Więcej tego samego, lecz jak zwykle na wysokim poziomie. Wygrywają jednym: przepiękną końcówką. Wielkim fanem serii nigdy nie byłem ale oj, uroniłem łezkę. 8+
Wszystko poza walkami prezentuje poziom cyklu "Najgorsze filmy świata". Co prawda stanowią one pół filmu, ale to wciąż za mało, by uratować tego gniota.
Dla tych, którzy chcieliby znaleźć się po drugiej stronie ekranu, śmieją się i płaczą wraz z ulubionymi bohaterami i wierzą, że kino i życie to jedno i to samo.
Wizualne i muzyczne arcydzieło, niektóre ujęcia do zapamiętania na zawsze. Niezwykle inteligentne potraktowanie poważnego tematu.
Kto by się spodziewał? Intryga wciąga po uszy a muzyka nadaje klimat rasowego thrillera. W końcówce się spieszą, ale napięcie opada tylko nieznacznie. Mara <3
To naprawdę urocze, że twórcy kochają starego, dobrego Supermana, ale mogliby pozbyć się loczka i zrobić ten film po swojemu.
Nuda… Nic się nie dzieje proszę pana. Nic. Tak proszę pana… Dialogi niedobre… Bardzo niedobre dialogi są. Proszę pana… Yyy… W ogóle brak akcji jest.
Old school pełną gębą. Choć scenariusz mógłby być lepszy, to nadrabiają brakiem efektów i obfitością ciętych ripost.
Więcej tego samego. Gdyby nie, jak zawsze bezbłędni, Gibson i Glover, byłoby słabiutko, ale dzięki nim ogląda się z pewną przyjemnością.
Po prostu porządna adaptacja. Pięknie sfotografowana, nieźle zagrana (acz głównie na drugim planie), pozbawiona autorskiego sznytu.
Proszę czekać…