Aktywność

Obecna twarz Hollywood

Z tego co się orientuję, to Najdroższy film z kategorią R to wspomniany przez was "Terminator 2". Zresztą jest to film ponad czasowy, i jak pisałem w felietonie idealny przykład jak robić udane sequele. Zauważmy że potem T3 i TS mimo większego budżetu w całokształcie nie przyniosły już tak wielkich zysków.
Ale jest jeszcze jeden aspekt. A raczej dwa.
1. W latach 1970-2000, czyli w poprzednim wieku koszta materiałów do budowy choćby scenografii były tańsze. Tak więc na przykład ciężko jest porównać budżet filmu z roku 1980 i przełożyć go tak samo an 2005. Budżet co prawda jest większy ale koszta też, co za tym idzie większy obecnie budżet nie oznacza lepszych zawsze materiałów do budowy scenografii, kostiumów i całej reszty.
2. Druga sprawa to cena samych biletów. Niby zysk potrafi być większy, ale będąc z droższych biletów co przekłada się na mniejszą ilość widzów. Tak więc na pewno ciężko porównać budżet dawnych filmów R, które odniosły sukces do obecnych w tym typie.

Obecna twarz Hollywood

@ Kuba, ty chyba nie umiesz kulturalnie czy normalnie rozmawiać, bo ciągle się rzucasz. No ale bywa. Poniżej masz wywiad z panem Woo, przeczytaj go CAŁEGO i to DOKŁADNIE ze ZROZUMIENIEM.
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/exclusive/john-woo-chce-nakrecic-film-w-polsce,40959,1
Co prawda sam nie darzę tej gazety sympatią, ale akurat wywiad jest jak najbardziej trafny. Pokazuje on na jakim poziomie producent ma władzę nad reżyserem i że sam Woo już od dawien dawna proponował filmy kostiumowe i nie tylko. A ze Hollywood ZASZUFLADKOWAŁO go jako reżysera tylko i wyłącznie kina akcji, to też nie dało mu kasy na inne produkcje. Stąd też szybszy powrót niż zamierzał do Chin i tam nakręcenie świetnych "Trzech królestw".
@ Quagmire
Wierz mi ze tak naprawdę wszystko zależy od reklamy. Czy kupiłbyś nowy produkt nie mając o nim żadnej opinii? Wątpię. Przeszedłbyś koło niego obojętnie nawet nie zauważając w tonach innych podobnych mu produktów. Jak już pisano umiejętne reklama to taka w której konsument jet przekonany ze to on wybiera i przewodzi. W rozrywce masz to samo. Hollywood jest rozleniwione i woli uderzać do nie wymagającego widza. Stąd ów efekt mieszania się w scenariusze i zaniżania PG. Kiedyś masz rację an to nie patrzono, bo robiono filmy z myślą o rozrywce i kasie. Teraz robi się te filmy tylko z myślą o kasie, a że uderza się w łatwy target a trudniejszy znacznie olewa to powstaje tak wiele powtórek i kontynuacji. O tym jest ów felieton, więc na pewno nie jest chybiony. Opiera się ona na faktach i obserwacji.
Do klapy Speede Racera przyczynił się też mocno dubbing w wielu krajach.
A tak na marginesie do pana Wojtasa – skoroś tak wielki i mądry to napisz własny felieton o tym temacie. O ile starczy ci odwagi i rozumu.
Swoja drogą co do reklamy, właśnie sami w tej chwili udowadniacie rację stwierdzeniu że to reklama góruje nad konsumentem. Niby taki zły artykuł, taki marny. A ile już dyskusji :)
P.S. "Gwiezdny pył" w USA nie przyjął się gdyż już wtedy widz był tak rozleniwiony powtórkami i kontynuacjami z kina slaher że nie odniósł sukcesu u nich. Oczywiście Gdyby ta sama produkcja była nakręcona z końcem lat 90-tych to by się w stanach świetnie sprzedała. Wtedy jeszcze widz nie był tak rozleniwiony. A rozleniwienie wypłynęło z powtórek i wysyłania filmów o niskiej kategorii wiekowej.
Mało jest teraz remaków kina z Azji, bo Azja jak pisałem już wyżej, jest niechętna do tego. Zwłaszcza po ostatnich dwóch latach porażek USA w tej materii. Hollywood specjalizuje się w marnym kinie slaher, które podciąga pod horror, ale to nie jest horror. Horrory to "The Ring", "Lęk" "Opowieść od dwóch siostrach", "Lustra" itp. Zaś "Krzyk", Koszmar minionego lata, Halloween, Piątek 13-tego to tylko slahery, czasem fajne, ale dalej to slahery.

