Nie przeszkadzało Ci to, że film po prostu kręci się w kółko? Kunis jest trzy razy porywana i trzy razy ratowana przez Tatuma, potrafiłeś się tym emocjonować? Nie przeszkadzało, że Kunis nie przechodzi żadnej przemiany, wszystkie wydarzenia przyjmuje z równą obojętnością i naprawdę trudno było jej kibicować?
Czy nie przeszkadzało, że film ciągle wprowadza coraz bardziej ekstremalne założenia do swojego świata, coraz to nowe wątki, ale właściwie nie służą one potem fabule? Jeśli dobrze pamiętam kwestie źródełka młodości, masowego kasowania dysków, czy władzy nad pszczołami sprawiają jedynie wrażenie ciągu luźnych pomysłów z kilku scenariuszy. Podobnie zresztą jak wątki ciągłego ratowania przez Tatuma o których już wspominałem. Szczególnie wątek usuwania masowych zniszczeń czy ignorowania świadków powietrznych bitew jest wprowadzony tak mocno od niechcenia jakby wręcz złośliwie korespondował z mitologią Matrixa będącą swego czasu przedmiotem niezliczonych analiz.
Dla mnie ten film nie sprawia wrażenia przemyślanej wizji, to ciąg zebranych w niezbyt trzymającą się całość pomysłów który prowadzi od karkołomnego punktu wyjścia: sprzedaży jajeczek dla pozyskania pamiątki po ojcu koślawo przechodząc do wojen międzygwiezdnych. Ktoś wyłożył na to 178 mln$ chyba tylko dlatego, że bał się przegapienia skryptu na miarę Matrixa. Podobno scenariusz tamtego filmu nie był rozumiany przez ludzi Hollywood, choćby przez Seana Connery’ego przymierzanego do roli Morfeusza. Do dzisiaj niektórzy plują sobie w brodę, do dzisiaj krążą złośliwe anegdoty. Konstrukcja jest taka sama: szara jednostka okazuje się Wybrańcem działając w świecie poza naszym postrzeganiem, niestety poziom zawartości jest diametralnie inny.
Mam podobnie z Matrixem, ale sądzę, że główną winę ponoszą kontynuacje które obnażyły każdą głupotę koncepcji przedstawionego świata. Pojedyncze sceny nadal bronią się świetnie, choćby finałowe wyjście z budki, czy Trinity wyciągana z wybuchającego helikoptera. Ostatnio Nostalgia Critic, mimo żenującej nowej formuły swojego programu, bardzo ładnie wyłożył wszystkie mankamenty kultowego filmu Wachowskich.
https://www.youtube.com/watch?v=pM9jeUIG8HE
Hej Patyczak! To ja, Szaman ukryty za nickiem będącym wyrazem okresu szczytowej fascynacji Family Guyem :) Wydaje mi się, że w ostatniej części Nolan już mocno zachłysnął się taką a nie inną interpretacją miasta w jego filmach, zresztą stała się ona już zbyt dosłowna w przemowach bohaterów. Dodatkowo mając swoje korzenie w skromnym kinie niezależnym Nolan pozostał bardzo nierówny w kręceniu scen akcji, jak i scen z masą statystów. Mam wrażenie, że symbolika pustego miasta w trójce osiągnęła już poziom wygodnej ucieczki od scenariuszowych pułapek, co zresztą częściowo poruszasz w swoim tekście gdy mówisz o Gotham zamieszkałym jedynie przez policjantów i złodziei.
7/10 – Prosty, sprawiający wrażenie bardzo szczerego i niewymuszonego obraz o niespodziewanym macierzyństwie. Dzięki zestawieniu życia nauczycielki z niższej klasy średniej i czarnoskórej licealistki z nizin społecznych reżyserce udało się poruszyć chyba każdy możliwy aspekt "wpadki". Nie ma tutaj jakiegoś taniego moralizatorstwa na który mógłby wskazywać tego typu zestaw, a całość konfrontuje w nienachalny sposób różne punkty widzenia.
No dobra, już nie będę się śmiał z Boyegi. Ale on znowu dyszy! Czy to jest jego jedyna metoda aktorska? :)
No cóż, fatalny zwiastun The Visit wskazuje na to, że sytuacja Shyamalana jedynie się pogorszy, ale Phoenix zawsze chadzał własnymi drogami. Miło, że wyciąga rękę do starego kumpla.
Ograniczeniem w czasach cyfry jest jedynie liczba seansów. Absurdalne wręcz 300 mln$ z weekendu jest możliwe jeśli przy wyprzedanych pokazach Gwiezdne Wojny całkowicie wykoszą inne tytuły. Być może Universal jeszcze ucieknie z 18 grudnia ze swoją komedią "Sisters" z Frey i Poehler, ale jak na razie sytuacja wygląda tak, że będzie chciał wprowadzić ten tytuł do szerokiej dystrybucji, czyli zająć część seansów. Nie sądzę aby Siostry zarobiły na otwarcie więcej niż 10 mln$, ale ten mały kawałek tortu może okazać się przeszkodą.
Dodatkowo swój 4 weekend w szerokiej dystrybucji zaliczą wtedy Creed, Victor Frankenstein, The Good Dinosaur i The Night Before, czyli dość mocny zestaw tytułów ze Święta Dziękczynienia. Szczególnie animacja Pixara może nadal zarabiać porządne pieniądze i nie pozwolić na zagarniecie rynku w tak kosmicznej skali. Innymi słowy, uwierzyłbym w taką analizę opublikowaną 11 grudnia, za to 27 sierpnia wydaje mi się jeszcze zwykłym licytowaniem na cyferki.
Warto dodać, że najbardziej dochodowy weekend wszech czasów w Ameryce przyniósł 266 mln$ (weekend otwarcia Jurassic World), bijąc poprzedni, utrzymujący się 6 lat rekord o 7 mln$. Teraz rekord zostałby pobity przynajmniej o 34 mln$ i to tylko zakładając 300 mln$ dla Gwiezdnych Wojen, bez uwzględnienia starszych tytułów. Jakoś nie wierzę w tak wielki przeskok.
Teraz zorientowałem się, że one są starsze niż ich poprzednicy w 1984. Dla porównania, żeńskie wersje w 2016: Wiig 43, McCarthy 46, Jones 48, McKinnon 32. Męska wersja w 1984: Murray 34, Aykroyd 32, Ramis 40, Moranis 31, Hudson 39.
WOW nawet nie chciało mi się nigdy sprawdzać informacji o tej aktorce, byłem przekonany, że ma koło 30-tki :)
Nieźle dowaliłeś 45-letniej McCarthy i 42-letniej Wiig :)
Proszę czekać…