Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Śmierć w Wenecji (1971)

To nie jest film o facecie w łódce na całe szczęście. Później co prawda nieco się rozkręcił, ale pościgów, strzelanin i wojny gangów wcale w nim nie uświadczymy. Mnóstwo scen, kiedy to główni bohaterowie mówią w języku polskim, co mi się bardzo spodobało. Zwłaszcza imię Tadzio. Dirk Bogarde zagrał po prostu rewelacyjnie. Dużo mamy też przesiadywania w hotelu i restauracji, znacznie więcej aniżeli płynięcie łódką czy gondolą. Vaporetta to doskonały patent do wykorzystywania go w światowych dziełach sztuki, bo i sama Wenecja jest unikatowym miastem jak na światowe standardy. Muzyki klasycznej co niemiara, zwłaszcza bagatela "Dla Elizy" Ludwiga van Beethovena. Moja mama często nuci ten utwór, ja osobiście też go uwielbiam. Marisa Berenson i Bjorn Andersen aż tak dobrze nie zagrali, co nie zmienia faktu, że ten film jest doprawdy godny polecenia. Nieźle brzmi, to prawda, ale wszyscy spodziewają się mnóstwa akcji, co niestety film może przez to zawieść na wielu płaszczyznach. Luchino Visconti nie kręcił filmów na miarę Francisa Forda Coppoli, Sergio Leone czy Martina Scorsese, ale fanom ambitnego kina zdecydowanie radzę obejrzeć. 8/10

Okup (1996)

Fajny thriller. Ron Howard ręcznie to "wysmażył".

Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja (2002)

@Chemas "Gulczas, a jak myślisz" wcale nie jest lepszym filmem. I pomyśleć, że wymienione przeze mnie łajno ma fanpage na Facebooku. Jeżeli są jacyś ludzie, którym się te filmy podobają, to współczuję. Jak kogoś kiedykolwiek spotkam i powie mi, że to wybitne filmy to ja stwierdzę, że pora umierać. Co to się stało z Jerzym Gruzą, który wziął się za kloakę na koniec swojej wspaniałej kariery reżyserskiej.

Czerwona linia (1964)

Dobry film z charyzmatycznym i legendarnym Henrym Fondą jako prezydenta w roli głównej. Historia do dzisiaj budzi ciekawość wśród widza, bo opowiada o zimnej wojnie i konflikcie na linii ZSRR-USA, kiedy to te dwa mocarstwa rywalizowały ze sobą. Cały świat obawiał się wtedy, że ktoś zresetuje świat za pomocą głowic nuklearnych i zaczniemy cywilizację od nowa. Walter Matthau też wypadł bardzo dobrze jako profesor Groeteschele. Fajnie, że nakręcono w czerni i bieli, bo w ten sposób utrzymuje powagę i niepewność całej sytuacji dotyczącej całej ludzkiej cywilizacji, którą to przez wieki budowaliśmy. Mogą razić co prawda wymienione niżej przez kolegę technikalia, ale ja i tak nie narzekałem i dobrze się bawiłem. Polecam dosłownie każdemu.

Moonraker (1979)

@PoppinTom Ten tekst jest dwuznaczny.

Moonraker (1979)

Jeden z najbardziej widowiskowych filmów o Bondzie. Sceny walk w przestrzeni można przemilczeć, ale mimo to i tak ma swój specyficzny urok.

Pozdrowienia z Rosji (1963)

Sean Connery znowu pręży klatę. Uwielbiam te jego teksty do tych kobiet, po których prawie mdleją.

Ofiary wojny (1989)

Dobry film Briana De Palmy, chociaż i tak on kręcił lepsze moim zdaniem typu "Nietykalni" czy "Życie Carlita". Sean Penn czy John Leguizamo zagrali rewelacyjnie i muszę przyznać, że dużo dobrych tekstów z siebie wykrzesali jako postacie. Michael J. Fox wypadł aktorsko dobrze, ale tylko dobrze, bo jego rolą życia jest niewątpliwie Marty McFly z trylogii "Powrotu do przyszłości". Wojna w Wietnamie niewątpliwie była bardzo krwawa i trwała aż szesnaście lat, bo w latach 1959-1975. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie scena przesłuchania żołnierzy w sprawie zamordowania ludzi z pobliskiej wioski. Kino wojenne sprawia u mnie ogromną satysfakcję – i dlatego odkrywam coraz to inne filmy z tego gatunku. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko polecić fanatykom takich filmów. 7/10

Most na Renie (1969)

Bardzo dobry film wojenny, który jak zwykle, co mnie bardzo cieszy jest oparty na prawdziwych i niepodważalnych faktach. Na szczególną owację zasługuje scena bombardowania miasta Remagen i nieudanej obrony tytułowego mostu na Renie. Ponownie, tak jak w "O jeden most za daleko" czy "Bitwie o Ardeny" mamy mnóstwo stopni wojskowych, dzięki czemu łatwo rozróżnić kto kim jest i jaką odgrywa rolę w II wojnie światowej. Aktorzy bardzo dobrze zagrali i sprawili, że ten film z coraz większą ciekawością oglądałem. Peter van Eyck zagrał rolę życia, generała von Brocka – aż musiałem stwierdzić, że on nim faktycznie był, a nie tylko grał. We współczesnych filmach aktorzy nie potrafią wtopić się w daną postać i żyć jej życiem. Wysadzenie tunelu na rzece Wełtawa też robi wrażenie i czułem się, jakbym się znajdował w tym schronie razem z innymi. Polecam każdemu szanującemu się fanowi kina wojennego. Naprawdę, oglądanie takiego kina sprawia u mnie ogromną przyjemność i niebywałą satysfakcję. I wcale nie określiłbym go mianem uroczo archaicznego, tak jak to kolega poniżej dawno temu napisał. Z czystym sumieniem daję 8/10.

Bitwa o Ardeny (1965)

Jeden z najlepszych filmów wojennych, jakie obejrzałem w swoim życiu. Henry Fonda wypadł najlepiej z całej obsady aktorskiej i jak zawsze pokazał swój debeściarski pazur. Dużo scen z czołgami, każdy odpowiednio urządzony i przygotowany na nadejście nazistowskiego wroga, jakim jest niewątpliwie III Rzesza. Uważam, że powinniśmy być z tego dumni, że jak nie ma zdań czy dialogów po polsku to chociaż Polska jest wspomniana przez generałów i dowódców. Co prawda szkoda, że czołgi "Pantera" i "Tygrys" nie zostały pokazane, ale i tak niewiele już zostało kopii z okresu II wojny światowej. Mnóstwo stopni wojskowych, które łatwo wtajemniczą człowieka wiążącego przyszłość z wojskiem i nie daj Boże wojną. Robert Shaw i Ryan oraz Charles Bronson dobrze zagrali, wcale ich roli nie umniejszono, nie byli w cieniu Henry’ego Fondy. 8/10

Proszę czekać…