Trochę niezdyscyplinowany formalnie, ale ujął mnie swoim brakiem zadęcia i niepotrzebnego dramatyzmu. Dobra końcówka.
Typowy skostniały melodramat. Szczęśliwie na każdą niemożebnie sztywną scenę przypada inna – pięknie nakręcona i wzruszająca.
Znów znakomicie o przenikaniu się przeszłości i teraźniejszości, duchowości i cielesności. Na pewno będę do niego wracał, bo film ma milion warstw. Na razie 8+.
Dzień jak co dzień w obozie awangardy – nikły zalążek pomyślunku, cała masa pretensji. Może w kolejnych częściach będzie lepiej.
Nad fabułą od połowy już nikt nie panuje, ale ekranowa magia wygląda imponująco. Chętnie zobaczę kolejną część, w której będzie o połowę mniej wątków i postaci.
Zbyt dosłowny i zbyt niezdecydowany jednocześnie. No i generalnie pięciogodzinny czas trwania się nie sprawdził.
Prościutka metafora po brzegi wypełniona drobiazgami. No i to zakończenie, o którym wszyscy piszą – dobre, bo co najmniej dwuznaczne.
Rasel i Rajan to znakomity, znakomity duet (kto by pomyślał, że Gosling ma tak rozbudowaną mimikę?). Szkoda, że fabuła nie trzyma się nawet na słowo honoru. 6+
Zaczęło się bardzo dobrze – ciekawe zdjęcia, mało akcji, letni klimat. A potem robi się coraz więcej fabuły i już nie jest tak fajnie.
"Zimowy Żołnierz" miał trochę mniej niedokładności w scenariuszu, ale cała reszta to znakomity upgrade. Aż się przejąłem nawet.
Proszę czekać…