Obecna twarz Hollywood

Ja się zgadzam w pełni z Michałem Dajerem, który chyba dobitniej pokazał (i raczej bardziej elokwentnie) to co mówiłem wcześniej. Sprytna i dobra reklama to taka w której konsument (tu widz) myśli że on kreuje to co wypuszczą na rynek producenci. Ronaldinho podał za przykład "Zmierzch", pisząc że ludzie poszli spodobało się i TAK chcą więcej wiec producent daje. To powiem w prost że producent dałby ekranizacje i tak wszystkich czterech tomów, nawet gdyby film się nie sprzedał, gdyż podpisał umowę na całość, o czym mówił na forum publicznym. Dodatkowo film skierowano jeszcze bardziej niż książkę do nastolatków, gdyż wersja literacka, była jak dla mnie głównie dla Pań, film jest niemal dla wszystkich młodzików.
I tutaj ponownie poruszamy temat progu wiekowego. Michał napisał iż studenci i dorośli to wymagający target. Zgadzam się i podpisuję pod tym. Dlatego gdy powstaje film z kategorią R (wspomniana "Dia HArd 4.0" lub "Max Payne") zaniża mu się kategorię wiekową, aby móc go sprzedać 12-18 latkom którzy nie są wymagający. Zaniżają, a wręcz wymuszają to, producenci i współproducenci. Producenci, NIE widz, czyli osoby wykładające kasę, a co za tym idzie sterujące tą maszyną, jaka jest Hollywood. Czyż to nie jest umiejętna reklama :) Sprzedać produkt targetowi nie mającemu wielkich wymagań i wmówić mu że on tego chce.
Dalej idąc za ciosem mowa o braku ekranizacji książek. Ronaldinho pisze iż jest to spowodowane brakiem chwytliwego tytułu. Gdyż nowy film nie ma podwalin czegoś co przyniesie od razu widzów. Dlatego trze więcej wydać na reklamę, jest to fałsz. Umiejętna reklama sprowadzi ci tony widzów, przykład "Gwiezdny pył" czy "Dystrykt 9". Pierwszy bazuje na powieści, drugi na filmie krótko metrażowym – reklama w obu przypadkach była bardzo umiejętna i film sprzedała. Michał Dajer wspomniał o umiejętnej reklamie na przykładzie "High School Musical" i też ma rację. Serwujesz coś młodemu widzowi, co wiesz ze mu się spodoba, a potem odpowiednio to nagłaśniasz, dając temu trzykrotnie większy wydźwięk i udajesz iż to widz ma chrapkę na musical. A prawda jest taka ze producent już trzyma kilka kolejnych w zanadrzu i pierwszy z tych filmów jest podstawą dobrej reklamy.
Dalej mowa o pójściu na łatwiznę i serwowaniu powtórek i kontynuacji w większej ilości. Jest to też fakt gdyż tak jak pisał Ronaldinho, "chętnie zobaczę sobie kolejną powtórkę Koszmaru czy piątku". To lenistwo jest idealnie na rękę producentom, gdyż nie muszą sobie zawracać głowy szukaniem czegokolwiek i sami się rozleniwiają. Wiedzą że jechanie na sprawdzonych tytułach obecnie zawsze przyniesie zysk, więc wolą powtarzać coraz to więcej i więcej, zamiast bawić się z nowymi rzeczami. Stąd też John Woo, który chciał niejednokrotnie zrobić film kostiumowy, musiał iść z tym do Chin, bo Hollywood stwierdziło że mu kasy nie da. Zresztą sam Woo mówił w wywiadzie jak bardzo producenci ingerują w scenariusz i sam film. Jest to kolejny dowód na to iż oni rządzą, nie widz.
