6/10 całkiem fajny serial, chociaż z pewnymi niedociągnięciami. Idea Nieba jako korporacji naprawdę niezła, chociaż można to było bardziej podkreślić i na samym początku zaznaczyć. Myśle, że spotkanie rodzinne mogło się odbyć w 1 lub 2 odcinku, nadało by to sensu, a tak początkowe odcinki się snują. Postać Boga z jednej strony świetna, a z drugiej słaba. Aparycja Steva idealna do roli, niektóre sceny napisane super, niemniej ogólne założenie, że to taki absolutny nieudacznik jakoś mi nie pasowało. Pozostałe role przeciętne. Ale plus, że tylko kilka odcinków ;)
Mocne 7. Inne kino niż u Vegi, nie ukrywam, że jego fani mogą być rozczarowani, bo klimat inny i nie każdemu podejdzie. Mnie akurat podeszło :)
@PolepioneKadry autostopowiczka fajna :). A scena z kinem mnie nie ujęła. Niemniej po Twoim wyjaśnieniu, przyjmując ten punkt widzenia zgadzam się z Tobą co do teorii jak najbardziej. Scena pokazuje coś czego teraz już nie ma i nie będzie, pokazuje czasy, które dawno minęły. W teorii to do mnie mocno przemawia, tyle że kompletnie jakoś nie czułam klimatu postaci Tate i Polańskiego w tym filmie, daleka więc jestem od zachwytu tymi akurat fragmentami.
@PolepioneKadry a nie no, pewnie, reszta jak najbardziej w porządku. Perfekcyjnej roli nie da się zagrać w filmie z kiepskim scenariuszem, montażem czy muzyką. Tutaj wszystko grało, wszystko pasowało. Ta cała "reszta" dała możliwość zagrania tej roli właśnie tak, że widzimy (niemal tylko) postać.
@Manna odczucia mam podobne, ocena również 7/10. Nie jestem fanką tej muzyki, ale rolę zagrane dobrze. Reese akurat nie znoszę, wyjątkowo mnie drażni, ale tutaj chyba pasowała do roli "komediantki", a jej głos brzmiał tak jak powinien w takich piosenkach (chociaż absolutnie to nie moje klimaty). Historia ciekawa, ogląda się dobrze.
Doczekałam się! Film świetny i jest to zdecydowanie zasługa Phoenixa. W zasadzie ten film to (prawie tylko) on. Rola zagrana perfekcyjnie, prawdziwie, nie mam żadnych zastrzeżeń do wiarygodności, Joker idealny. Jednocześnie zaznaczam, że jakiekolwiek porównywanie do poprzednich ról Jokerów jest bez sensu, gdyż każdy poprzedni Joker to zupełnie inny film, inna rola i inne założenia, inna wizja artystyczna. I tak jak lubię poprzednie filmy o Batmanie i podobały mi się role Nickolsona i Ledgera, tak też ocenianie "który lepszy" w mojej ocenie niczego nie wnosi.
Dziwi mnie niska ocena filmu tutaj (aktualnie raptem 7+), ale domyślam się z czego ona wynika. "Joker" to nie jest film akcji. To nie jest kolejna część "Batmana". To nie jest widowisko z efektami specjalnymi, gonitwami, samochodami i tym wszystkim. A tego zapewne część widzów się spodziewała. Zamiast tego mamy dramat /thriller. Jak dla mnie broni się w 100%.
@Marac w zasadzie o tym samym mówimy. Tyle, że czasem brak logiki (sam w sobie) w niektórych filmach nie będzie wadą. W serialach, niestety, często robi się wszystko, byle zostawić miejsce na kolejny sezon. Mówimy o tym samym, ja o przyczynie, Ty o skutku, ale o jedno nam chodzi.
Postać Lawrenca świetna. Zgadzam się z Tobą w 100%. Ten wątek, ta postać ratowała sezon.
SPOILERY
@Marac dla mnie osobiście wadą 3 sezonu jest nie tyle rozmijanie się z logiką, co usilne zostawienie otwartego zakończenia, tak aby można ciągnąć kolejne sezony… June powinna zginąć w 3 sezonie kilka razy, ale nie, ona ma taaaaaakiego farta, że wszystko jej uchodzi płazem. Niestety dlatego nie jestem fanką seriali (chociaż je oglądam), bo lubię jak historia jest przemyślana, a nie zależna od ewentualnej dalszej produkcji. I szczerze mówiąc, to ucieszyłabym się bardziej gdyby June została zastrzelona, byłoby to bardziej wiarygodne, a kolejny sezon można by pokazać z perspektywy kogoś innego.
@PolepioneKadry z tym Aniołeczkiem to poleciałeś ;)
Co do dobrych scen w filmie to jednak myślę, że jest jeszcze kilka. Podobała mi się scena na farmie, tak ogólnie podobało mi się napięcie i groza, oraz oczywiście wpierdziel, który tam widzimy (szkoda, że tak krótko ;) ). Zakończenie też mocne, też przypadło mi do gustu (choć jeśli chodzi o broń to wolę miecz / pistolet), niemniej miotaczem ognia QT ładnie sam do siebie nawiązuje ;). Podobało mi się również jak Rick wspina się na wyżyny swojego talentu, Di Caprio zagrał mistrzowsko. Poza sceną z B. Lee te są moimi ulubionymi.
@PolepioneKadry Dzięki za odpowiedź :)
W kwestii Bruce’a Lee to akurat dla mnie ten wątek mógłby być bardziej rozbudowany, scena bardzo mi się spodobała, żałuję, że była tak krótka :) Rozumiem niesmak, bo Bruce był skromny i fajny (najprościej ujmując), jednak osobiście zupełnie mi to nie przeszkadzało. Fakt: Bruce Lee nie jest moim idolem i tak jak szanuję jego dorobek, umiejętności, talent i charakter, tak też nigdy po prostu nie gustowałam w takim kinie. Być może stąd moje podejście.
Możemy się zastanawiać czy zamiast Bruce’a Lee nie można by dać innej gwiazdy (ikony) tak jak chociażby Chuck Norris, ale zapewne wybór był przez Quentina mocno przemyślany i to miał być on (Bruce) a nie ktoś inny. A tak a propos Chucka Norrisa to widziałam niezłego mema ze zdjęciem Pitta (w roli Cliffa) z komentarzem" Chuck Norris? Nie słyszałem o niej."
Zaś co do wyrabiania sobie opinii na jakiś temat na podstawie filmów Tarantino, no cóż… Ktokolwiek, kto ma odrobinę oleju w głowie nie będzie traktował jego twórczości zbyt serio ;)
Proszę czekać…