"Fuck tha police comin straight from the underground, young nigga got it bad cause I’m brown"
Obsada jest dla mnie anonimowa (rzecz jasna poza Giamattim), ale coś czuję, że będzie bardzo dobrze.
Przeszukałem właśnie katalog i z większych zaskoczeń to "Z piekła rodem" z Johnnym Deppem i "40-letni prawiczek" są na podstawie komiksów.
8/10 – Niebanalny pomysł wykorzystany właściwie do maksimum. Urocze i bardzo estetyczne wykonanie zapewnia sprawny odbiór tego nieprostego tematu. Dobra alegoria choroby psychicznej i próby poradzenia sobie z traumą. Może się niektórym wydać zbyt dziwaczna, ale wg mnie to jedna z najlepszych krótkometrażówek.
Nie miałem pojęcia, że "Życie Adeli" i "Historia przemocy" są na podstawie komiksów. Pewnie jest jeszcze sporo filmów, o których nie wiem, że są ekranizacjami komiksów. U mnie na miejscu pierwszym "Scott Pilgrim kontra świat", podpisuje się pod słowami Tuiqa.
PS Czekam na kolejne rankingi, bo to świetna sprawa :D
7/10 – Czegoś takiego chyba jeszcze nie widziałem. Film-teledysk z artystycznymi czarno-białymi zdjęciami i transową muzyką elektroniczną. Ten kto wymyślił takie połączenie jest geniuszem. Wykonanie również nie zawiodło, bo i zdjęcia są przepiękne i muzyka spełnia swoją rolę. Ale pomijając to, z filmu zostaje naprawdę niewiele. Pokręceni bohaterowie, szczątkowa fabuła, sporo dziwnych, absurdalnych scen. Awangarda pełną gębą. I to całkiem nieźle wykonana i nieirytująca artyzmem. Ogółem bardzo ciekawy seans.
Wg mnie pierwsze miejsce dla "Mrocznego rycerza", a "Iron mana" w ogóle bym nie umieścił w żadnym TOPie. Nie zgodzę się z Moviemanem, bo moim zdaniem właśnie czuć było tą efekciarskość.
8.5/10 – Świetna opowieść o tym jak wojna może zmienić człowieka. Długa opowieść, która w ogóle się nie dłuży. A to dzięki ciekawym postaciom i genialnej grze Christophera Walkena i Roberta De Niro. Długie wprowadzenie (m.in. wesele) tylko służy odbiorowi historii. Zdjęcia, a szczególnie sekwencje polowań należą do jednych z najpiękniejszych w historii kina. Do tego kultowy już motyw z rosyjską ruletką.
Oceniłbym "Łowcę jeleni" jeszcze wyżej, gdyby pozostali aktorzy nadążyli za De Niro i Walkenem (nie mam żadnych zastrzeżeń, ale nikt inny nie wspiął się na ten mistrzowski poziom) i gdyby losy Nicka granego przez Walkena zostały inaczej poprowadzone. W zbyt wiele nie uwierzyłem.
Świetny film, ale do arcydzieła trochę brakuje.
6.5/10 – Dobry pomysł zrealizowany w dość ascetycznym stylu. Ciekawa kolorystyka, niepokojący wygląd postaci i ekranowa pustka tworzą specyficzny klimat, a całość trzyma w zaciekawieniu, ale w gruncie rzeczy ma jeden mankament i nie mówi nic odkrywczego.
Kolejny pozytyw powstania tego filmu to zainteresowanie właśnie "Johnny got his gun", który jest świetny filmem, ale zupełnie zapomnianym.
Odgrzewanie starego pomysłu to chyba nie jest dobry pomysł na powrót do formy Burtona. Już zaczynam wątpić czy Tim się kiedyś odbuduje.
Proszę czekać…