Tekst z Dvixami, jest chybiony. Mają one nikły wpływ na rynek filmów w USA, a nie wiele większy w Europie. może to odczuć rynek DVD, jednak mimo podwyżek biletów i delikatnego spadku widzów, zyski idą ciągle powolutku w górę. Mniej ludzi w kinach? Bo jest obecnie dwa razy tyle multipleksów niż pięć lat temu. taki natłok powoduje że ów widownia rozmywa się po tych wszystkich placówkach, co je odkorkowuje i brak kolejek. Choć i one są nieraz potężne przykład co weekend w Gemini w Gdyni czy Złotych tarasach w Wawie. Inna sprawa że ceny DVD są na tyle obecnie wysokie że ludzie wolą ściągać filmy nielegalnie w Polsce, jednak jak Michał pisał Polska to dużo mniej znaczący rynek niż USA czy Zachodnia Europa, albo Azja.
I na koniec dobijając temat powtórek. Wspomniałeś o starych remakach. W sumie wymieniłeś te najważniejsze a tam masz niedopatrzenie. "The Ring" po pierwsze powstał już po 2000 roku, a ja wcześniej pisałem że było dużo mniej remaków prze ostatnie 30 lat XX wieku niż obecnie. Do tego to powtórka z kina z Azji. O "Człowieku z blizną" sam pisałem w felietonie i poruszyłem an jego przykładzie (bo najbardziej znany) że Hollywood dobrze wypadają remaki ich filmów. "Coś" dość mocno rożni się w wielu punktach od starej wersji (widziałem obie, nowszą mam nadal) choć fakt obie wzorowały się na tej samej książce. Jeśli idzie o "noc żywych trupów" to jest tyle odcinków i przeróbek tej serii że aż boli i w sumie każdy następny gorszy od poprzedniego, tak wiec marny przykład.
Aha – remake "Ptaków" miał wyjść z końcem 2010, ale ze się na razie z projektu wycofano (wymówką jest kryzys) to na razie przesunięto go na 2011. Film na pewno w końcu powstanie. "martwe zło" wyraźnie jest opisane jako Remake pierwszej cześć (piątka przyjaciół ze studiów jedzie do domku w lesie na wakacje i tam musi stawić czoła demonom i bla bla bla), nie alternatywne zakończenie trzeciej części. Ma powstać po prostu na nowo cała saga z Ashem. Halloween 2 i Piątek 13-tego 2, są kontynuacjami nowych serii, które są remakami starej serii, tak wiec jest to remeka sequela patrząc na to technicznie.
Co do Watchmen podzielam zdanie Michała Dajera w pełni.
A i Ronaldinho, nie pisz że ty podajesz jako argument swoje myśli, bo myśleć to można co się chce. Bez urazy. Naprawdę rozwaliłeś mnie tym tekstem. Ja odpowiadam wprost i nazywam rzecz po imieniu czyli "reklama".
Wajda, nie klnij, nie pyskuj i nie wmuszaj komuś teorii spiskowych. dałem Transformers 2 ocenę 7/10 bo w SWOIM GATUNKU zrobił co miał zrobić. Zresztą mam to opisane w recenzji – technicznie dobry, scenariusz i gra aktorska leżą. przyznam dyskusja była ostra ale dzięki wyrywkom pana wajdy mogła przejść w kłótnię, dlatego tak napisałem.
Nie jest odkryciem że reklama napędzała i napędzać będzie film, jednak kiedyś robiono filmy nowe, teraz reklama jedzie na starych tytułach i sprzedaje je po raz enty i gorszy. I to jest lenistwo. TO jest remake i o tym jest felieton.

