@Michael_Corleone
@ZSGifMan Ależ przecież z tym akcentowaniem to nie musi mnie Pan przekonywać bo przecież sam o tym napisałem wyżej.
Proszę mieć pretensję do FDB, że to akcentuje.
Nie mam wątpliwości, że gdybyśmy żyli wieki temu i jakimś cudem mieli dostęp do filmów i Internetu to akcentowana byłaby obecność znacznie mniej kontrowersyjnych środowisk i np. kobieta rozwódka w filmie??? Do czego to doszło xD. Po co to akcentować? Już nie można dać normalnej kobiety?
Dzisiaj nikomu by nie przyszło do głowy to akcentować bo dla nikogo nie stanowi to żadnej nowości ani nie pobudza do refleksji.
Przyjdzie czas gdy media przestaną akcentować homoseksualizm postaci filmowych bo nikt nie będzie widział w tym niczego zaskakującego.
Prawdopodobnie pojawią się nowe środowiska wokół których będzie ten sam szum.
Czy ktoś z Państwa oglądał wczorajszą premierę nowej edycji Big Brothera? Jeśli tak to może wyrazi swoją opinię?
Pytanie kieruje do osób które oglądały/oglądają program. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany niech sobie daruje..
Przyznam, że ja jestem bardzo rozczarowany bo choć wiele sobie nie obiecywałem to i tak miałem nadzieję, że program
choć w pewnym stopniu odda klimat tego co działo się w pierwszej edycji.
Tymczasem zobaczyłem wygładzoną i beznamiętną wersję Warsaw Shore. Przede wszystkim małe zróżnicowanie postaci.
W zasadzie wszyscy w jednakowym wieku a przecież przydałyby się ze dwie osoby ok. 50tki, dwie bardzo młode czyli z 18-20,
ze cztery ok. 40tki no i reszta niech będzie tak jak tutaj czyli ok 25-30. Wtedy byłoby ciekawe takie zderzenie pokoleń
no i przede wszystkim środowisk. A tutaj mam wrażenie, że cały skład jest bardzo podobny.
Brakuje mi jakiegoś wulgarnego prostaka z prowincji, wyuzdanej dziwki, nieśmiałego intelektualisty, bujającego w obłokach romantyka,
kogoś z dużą nadwagą, liczyłem że pojawi się osoba niepełnosprawna, tak aby każda z tych postaci miała w sobie coś unikalnego.
A tak wszyscy "piękni i młodzi".
Nie podoba mi się również głos samego Big Brothera, nie dlatego że mam coś przeciwko kobietom ale dlatego, że to tak
jakby James Bond miał być kobietą. Bardzo chętnie obejrzę film o tajnej agentce ale niech to będzie równoległa produkcja.
Tak samo tutaj zwracanie się do kobiety Wielki Bracie wydaje mi się głupie i jeśli miało to służyć równouprawnieniu kobiet
(którego jestem zagorzałym zwolennikiem) to jest to zabieg idiotyczny. Trzeba było zmienić formułę programu na Big Sister,
albo nadać mu nowy format lub najlepiej nic nie zmieniać.
Do tego beznamiętna para prowadzących i pozbawiona polotu piosenka otwierająca,
już lepiej by zrobili gdyby odświeżyli wersję De Mono.
PS: Właśnie się dowiedziałem, że jeden z uczestników wystąpił już w paradokumentalnych produkcjach TVN-u
co nie pozostawia wątpliwości co do tego, że wszystko co obejrzymy będzie od początku do końca wyreżyserowane.
Być może jestem naiwny ale wydaje mi się, że uczestnicy pierwszej edycji rzeczywiście byli wybierani "z ludu"
i mieli spore pole do improwizacji, choć pewnie czerpali jakieś inspiracje ze strony marketingowców.
Chciałem tylko Pani uzmysłowić że stwierdzenie, że w tego typu przypadkach prawda leży po środku
nie jest wyrazem dystansu ani obiektywizmu. Jak dla mnie każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie i mogę sobie wyobrazić zarówno sytuację w której ktoś został fałszywie oskarżony jak i taką w której dopuścił się gwałtu.
Wówczas na pewno prawda nie leżała po środku.
Widzę, że rozróżnia Pani gwałty poczynione z premedytacją i bez premedytacji. Dla mnie gwałt jest gwałtem i w przeciwieństwie
do zabójstwa nie wydaje mi się aby można było kogoś zgwałcić w samoobronie.
Człowiek ma prawo patrzeć na sprawę z wielu różnych perspektyw? Szkoda tylko że statystyczny internauta jest ślepy na jedno oko
i odnajduje jedynie różnorodność w szeregu okoliczności pobocznych służących rozmyciu odpowiedzialności za przestępstwo.
