Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: Jeannette. Dzieciństwo Joanny d’Arc 0

Musical to gatunek trudny do forsowania poważnej narracji, by nie ulec zapomnieniu i nie wpaść w po prostu zachwycający wizualnie mniej lub bardziej zestaw układów tanecznych zupełnie ze sobą niepowiązanych, gdzie wysiłek włożony w choreografię jest większy niż w zbudowanie fabuły, czy scenariusza. Bruno Dumont Jeannette. Dzieciństwem Joanny d’Arc prowadząc historię, opierającą się na gatunku musicalu, nie zapomina ani na chwilę o treści – nie tylko w obrazie, ale w tekście mnóstwo mieści. Twórca podjął ogromne ryzyko na każdej płaszczyźnie budowy filmu, jednak Ewangelia według nieświętego Dumonta to wypłynięcie na wody, ale zdecydowanie nie martwe.

Historia opowiada w sposób specyficzny, od razu sugerując sposób narracji o dzieciństwie osoby, która miota się ze swoim „przeznaczeniem” od lat najmłodszych. Joanna polemizuje z Bogiem, raz składa rączki do modlitwy, raz do układu tanecznego we wszelakich gatunkach muzycznych płynących w tle – od flamenco, po rap, nie omijając nowoczesnej elektroniki. Odwiedzają ją siostry zakonne, które przypominają bliźniaczki z filmu Lśnienie 30 lat później, powtarzają w kółko o powierzeniu losu Bogu i przyjaciółka, która również nawołuje ją do zwolnienia jej reakcyjnych nastrojów i zmiany zdania, że żeby zatrzymać wojnę trzeba wytoczyć również działa i zacząć działania. Jej żarliwa wiara nie pozostawia wątpliwości, jest jednak tak samo intensywna jak chęć działania.

Ewidentnie Jeannette. Dzieciństwo Joanny d’Arc koncepcją i sposobem opowiadania brzmi jak film, który zasługuje i na recenzję i niemalże na receptę – ale obłęd gatunkowy i niezamknięty nawias wyobraźni Bruno Dumonta nie wymyka mu się spod kontroli. Przenikliwy szaleniec kina.

Oczywiście Bruno Dumonta nie opuszcza poczucie humoru bliźniacze z zabiegami z Martwych wód, czy jego mini serialu. Jednak odbywa on się jedynie przez warstwę wizualną, w narracyjnej jest poważnie i odważnie – skacząc z obozu profanum do sacrum na zmianę.

Joanna d’Arc jest eksperymentem filmowym, ale uczestnictwo w nim to jak wyjechanie nad morze i zaczerpnięcie powietrza po miesiącu siedzenia w piwnicy. Poza tym za poszukiwanie nowego alfabetu bierze się weteran kina. Warto zaufać, popatrzeć na kpinę z gatunku jakim jest musical, w żaden sposób nie idąc na skróty jakimiś szyderstwami z religii. W kościele też się dużo śpiewa. Tylko tutaj mniej fałszuje i nie mam na myśli wyłącznie partii wokalnych, a całą produkcję.

Ocena: 7,5/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…