Obecna twarz Hollywood

Ech aż nie chce mi się odpowieadać, ale zrobię to po raz ostatni, bo nie mam zamiaru się kłócić z ludzmi nie znającymi od kurtyny branży rozrywkowej.
@Kuba_Wajda
Nie węszę nigdzie żadnego spisku. Nie wiem coś sobie uroił, ale mnie to akurat zwisa. Po prostu pokazuję, że obecnie bardziej od opinii widza liczy się reklama i kasa jaka za tym idzie więc producent i tak wybierze forsę, co jawnie pokazuje od lat.
@Quagmire
Wypożyczenie sprzętu wojskowego kosztuje słono i to bardzo. Wojsko dofinansowuje produkcje, po przez dużo tańsze jego wypożyczenie co niektórym reżyserom/producentom, za większe pokazanie siły ich zabawek. są to naprawdę olbrzymie pieniądze, które producent może przeznaczyć w tym wypadku na coś innego (np. lepsze zdjęcia, efekty komputerowe, gażę). Remaki Azjatyckich filmów znikają, gdyż Azja ostatnio niechętnie chce dawać im prawa autorskie patrząc jak niszczą ich dzieła. Sam Woo poszedł do Chin zrobić "Trzy królestwa" gdyż w USA go wyśmiano, jak i wielu innych tego typu projektantów.
@Ronaldinho
Większość zysku jaki przedstawiasz pochodzi z kina amerykańskiego, a tam naprawdę społeczeństwo nie potrzebuje wiele. Przykład ze filmy ambitniejsze tam przynoszą dużo gorsze zyski. Dlatego robi się powtórki bo one głupkowatym amerykańcom bardziej leżą, ale Ameryka to nie wszystko i tutaj Hollywood leży. Wiele rzeczy uważa się za mega populistyczne tylko dlatego że nie leżą w guście kogoś, kto najczęściej nie zna danej klasy od kurtyny. Ja znam. Kiedyś myślałem tak jak wy, dopóki nie popracowałem z menadżerami w kinie i to ostro. Jak wszedłem w dział reklamy to mi dopiero się otworzyły oczy jak ten mechanizm się zmienił. Ale nic na to nie poradzimy, kasa, kasa, kasa. Teraz filmem w pełni rządzi reklama :)
Resztę kłótni czy tam dyskusji zostawiam wam, bo ja wolę się zabrac za kolejną reckę/artykuł/felioton.
EDIT:
Tak na marginesie ktoś tam z was pisał że to niby Ameryka stworzyła kanon dzisiejszego horroru. Jest to bład rzeczowy, gdyż oni stworzyli slahery, horrory stworzyli Azjaci. Tam jest ich nieporównywalnie więcej. Co prawda Ameryka ma Kinga (który ma dla mnie świetne pomysły, ale toporny styl), jednak to troszku mało.
Poza tym ktoś tam pisał że bez Hollywood nie byłoby tego portalu jak i innych. Też błąd bo kino to nie tylko USA, ale także Azja, Europa czy Ameryka łacińska. Myslenie obecnego widza iż większość filmów powstaje w tylko w Ameryce, to piękny przykład tego jak umiejętna reklama potrafi spacyfikować człowieka (NIE , nie jest to teoria spiskowa, tylko zwykły fakt).

Obecna twarz Hollywood

Och chłopie. Pracuję juz kilka lat bezpośrednio w branży filmowej w kinie. Mam styczność z dystrybutorami i reklamą, wiem doskonale jak od podszewki to wygląda. Kino naprawdę od wielu lat to tylko maszynka do robienia kasy, w sumie zawsze o to chodziło, lecz kiedyś dodatkowo serwowano nam ciekawą rozrywkę i myślenie, teraz to zanika. Naprawdę nie jestem ślepy i widzę co się dzieje. Dość dużo projektów i scenariuszy poszło do piachu ostatnimi laty, na rzecz remaków, sequeli czy prequeli które są zbędne, bo nie dostarczają takiej ilości gotówki jakiej by się spodziewano. A ci "mistyczni" producenci to Warner, Fox, Disney, Paramouth, Universal i cała reszta ferajny. Oni naprawdę patrzą w ostatniej kolejności na opinię widzów, o ile wcale. Teraz filmy się kręci patrząc na czyste komercyjne prawo rynku oraz reklamę. Spójrz ile jest tak naprawdę subiektywnej reklamy w każdym filmie sensacyjnym – od sprzętu elektronicznego po przez broń i żarcie. przykład pierwszy z brzegu to "Transformers: Zemsta upadłych", gdzie masz żywą reklamę U.S. Army. Myślisz że Bay robiłby aż taką widowiskowe sceny armii i aż tyle ich pokazywał, gdyby wojsko nie dofinansowywałoby filmu? Wątpię. Prędzej by się skupił na niemal samej walce robotów, a mieliśmy nieco odwrotnie.
Tak więc, nie ma "mistycznych" czy "niezdefiniowanych" producentów, to są ci sami producenci którzy zawsze byli. Różnica taka ze kiedyś bardziej liczył się widz i rozrywka, teraz liczy się reklama i kasa jaka za nią idzie. A że przy okazji jest to umiejętne reklama, zaś niestety obecnie zdecydowana większość widzów się rozleniwiła i nie myśli, łatwo tym sterować i dawać im coraz to głupsze powtórki, bo mimo narzekań i tak na to pójdą.
Nie jestem pesymistą, czy głupcem. Po prostu bezpośrednio w tym temacie siedzę na co dzień w pracy i wyraźnie widzę jak to działa. Reklama, reklama, reklama – oto dzisiejsze kino.

