To raczej niepopularna opinia, ale wolę ten film niż Dzień Sądu, przewyższa go klimatem i napięciem. Jest tu wszystko czego mi tam zabrakło – przede wszystkim zagrożenie. Pojedynek człowiek z maszyną jest dużo ciekawszy od walki dwóch niezniszczalnych robotów. Schwarzenegger jako główny antagonista wypada znacznie niebezpieczniej od dość nijakiego Roberta Patricka. O wiele bardziej wolę bezbronną i strachliwą Lindę Hamilton od tej "terminatorki" z drugiej części. Oczywiście nie ma tu takich efektów specjalnych jak w kontynuacji, ale te niewielkie niedoróbki mają swój urok.
Jako samodzielny film prawie się nie zestarzał i jest jednym z najlepszych w swoim gatunku.
8/10
To dopiero mój drugi film Vinterberga po Polowaniu, ale jestem pod wielkim wrażeniem jak potrafi on poruszać trudne tematy, prowadzić aktorów przez te tematy i wywoływać emocje. Świetne aktorstwo, zwłaszcza Thomsen.
Jako, że film wpisuje się w założenia Dogmy 95, to dość ograniczone były możliwości techniczne i biorąc to pod uwagę praca kamery robi bardzo duże wrażenie. Rewelacyjny kameralny dramat.
8/10
Całkiem przyjemny film, ale w gruncie rzeczy nie ma nic konkretnego do powiedzenia. Nie nudzi się, ale też nie porywa. Bez Dinklage’a "Dróżnik" nie miałby racji bytu, bo poza jego postacią to totalnie randomowa obyczajówka. Ale też gdyby nie "Dróżnik", to Dinklage nie wypłynąłby na szersze wody, bo w tym filmie pokazuje swój talent. Zabrakło mi jakiejś puenty na końcu, ale wpisuje się to w ogólny obraz filmu.
6/10
Z tych nazwisk wybrałbym albo Hiddleston’a albo Hunnama. Fassbender jest za dobry na granie Bonda, Elba, Bell i Evans nie pasują, a Nortona nie znam.
Nie widziałem żadnego z tych trzech filmów, ale oceny mają bardzo słabe. Poza Blair Witch obejrzałbym tylko Sinister 2 i to tylko z ciekawości jak wypada porównanie z pierwszą częścią.
@Redox Czy ja wiem czy taka niepopularna… Cieszą się dobrą opinią, to fakt, ale nie słyszałem żeby ktoś mówił, że są najlepsze w swoim gatunku. Ja też nie twierdzę, że są złe, są tylko ok. Zabrakło za to miejsca na liście dla filmów "Wszystko za życie", "Motylek", "Moja lewa stopa", "W imię ojca", czy mój ulubiony "Człowiek słoń".
Kręcąc ten film Refn musiał brać coś mocnego, bo wizualnie film jest świetny, każdy kadr bardzo ładnie wygląda, kolory są maksymalnie nasycone, ale ciężko tu szukać sensu czy choćby cienia istotnej fabuły. Główny bohater to kiepska kalka z "Drive", a relacje między postaciami tu nie istnieją. Szkoda, że nie udał się nawet klimat, bo we wszystkim jest zbyt mało emocji. Artyzm dla artyzmu.
2+/10
Początek jest obiecujący i zapowiada sporo czarnego humoru, jednak gdy ceremonia się rozpoczyna to całość traci impet, gagi stają się coraz bardziej przewidywalne i wkrada się nuda. Z czasem wszystko zaczyna kręcić się wokół jednego i żarty są na jedno kopyto. Mimo tego kilka razy porządnie się zaśmiałem, ale to taki film, o którym już niedługo nie będę pamiętał.
6/10
Bardzo dobra lista…. do 4 miejsca. Całe podium to jakiś żart. Wg mnie żaden z nich nie zasługuje nawet na to, żeby być w tej piętnastce.
Świetne budowanie klimatu i utrzymujący się przez cały czas lekki niepokój, a także montaż, który mam wrażenie wyprzedził swoje czasy, to największe atuty tego filmu. Poza tym mroczna strona Wenecji, charyzma Donalda Sutherlanda i coraz większe dawki niepokoju wprowadzane przez siostry. Cała otoczka jest więc na bardzo wysokim poziomie, ale samej historii czegoś zabrakło, bardzo wolno się rozwija, a momentami wręcz stoi w miejscu, by doprowadzić do finału, który teraz wydał mi się zbyt prosty i tylko śmieszny. Kiedyś mogło to robić większe wrażenie.
6-/10
Proszę czekać…