Wreszcie się komuś udało – [SPOILER] Wreszcie jakiemuś badguyowi udało się ukraść i uciec i zło nie zostanie ukarane. Wszystko dlatego, że ten zły to przystojniak z bajerancką grzywką i błękitnymi oczami.[Spoiler]
Prosty ale zgrabny film. Do pooglądania ale bez rewelacji. 6/10
Tak się niby mówi, że faceci tylko na biust i tyłek patrzą a tutaj wszyscy wytykają, że laska ma twarz niewyjściową. Fakt, coś w tym jest, twarz i cera wyjątkowo szpetna, na dodatek napompowane różowe usta i aż trudno uwierzyć, że taki koleś, jak główny bohater mógł się spiknąć z taką dziewczyną, na dodatek wygląda na starszą od niego…
Tak, brak Megan to najwięsza wada tego filmu, reszta jest na swoim miejscu więc nie ma co się rozpisywać. Chylę czoła przed efektami ale jest tego nawet za dużo i film jest za długi. Pod koniec już się to ogląda bez emocji. Cała druga część filmu przypomina Crysis 2.
Duży plus za wątek księżycowy – fajnie wykorzystany patent. I Buzz Aldrin pojawił się na planie… mam nadzieję, że prawdziwy bo przy tych efektach to już nic nie wiadomo…
Film budzi mieszane uczucia, ale nie można mu odmówić artyzmu i głębi. Dla mnie sceny powstawania świata i życia na ziemi były bardzo interesujące – właściwie to najlepszy moment tego filmu. Scena z dinozaurami – mistrzostwo. Ten moment był potrzebny bo losy rodziny były przyrównane właśnie do tej historii świata.
Malick pokazuje właściwie nie losy rodziny a ewolucję emocji w rodzinie. Tutaj nie ma fabuły w typowym rozumieniu tego słowa, są jedynie strzępy niezrozumiałych wydarzeń, fragmenty dialogów wyrwane z kontekstu, kawałki epizodów z różnych momentów życia. Malick pokazuje nam coś znacznie trudniejszego do ujęcia w filmowe ramy – historię uplecioną z emocji. W rodzinie tworzą się napięcia, pojawia się radość kontrapunktowany smutkiem, rozczarowanie, miłość – to właśnie te uczucia są prawdziwymi bohaterami filmu, postacie stanowią dla nich tło. W tym uniwersalnym ujęciu losy rodziny wydają się zaskakująco podobne do losów naszej planety.
To dla mnie prawdziwe mistrzostwo, dodatkowo wspierane dobrymi zdjęciami i świetnym aktorstwem.
Przyznam się, że po pierwszym oglądnięciu nie zrozumiałem wszystkich scen symbolicznych i wizyjnych: matka w szklanym sarkofagu, wąski pokój z krzesłem, ludzie na Salt Lake…
Amatorskie kino, naiwna fabuła, nawet pasożyty zrobione bardzo słabo, kompletna strata czasu. Aż dziwne, że pooglądałem to do końca ale tak już niestety mam…
> Czudi o 2011-09-20 11:59 napisał:
> Kolega Darek wysoko oceniania jednie kino rozrywkowe, ewentualnie filmy z
> dosłownie wyłożonym przesłaniem przesłaniem.
> Wszystko inne oceniane jest jako kiepskie/średnie/dostateczne, a bardzo często
> są to ciekawe tytuły,ale wymagające refleksji, pewnej wiedzy z tematu, albo
> pozbawione wartkiej akcji.
> Konkluzja jest taka, że nie ma co się sugerować opiniami Darka i lepiej samemu
> sprawdzić;)
Naprawdę, dziwię się takiej ocenie. Ja osobiście dałem 9/10. To wielkie kino – poruszająca historia opowiedziana w ciekawy sposób. Nie ma to jak mroczna przeszłość odkrywana wraz z bohaterami. Na dodatek bardzo realistycznie ukazany kawałek historii ze świata, który znam tylko z gazet. Trzeba trochę cierpliwości, bo początek jest dość nudny i wszystko rozwija się powoli ale na prawdę warto.
Moim zdaniem Ring można już zaliczyć do klasyki. Czas płynie nieubłaganie, Quagmire.
Po przeczytaniu recenzji wydaje mi się, że było opowiadanie S. Kinga o bardzo podobnej fabule (chłopak pisał tam listy zamiast notatnika)
Szkoda czasu – Zwykły slasher który pretenduje do miana filmu z ambicjami, ale oprócz pseudomistycznego bełkotu głównego oprawcy niczym nie różni się od innych tego typu filmów, gdzie tego typu świry pozostają zwykle niemowami lub przynajmniej milczą.
Ten film przekracza też trochę granicę dobrego smaku nie przez ilość wylanej krwi i wyprutych flaków ale przez udział dzieci w scenach przemocy. Pomyślcie o tych biednych małych aktorach, którzy musieli uczestniczyć w chlapaniu czerwonoą farbą…
Śmieszny jest chyba fakt, że nosił imię mitycznego upadłego anioła Azazela, co świadczy o poważnym podejściu do sprawy wyglądał jak klaun z cyrku. W takim kinie chodzi o to aby sprzedać ludziom fikcję a jednocześnie uprawdopodobnić ją. W przypadku tego czerwonego pajaca twórcy wymagali sporej dozy naiwności od widzów. Takie rzeczy "wybijają" widza z akcji, psują dobrą zabawę. Na dodatek żona zaczeła krzywo na mnie patrzeć i mocno ziewać od kiedy Azazel pojawił się na ekranie…
Proszę czekać…