Obejrzany we Wrocławiu z racji sentymentu dla Wrocławia; byłam też w kościele Marii Magdaleny kiedy akurat kręcili tam jakieś sceny; sam film średniawy niestety
Gdybym była normalna, powinna bym się wzdrygnąć i wyłączyć już w 10 minucie filmu. Ha! Ale nie jestem. This is how we do things in the country!
Taki tam, 90-wy przeciętniak. Przyzwoity jak na swoje czasy, bo inaczej byłby dziś nie do oglądania.
To chyba jakaś nowa definicja filmu "artystycznego" – uczynić go jak najmniej atrakcyjnym w odbiorze niezależnie od atrakcyjności tematu.
Koszmarne dialogi, koszmarny scenariusz, koszmarny sundtrack. Gwiazdka plus za niezamierzoną zabawność.
Garść schematów i fatalnych efektów komputerowych. Bracia Pang zdecydowanie poniżej swoich możliwości.
Wendigo? Poważnie? TAK WYGLĄDA WENDIGO?! (nie wiem jak wygląda wendigo, ale na pewno nie tak). A film też kiepski.
Smutne, jakim trzeba być debilem, żeby nie docenić oryginalności, dziwaczności, klimatyczności i urzekającej strony plastycznej tego filmu.
Zrzyna z "Chłopców z ferajny" i czegoś tam jeszcze, nie jestem specjalistką od filmów gangsterskich. Nieprzekonująca. Depp jak parodia samego siebie.
Męczący w swojej egzaltacji. Lata świetlne od "Kto się boi Virginii Woolf?" czy "Nagle zeszłego lata".
Proszę czekać…