Bawiąc się starymi klockami trzeba zadbać, by choć układanka była intrygująca, a to nie do końca się udało. Ładne, fakt, ale do szybkiego zapomnienia.
Jak to wszystko tańczy, jak śpiewa! Idealna symbioza dźwięku z obrazem sprawia, że liczy się tylko rytm opowieści. Wright >>> Dolan.
Nieco naciągana przesłanka i końcówka z innego filmu, ale to, co pomiędzy – ze złota. Tym większa szkoda, bo film, choć bardzo mocny, mógł być jeszcze lepszy.
Bardziej dokument etnograficzno-krajoznawczy niż fabuła, można się dużo dowiedzieć. Zalążki struktury pojawiają się późno, może dlatego nie do końca przekonują.
Historia historią, a tu obraz współczesności kuleje. Muzyka tak okropna, a scenariusz tak dziurawy, że dech zapiera. Ale jakieś tam napięcie wytworzyli.
Spostrzeżenia zaskakująco trafne sąsiadują z boleśnie oczywistymi. Młodzieńcza energia nie usprawiedliwia wszystkich błędów. Efekt: ambiwalencja.
PTA zamienia Historię na Metafory. Nie ma tu tematów, są Tematy – ten główny czasem ginie pod warstwą innych, ale film pozostaje frapujący.
Mózgotrzep, w którym forma i treść to jedno, a wcale nietrudny do zrozumienia. Niesamowity, niepokojący klimat. Po co mówić, skoro można opowiadać obrazami?
W pewnym momencie trochę przeginają, ale nawet wtedy trudno nie docenić mocy krytyki "amerykańskiego stylu życia", która w latach 50. była absolutnie wyjątkowa.
Ani to dobry horror, bo nie straszy; ani dobry pastisz/parodia, bo śmieszy sporadycznie. Hołd też z tego żaden, bo filmy, którym się hołduje, same nie są dobre.
Proszę czekać…