Niestety zachwytów nad filmem nie podzielam. Tyle się na jego temat naczytałam (że świetny, inny niż wszystkie adaptacje, świeży itd), że oczekiwałam dnia kiedy go w końcu zobaczę. A tu się okazało, że nie było na co czekać.
Film jak dla mnie jest nieco przynudnawy, nie wciągnęła mnie jakoś specjalnie akcja. Postacie też nie powalają charyzmą czy wyglądem: blondasek Adrian wygląda jak cip.. (za przeproszeniem), niebieski olbrzym to w ogóle nie wiadomo co to ma być, reszta też bez polotu. Klimatu miasta nie załapałam.
Ogólnie moje ocena 5.5/10, może być, ale bez jakiś rewelacji.
6/10 – spodziewałam się czegoś lepszego, a niestety ten film nie powala. Nie do końca przekonuje mnie historia i działanie głównego bohatera, dodatkowo efekt psuły zdjęcia: w niektórych momentach "artystycznie" rozmyte – mnie źle się oglądało. Dodatkowo dźwięk również pozostawiał wiele do życzenia, albo nie dało się zrozumieć co mówią bohaterowie, albo było za głośno.
Cóż, a jak już pisałam, dla mnie te filmy są całkiem różne, w sensie, że zupełnie inaczej je odebrałam. Nostalgia trochę za bardzo jest kinem familijnym, ale to wszystko kwestia indywidualnego podejścia/gustu.
Swoją drogą dawno Cię nie widziałam tutaj? Jakaś przerwa?
słabizna – nie miałam siły obejrzeć tego czegoś do końca. Niby miała być komedia, niby gra aktorka znana z serialu komediowego, ale w ciągu pierwszych 15-20 minut nie zaśmiałam się ani razu, za to film zdążył mnie zdenerwować: dzieci głównej bohaterki to małe potwory, drące się niemiłosiernie. Miałam wrażenie, że oglądam nie film, ale "Super nianię", tylko bez niani, za to z dziećmi Szatana. Dziękuję bardzo, zły początek jak na komedię. Choć nie, zły początek jak na jakikolwiek film…
The Fountain widziałam i nie mam pojęcia jak można porównać do niego Nostalgię anioła? Ten pierwszy genialny, głęboki, wzruszający, pełen emocji, ten drugi to familijne kino bez polotu. Sceny o których piszesz też zupełnie inaczej w obu filmach wyglądały i w "Nostalgii" były to ociekające słodyczą, śliczne obrazki, które w sam raz nadawałyby się na plakat do pokoju nastolatki, i które zupełnie mnie nie wzruszyły w odróżnieniu od obrazów (genialnie połączonych z muzyką) w Źródle".
Świetny pomysł ma dziewczyna, również z chęcią chodziłabym do kina na sam film, i informacja o której godzinie FAKTYCZNIE zacznie się film jest na miejscu. W końcu płaci się za bilet na film a nie za oglądanie reklamy.
6/10 – Nie potrafię napisać nic sensownego na temat tego filmu, bo nie wzbudził we mnie specjalnie żadnych emocji, ani jest dobry ani zły, generalnie jest średni, chyba w każdym ze szczegółów. Aktorstwo może być choć nie powala, akcja podobnie, treść niby nie mam jakiś większych zastrzeżeń, ale też mnie nie porwała. Nie jestem w stanie wymienić ani specjalnych wad, ani też zalet – i to jest chyba największa wada tegoż obrazu. Obejrzeć można, nudny nie jest, ale też nie będzie to rzecz zapamiętana na długo. Ot i tyle.
Moja ocena podobna 6/10. Klimat utrzymany dobrze, niestety za bardzo się dłużył i generalnie pytanie jak umarł/zginął Reeves stawało się coraz mniej istotne. A szkoda bo pomysł całkiem dobry, niestety nie do końca wykorzystany. Na plus dodatkowo ciekawa i dość dobrze zagrane role Brodiego i Lane.
Mnie film bardzo się podobał, momentami zabawny, innymi smutny i wzruszający. Podróż bohatera w moim odczuci nie była zbyt patetyczna, choć to chyba kwestia indywidualnego odczucia.
Co do samej Ukrainy – byłam tam w ubiegłym roku i wiem na pewno, że jest to kraj skrajności. Są miejsca gdzie jest bardzo bogato i są miejsca gdzie bieda piszczy. Niestety więcej jest tych drugich. Jednocześnie jest to przepiękny kraj, ludzie są prości i przyjaźni, i mam nadzieję tam ponownie pojechać.
Może też dlatego, że Ukraina jest mi tak bliska nie dostrzegłam tego o czym piszą przedmówcy, że "film ten ukazuje co najgorsze na Ukrainie". To co ja widziałam to podróż pięknym, dzikim krajem, by poznać historię przodków.
[edit] nie wiem czy tylko ja to zauważyłam, ale akcja zaczyna się niby w Odessie, ale na dworcu z którego jest odbierany Jonathan pisze Lwów:) Na dodatek to chyba nawet nie jest dworzec we Lwowie, tylko jakiś inny:)
może być – Od taki przyjemny filmik o wielkiej hippisowskiej imprezie, w sam raz na popołudniowy seans. Bardzo ciekawe role transwestyty-ochroniarza i mamusi, i fajny klimat. Film jest dość lekki, problemy młodych ludzi z tamtych czasów są pokazane tylko ogólnie, ale jak dla mnie nie jest to minusem. Mnóstwo już było głębokich dramatów o latach 60, wojnie w Wietnamie, równouprawnieniu, feministkach, i wszystkim innym co wtedy się działo, brakuje za to filmów, pokazujących ten okres bardziej pozytywnie. I ten film, mimo, że nie powala na kolana, taki właśnie pozytywny jest.
Proszę czekać…