@dawidek98
Raz obejrzałem pierwszą "Diunę" i miałem dosyć.
Ale w ten weekend na przykład zamierzam obejrzeć dwa moim zdaniem najlepsze filmy Denisa Villeneuve’a – "Nowy początek" i "Blade Runner 2049".
Cudowny film o obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Pisząc cudowny mam na myśli, że zarówno Gienkowi (jednemu z głównych bohaterów), jak i jego matce – Zinajdzie Worobiowej udaje się uciec z tego okropnego miejsca w Oświęcimiu-Brzezince. Wszyscy aktorzy, którzy grają swoje role stanęli na wysokości zadania i dali świetny pokaz tego, jak ten zawód powinno się uprawiać! Ludmiła Kasatkina, Ryszarda Hanin, Tadeusz Borowski i Leon Niemczyk zagrali pierwszorzędnie. Muzyka, którą skomponował Andrzej Korzyński, czy miejsca w których został nakręcony film (Moskwa, Leningrad, Gdańsk, Kraków i Oświęcim) sprawiają, że to jest perełka kina wojennego i która została niesłusznie zapomniana. Warto mieć zawsze nadzieję, nawet kiedy wszystko wokół Ciebie jest na nie – takie przesłanie wyniosłem z tego dzieła sztuki! Nie żałuję, że go obejrzałem, bo uwielbiam kino XX wieku!
Oj, chyba mój też!
Najlepszy James Bond z Piercem Brosnanem. Pomyśleć, że pięć lat później aktor dał się wdepnąć w niezłe bagno zwane "Śmierć nadejdzie jutro" – no, ale za to trzy poprzednie 007 z nim były naprawdę dobre. Michelle Yeoh zdecydowanie więcej pokazała swojej urody, aniżeli gry aktorskiej – ale naprawdę dało się to oglądać. I miała kompletnie wywalone na to, że James Bond zdradził Paris Carver (Teri Hatcher) właśnie z nią. Plejada aktorska też odwala kapitalną robotę: mamy tutaj Vincenta Schiavelli jako doktora Kaufmana (znanego wcześniej z filmu "Uwierz w ducha"), Gerard Butler jako marynarz HMS "Devonshire" i Joe Don Baker jako Jack Wade, weteran CIA i sojusznik Bonda. Jedynym poważnym minusem jest piosenka przewodnia Sheryl Crow, która kompletnie nie wpada w ucho i po jej przesłuchaniu człowiek zapomina melodii i słów, jakie ona zawiera. Tak to otrzymuje ode mnie solidne 8/10!
@Chaotic A ja oglądam stare produkcje, bo te współczesne filmy to są do bani! Nie lubię ich jednym słowem.
Bardzo fajny pojedynek dwóch agentów: 006 vs 007! :))
Znacznie więcej razy ginęli od niego na ekranie Bela Lugosi, John Hurt, Christopher Lee, Danny Trejo (aż 72 razy i jest oficjalnym rekordzistą!) czy Dennis Hopper.
Dla mnie oba Bondy z Timothym Daltonem mogą być. Od "Śmierć nadejdzie jutro" mamy prawdziwą popierdółkę, a nie agenta 007!
Proszę czekać…