Bywają momenty w których albo należy piętnować napastnika albo milczeć a nie analizować na głos sprawy relatywnie drugorzędne.
No chyba że zależy nam na odwróceniu uwagi od sprawy najistotniejszej. Mówię teraz nie o Weinsteinie lecz o wydarzeniach
opisanych w artykule. Pytam się jeszcze raz, czy może Pani mi podać przypadki w których uwaga opinii publicznej w Polsce
byłaby przede wszystkim skupiona na piętnowaniu sprawcy? Z równym zaangażowaniem jak jest skupiona na wyśmiewaniu ofiar.
W zasadzie od lat w polskim Internecie pobrzmiewa ta sama melodia
Nie jestem rasistą ale….,
nie jestem antysemitą ale….,
nie żebym był damskim bokserem ale….,
nie jestem zwolennikiem bicia dzieci ale….,
nie solidaryzuje się z gwałcicielami ale….,
nie jestem pedofilem ale….,
reszta zależy już tylko od stopnia wyrafinowania ekwilibrystyki słownej.
Stosunkowo niewielu ma odwagę by zamiast zaprzeczać i zasłaniać się ALE powiedzieć DLATEGO.
DLATEGO prezentuję takie a nie inne poglądy.
DLATEGO tak a nie inaczej rozkładam akcenty.
DLATEGO interesują mnie zawsze te a nie inne okoliczności.
Sprawa Weinsteina to nie jest nagłówek w gazecie informujący o tym, że ktoś napisał na Facebooku że został zgwałcony
lecz przypadek osoby, co do której prokurator po przeanalizowaniu wyników śledztwa zdecydował się postawić oficjalne zarzuty.
Czy uda mu się udowodnić je przed sądem, czas pokaże.
Jest jeszcze jedna rzecz na którą zwróciłem uwagę. Kiedy mówimy o środowisku Holywood w wymiarze zbiorowym to nasi internauci
nie pozostawiają na nim suchej nitki, przedstawiając je jako środowisko w którym permanentnie dochodzi do gwałtów, molestowania
a nawet wedle relacji niezwykle wiarygodnego i zrównoważonego psychicznie Mela Gibsona do mordów rytualnych na dzieciach.
Kiedy jednak oskarżona zostaje jakaś osoba indywidualnie to nagle okazuje się, że wszyscy są niewinni, nie inaczej z Weinsteinem.
@BuziakL
Jak dla mnie, nie ma czegoś takiego jak "ostateczna definicja gwałtu" ani wstępna, częściowa itd. lecz po prostu definicja gwałtu
wyrażająca się w braku zgody jednej ze stron na seks. Sytuacja bardzo klarowna. Przy ocenie konkretnego przypadku
"jedyne" co należy ustalić to czy mieliśmy rzeczywiście do czynienia z brakiem zgody czy też takowa zgoda była
a oskarżająca strona składa fałszywe oskarżenie.
Wszelkie inne okoliczności jak np. poczucie humoru podejrzanego, jego wrażliwość na seksapil albo jego sceptycyzm
w rozumieniu słowa NIE nie mają przy tej ocenie żadnego znaczenia. Jeśli już to jest to sprawa dla psychiatry
który miałby ocenić poczytalność sprawcy. Z pewnością żadna z tych okoliczności nie jest uzasadnieniem dla gwałtu
a z jego "ostateczną definicją" ponoć się zgadzamy, choć miałem wrażenie że wcześniej brak zgody na seks
nie był dla Pani okolicznością rozstrzygająca.
Zastanawiam się dlaczego ten człowiek miałby być na z góry przegranej pozycji skoro jak sama Pani zauważyła,
kompletnie nie ma Pani pojęcia jak miałoby mu się ten gwałt udowodnić. Tak jak pisałem wyżej, kiedy nie ma świadków jest to
niezwykle trudne do udowodnienia i właśnie to stoi za poczuciem bezkarności sprawców. Z pewnością poczucie to umacniają
głosy internautów którzy nie znając wszystkich szczegółów z łatwością wskazują na kobietę która wymyśliła sobie całą historię.
Wbrew temu co Pani się wydaje nieliczna grupa zachowuje neutralność a jeszcze mniejsza solidaryzuje się z potencjalną ofiarą.
