pół filmu oglądałam go tylko dla copleya, później się wkręciłam :D fabuły to prawie nie ma, ale akcja 1000%
robinson cruzoe w dżungli. wprowadzenie słabe (przeskoki, niepotrzebne wątki), dalej lepiej. i piękna amazonia!
captain alcoholic – ktoś napisał, i mam podobne skojarzenia. o miłości, nienawiści, przywiązaniu i patologii. woody niesamowity!
linda gra lindę, a młoda zamachowska poziomem aktorstwa dorównuje aktorom trudnych spraw. i to był polski kandydat do oscara?
wizualnie to jest dzieło sztuki (i mało CGI!) – deakins musi zgarnąć oscara, nie ma innej opcji. klimat BR ’82 (nie blockbuster) robi robotę. dla mnie 7/8.
poziom żenady wykracza poza skalę, dodaj do tego błędy montażu i scenariusza. jedynym jasnym punktem jest ezra miller. dc, daj sobie spokój
konwencją odcina się od pierwszych części. to bardziej styl strażników galaktyki, ale z lepszymi żartami ;) parodia samego siebie i buddy comedy w jednym
śmierć lee odciska tak wielkie piętno na filmie, że nie potrafię go ocenić w oderwaniu od tego, co stało się na planie – a to jeszcze potęguje mroczny klimat
to naciągane filmowanie z ręki porażka (ujęcia z punktu gdzie nikogo nie ma). za to jake przekozak bandyta, jak zawsze
tłoczna ta samotna wyprawa. curran wyznaje zasadę 'pamiętajmy żeby do poprzednich scen nawiązywać DOSŁOWNIE,bo widz idiota sam nie ogarnie'. zawód. zdjęcia na +
Proszę czekać…