Lee Halloway (Maggie Gyllenhaal) to młoda kobieta po przejściach. Jej psychiczne problemy, wywołane przez życie z dysfunkcyjną rodziną, zaprowadziły ją na leczenie w zakładzie zamkniętym. W diagnozie lekarze stwierdzili m.in. niską samoocenę, depresję i... skłonności masochistyczne. Widz poznaje Lee, kiedy opuszcza ów szpital, aby wziąć udział w weselu swojej siostry. Wystarczy jeden dzień spędzony na łonie rodziny, aby wróciły jej skłonności do autoagresji. Lee nie zamierza jednak wracać do szpitala. Zachęcona przez matkę rozpoczyna kurs dla sekretarek, a po jego ukończeniu - dostaje pierwszą w życiu pracę w kancelarii adwokackiej Edwarda Greya (James Spader). Przenikliwy szef szybko odkrywa masochistyczne skłonności Lee i podejmuje z dziewczyną erotyczno-psychologiczną grę. Lee nie zaskarża jednak swojego szefa o molestowanie. Z coraz większą zachłannością rzuca się w ten ekscentryczny biurowy romans. opis dystrybutora
7/10 – Coś w nim jest. Miałem przyjemność obejrzenia tego filmu nie po raz pierwszy, choć dopiero teraz czas i okoliczności pozwoliły mi zobaczyć go w skupieniu. Znacznie odbiega od schematów popularych i topowych filmów. Pokazuje miłość i ludzkie pragnienia w zupełnie innym świetle. Dodatkowo budzi cały wachlarz uczuć – od śmiechu, przez refleksje, aż po współczucie. Warto zobaczyć, osobiście polecam.
Taki sobie – Film bardzo przeciętny jeśli chodzi o fabułę. Może i faktycznie chodziło głównie o to żeby pokazać, że masochistyczne zapędy mogą podniecać. Ale taka wizja wcale nie polepsza ogólnego odbioru. W gatunkach filmu powinna być jeszcze erotyka. Produkcja ma jakiś taki ciężki klimat, może nawet zbyt ciężki i nie jestem wcale fanem idiotycznych lekkich komedyjek. Według mnie 6/10 to i tak wysoka ocena.
Warto sięgnąć po ten film. – Pozytywnie zaskoczony. Bardzo oryginalna, a przede wszystkim inna historia, wyraźnie wychylająca się z tłumu opowiastek miłosnych Hollywoodu. Reżyser sprawnie przekazał intencje scenarzysty. Oczywiście świetna Maggie (to już jej druga rola, gdzie widzę ją nago :) i całkiem niezły James Spander. Chyba w filmie niczego nie brakuje, ale nie jestem też w stanie postawić oceny wyższej niż 8.
Ocena: 8/10
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
Świetny! Utrzymany w lekkim napięciu erotycznym. Dobrze zagrany!
100 razy lepszy niż 50 saszetek el greya ;)
Sądzę, że na nim wzorowała się autorka w/w.