to jest?! Reżyser, aktorzy, a także operator powinni zasiąść do lekcji i pilnie notować w zeszyciku, jak z rozmachem kręcić filmy historyczne, a nie przedstawienia jarmarczne dla kilku imbecyli nieskażonych żadną głębszą myślą.
Proszę czekać…