Proszę mi podać jakieś przykłady kiedy opinia publiczna w naszym kraju skupiałaby się na piętnowaniu napastnika a nie na analizie wszelkich okoliczności "łagodzących". Nie tak dawno w Warszawie miał miejsce gwałt na 13letnim dziecku i nawet w tym przypadku uwaga polskich internautów jak zwykle nie była skupiona na piętnowaniu napastnika lecz na szeregu okoliczności pobocznych, analizowaniu gdzie byli rodzice itd. A przecież mówimy o potwierdzonym przez policję gwałcie na dziecku! A co dopiero w przypadku 40latki zgwałconej w parku. W odniesieniu do tego nawet powstał osobny artykuł Michała Gostkiewicza https://opinie.wp.pl/gwalt-w-bialy-dzien-w-centrum-miasta-ofiary-cierpia-a-ludzie-glosza-swoje-madrosci-6300288997799553a
W przypadku Harveya Weinsteina nie mówi się o jakiejś medialnej plotce lecz o oskarżeniu go przez prokuratora
a więc uznał on iż istnieją podstawy do tego aby oskarżyć byłego producenta. Nie każde śledztwo kończy się postawieniem zarzutów.
@BuziakL
Nie porównuje ciężaru lecz wskazuje na ten sam sposób myślenia, mający na celu odwrócenie uwagi od przestępstwa.
Zastanawiam się na podstawie którego zdania doszła Pani do wniosku, że różnię się z Panią w ocenie tego czy powinno się
oceniać ludzi tylko i wyłącznie po tym co nagłośni druga strona. Proszę sobie wyobrazić, że mam na ten temat
dokładnie takie samo zdanie jak Pani.
Różnimy się za to w ocenie tego czym jest gwałt, który jak dla mnie jest seksem wbrew woli drugiej strony,
bądź bez braku jej świadomości, jak np. po podaniu pigułki gwałtu. To co dla mnie jasne i czytelne
dla Pani jest niebywale skomplikowane i dopuszcza Pani nawet możliwość robienia sobie żartów ze słowa NIE i ignorowania apeli
o zaprzestanie zbliżenia. Zdaje się, że w Indiach i na Bliskim Wschodzie spora część ludzi ma podobne poczucie humoru.
Jeśli komuś umknęło to co pisałem wyżej to przypominam, że można prowadzić bardzo wyrafinowane współżycie
oparte na sztuce BDSM mające charakter w pełni koncyliacyjny, stąd też proszę przypadkiem nie sugerować, że o gwałcie
miałyby decydować np. jakieś krzyki, płacze itd., albo że moja definicja uniemożliwia hardcorowe, pełne namiętności wspołżycie.
Nawet słowo NIE nie musi oznaczać braku zgody, jeśli obie strony umówią się na inną formę wyrażania braku zgody na dalszy seks.
@BuziakL
Arcybiskup Michalik również zaprzeczył jakoby miał usprawiedliwiać pedofilię lecz wgryzał się w temat, patrzył z różnych perspektyw.
Proszę zwrócić uwagę, że nie mówiłem o tym, że kobieta ma prawo lecz że ma do tego prawo każda osoba,
stąd nie bardzo rozumiem czemu odebrała to Pani jako stosowanie przeze mnie podwójnych standardów.
Jeśli ktoś uprawia seks wbrew woli drugiej strony to mamy do czynienia z gwałtem i naprawdę nie ma w tym
niczego skomplikowanego. Równie dobrze można analizować jaki wpływ na to miała pogoda za oknem.
Czy w przypadku Weinsteina mieliśmy do czynienia z gwałtem albo fałszywym oskarżeniem? Nie wiem
ale to nie oznacza, że definicja gwałtu staje się dla mnie mglista.
Zastanawia mnie zawsze dlaczego to domniemanie niewinności na które tak często powołują się polscy internauci przy okazji podejrzanych o nadużycia seksualne (wyjątek stanowią duchowni), natychmiast znika gdy mamy do czynienia z
politykami, urzędnikami, businessmanami podejrzanymi o korupcję i nepotyzm.
Odpowiedź wydaje się prosta – Przyjmowanie łapówek jest wątpliwym przywilejem niewielkiej grupy ludzi,
zaś gwałcić i molestować może każdy burak.
Dlaczego artykuł o tym, że Kowalski padł ofiarą finansowego przekrętu nigdy nie jest okazją do tego by drwić z jego naiwności, głupoty bądź pazerności stojącej za wejściem w ten "złoty interes"? Obawa o to że to nas dotknie taka sytuacja w przyszłości.
Zapewniam Panią, że są mężczyźni którzy potrafią swoim wyglądem i zachowaniem budzić nie mniejsze pożądanie wśród kobiet,
a to że kobietom wychodzi to zwykle łatwiej nie powinno być żadnym argumentem obciążającym,
chociaż niemal każdy Muzułmanin by Pani przyklasnął. Na Bliskim Wschodzie mężczyźni nie mają tego typu problemów.
Nie bardzo rozumiem co takiego trudnego widzi Pani w wycofaniu się ze zbliżenia seksualnego kiedy jedna ze stron
przestaje mieć na niego ochotę? Jak dla mnie jest to niezbędny element wychowania seksualnego.