Obecna twarz Hollywood

Niestety Myszko widzowie nie maja absolutnie żadnego wpływu na to co powstanie. Przykładów są tony. Pierwszy z brzegu – Indiana Jones 4 – gigantyczne rozczarowanie, bluzgi na temat filmu a i tak ruszyły prace nad kolejną częścią. The Host – koreański oryginał nie przyjął się jakoś super, mimo to Hollywood zrobi jego remake. Kolejne odsłony "Piły" również przynoszą coraz gorsze zyski i to dużo gorsze a wiadomo iż na pewno seria dojdzie do ósmej części. Często nawet słabe filmy jak "Krwawa uczta" czy "Krzyk" doczekują się kontynuacji i to kilku-krotnej.
Producenci naprawdę nie liczą się zbytnio z widzem. Wiedzą jedno, mają kasę mają władzę i mogą narzucić co im się chce. Nie mając zbytniego wyboru widz i tak pójdzie do kina na to co jest. Dużo remaków z kina azjatyckiego powstało tylko dlatego że Amerykanom nie chce się czytać w kinie (były sondy w USA w zeszłym roku), a Hollywood stać aby zrobić remake kina klasy B, bo to mało kosztuje, a zawsze jakoś się sprzeda i na ten delikatny plus wyjdzie bo prawie nie ma konkurencji.
Jak widzisz widz na pewno może chcieć wiele, ale dostanie tylko czego zechcą sami producenci. Oni naprawdę mało się liczą z widzę, oni liczą się tylko z mediami i reklamą jaką media oferują. To jest obecna maszynka do robienia kasy i komercja. Reklama, nie film.

Obecna twarz Hollywood

Adam, "Stan gry" jest remakem gdyż cała fabuła zawarta w mini serialu jest również zawarta, tylko w wersji krótszej, w filmie. Mortal Combat z tego co słyszałem miał być nie nową odsłoną a odświeżeniem starej części.
Mysza, udowodniłem już dwukrotnie Quagmire że nie ma racji :P Zwłaszcza w pojęciu że niby to widzowie decydują o tym co się kręci za filmy :D Ale przyznam że bardzo mnie tym określeniem rozbawił :) Zresztą wstyd jest oceniać książkę po okładce :P
No ale każdy ma swoje gusta.