Jeśli ktoś tego nie rozumie to niech lepiej wstrzyma się z podejmowaniem wszelkiej aktywności seksualnej bo najwidoczniej
do niej nie dorósł. Proszę wybaczyć ale zabrzmiało to jako próba usprawiedliwiania przestępstwa gwałtu,
tym bardziej przykre że ze strony kobiety.
Przy czym nie sugeruję, że każdy seks musi odbywać się w romantycznej atmosferze. Sam jestem fanem sztuki BDSM
i często potrafimy z żoną czerpać przyjemność z bólu, upokorzenia itd. Traktujemy to jednak jako element gry seksualnej
której podstawową zasadą jest słowo klucz które automatycznie kończy zabawę która może przybierać często skrajne formy
lecz zawsze musi mieć charakter koncyliacyjny. Jeśli jedna ze stron je zignoruje, powołując się na to, że jest jej trudno
to automatycznie staje się gwałcicielem i naprawdę nie wnikam czy takiej osobie jest łatwo czy trudno bo nie ma to
żadnego znaczenia. Pedofilom gwałcącym dzieci też nie jest łatwo i używają w swojej obronie podobnych argumentów.
Jakiś czas temu jedna z internautek doskonale wyjasniła czym jest gwałt na przykładzie kradzieży.
1. Jeżeli prosicie mnie o 5 dolarów, a ja jestem zbyt pijana, żeby powiedzieć ‘tak’ lub ‘nie’, to nie bierzecie ich
z mojej torebki… tylko dlatego, że nie powiedziałam, że nie możecie.
2. Kiedy przyłożycie mi do głowy pistolet, żebym dała wam 5 dolarów, nadal je kradniecie.
Nawet jeżeli fizycznie wam je wręczyłam.
3. Jeżeli zgadzam się pożyczyć wam 5 dolarów, to nie znaczy, że wasz przyjaciel także może je sobie wziąć z mojej torebki.
‘Ale jemu dałaś, dlaczego ja nie mogę?
4. Nawet jeżeli kiedyś dałam wam 5 dolarów, to wcale nie znaczy, że będę je wam dawać także w przyszłości.
Skillet – Feel Invincible 7/10
Bardzo mi się podobało to wykonanie. Piękny głos. Dlatego Nothing Else Matters w tej wersji jak dla mnie 8/10
Moja dzisiejsza propozycja być może sprawi, że wróci do nas Pan Zuchwalec bo mam wrażenie, że może trafić w Jego gust.
https://www.youtube.com/watch?v=RL48meWU9QE
Nie jestem zwolennikiem tezy, że w takich sytuacjach wina leży "mocno po obu stronach" a zatem po środku.
Wina i prawda, leżą tam gdzie leżą i stawianie ich z definicji po środku bywa krzywdzące dla jednej ze stron.
Wydaje mi się, że chcąc zachować bezstronność i obiektywizm, do czasu ogłoszenia wyroku, winniśmy unikać
jednoznacznego wskazania gdzie leży wina a określenie, że leży ona po obu stronach jest chcąc czy nie chcąc
umieszczeniem jej po środku. Oczywiście to i tak lepsze jak to co robi zdecydowana większość internautów,
która w przypadku oskarżonych o gwałt czasem już po tytule artykułu doskonale wie kto jest winny a kto niewinny,
bez czekania na wyrok sądu. Spora grupa w ogóle uważa, że informacje tego typu są nie na miejscu i nie powinny pojawiać się na "szanujący się portalach". Bywa, że śledztwo nazywane jest farsą i stratą pieniędzy podatników.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że uniewinnienie podejrzanego nie oznacza automatycznie, że oskarżająca go osoba musiała przedstawić fałszywe oskarżenie gdyż jak wiemy, winę przed sądem należy udowodnić ponad wszelką wątpliwość a to sprawia, że każde znaki zapytania co do okoliczności działają na korzyść oskarżonego, stąd też niewielki procent tego typu spraw
kończy się skazaniem oskarżonego.
A teraz odnośnie samego Weinsteina. Przede wszystkim ludzka naiwność i głupota nie stanowi uzasadnienia dla nadużyć seksualnych. Przypomina mi to uzależnianie oceny gwałtu od stanu trzeźwości lub stroju ofiary.
Zakładam, że wśród oskarżających Harveya były kobiety które znalazły się tam niekoniecznie przez przypadek lecz to w żaden sposób nie usprawiedliwia gwałtu (jeżeli rzeczywiście do niego doszło) gdyż każda osoba powinna mieć prawo na każdym etapie zbliżenia seksualnego do wycofania się z niego, gdy sytuacja przybierze obrót nie do zaakceptowania dla którejś ze stron.
Nie inaczej to wygląda z flirtem który początkowo interesujący dla obu stron może zamienić się w molestowanie.
Proszę czekać…