Obecna twarz Hollywood

Niestety rozczaruję was. To nie widz decyduje o tym co będzie produkowane tylko producent. Gdyby było tak jak mówicie to nie powstałby remake "Dziecka Rosmery" czy "Halloween" albo "Piątek 13-tego". Widz co prawda wpływa na popyt filmu i jego zyski, ale widać wyraźnie że nawet jeśli film przynosi marne zyski to i tak producent potrafi go zrobić. Inaczej jakim cudem mielibyśmy "Nieodebrane połączenia" czy "Krwawe walentynki".
Tak więc opierając się na Box Offisie widać jakie filmy są najchętniej oglądane, jakie zdobywają przychylność, ale na pewno nie widać tam kto decyduje o tym co powstanie. O tym zawsze był, jest i będzie, decydował producent. On wykłada kase on rządzi. Prawda czasu, prawda ekranu :)
Co do samych remaków to kiedyś przypadało ich statystycznie 1-2 na rok, teraz 3-5 na rok. O prequelach, sequelach już nie wspominam bo tego jest od groma. Może i stare horrory śmieszyły, ale mamy wiele innych gatunków nie tylko horror, więc można by się było bardziej postarać. Zresztą nowe wersje często nie wiele różnią się od starych, chyba że udane uznajesz więcej czerwonej farby i pseudo mroku.
"Watchmen" jest dość wierny komiksowi, nigdzie nie napisałem że tak nie jest, ale mimo to przyniósł dużo mniejsze zyski niż oczekiwano i wcale tak gorąco się nie przyjął. Poza tym brak wielu postaci z komiksu. Prawda taka że film przyjął się u fanów komiksu (co wyraźnie napisałem), a poza tym kołem niespecjalnie. Dlatego finansowo był mocno chybiony.
A z szykujących się remaków mamy:
The Host – na 2010 (remake horroru koreańskiego z 2006)
Kwarantanna 2 – na 2011 (remake REC 2 z 2010, ma byc rzekomo inny, ale wiadomo że taki nie będzie)
Dziecko Rosemary – na 2010 (remake filmu z 1968)
Halloween 2 – na 2009 (remake filmu z 1981)
koszmar z ulicy wiązów – na 2010 (remake filmu z 1984 – kompletnie niepotrzebny remake)
Untitled Friday the 13th Sequel Project – na 2011 (remake filmu z 1981 z elementem Fredego – rzekomo)
Ptaki – na 2011 (remake genialnego filmu z 1963)
Oblicza śmierci – na 2011 (remake horroru z 1978)
Martwe zło – na 2010 (remake filmu z 1981)
Mortal Combat – na 2010 (remake filmu z 1995)
Drużyna A – na 2010 (remake serialu z 1983 – to już ostra przeginka)
Dodajmy do tego przeogromną ilość remaków jaka wyszła w latach 2002-2008, a porównawszy ją do okresu 1970-1999, będziemy mieć ich mniej więcej trzy razy więcej. Więc jak widzicie od nowego milenium przybyło niebotycznie dużo remaków w porównaniu do ostatnich TRZYDZIESTU lat poprzedniego wieku. I gdzie tu niby widz rządzi. Pomijam wszelkiej maści Sequele itp bo bym zapisał jeszcze więcej kartki. A właśnie między innymi o tym jest artykuł :)

Obecna twarz Hollywood

Błędów to ja tam nie widzę bo opierałem się na sprawdzonych informacjach. Przykładowo statystycznie obecnie od kilku lat jest trzykrotnie więcej remaków, sequeli i prequeli niż w latach 70-90. Brakuje nowości i polotu. Nie wspominałem o wielu seriach bo za dużo tego i bym napisał dziesięć razy tyle. Apropo prędkości, seria "Piły" ma dwukrotnie szybsze tempo powstawania niż inne jej podobne serie (spójrz na daty). W "Kwarantannie" jest wyraźnie w zakończeniu pokazane że chodzi o terroryzm :) Zaś dalsze odcinki serii Freda, Jahsona i ekipy były w kinach ale tylko w Ameryce północnej, gdzie indziej co najwyżej na spotkaniach miłośników czy nocy z horrorem, ale nie w pełnej dystrybucji. Dlatego pisałem iż te serie zeszły na DVD. Patrzę nie tylko na USA, bo oni są ważni ale nie aż tak.
Swoje zdanie mam w tym tekście, trzeba je tylko umieć wychwycić. To że się opieram o zdanie widzów i krytyków to tylko ma ukazać jak na szerszej arenie film przyjęto :)
P.S. za tydzień (jak się wyrobię) będzie kolejny felieton, tym razem o przekroju kina S-F)

Kolejna zapowiedź Księżyca w nowiu!

Katjen, mi nie chodzi o to żeby wilkołak zabijał i zjadał pięciu chłopa, w jakiś obrzydliwy w sposób, tylko żeby fizycznie przypominał Wilkołaka. To oznacza, człekokształtnego wilka, poruszającego się głównie na zadnich łapach, u niego bardzie przypominających nogi. W biegu porusza się częstokroć na "czworakach". Tak wilkołak wyglądał w mitach i najczęściej na ekranie (choć z futrem nieraz był problem – "Underworld"). Tutaj zamiast tego mamy facecika co porusza się jak wampir w formie ludzkiej (siła, skok, odporność na ból, dzikość), a w formie przeobrażonej przypomina zwykłego wilka o rozmiarach zbliżonych do konia. Czyli to nie jest wilkołak. Świetnie opisany, a potem dość solidnie zekranizowany wilkołak był choćby w trzeciej części Harrego Pottera – postać Lupina.
Co do Dakkoty, również lubię tą aktorkę (głównie za rolę "człowieka w ogniu") i mam duże wymagania od niej w tym filmie. Zwłaszcza że nawet w tak słąbym filmie jakim był "Push" ona zagrała dobrze.

Proszę czekać…