@miodzik
Starym wyjadaczom też się poprawia, toć nikt nie jest nieomylny, odrzucane są jedynie nagminne, kardynalne błędy, wynikające czasem z braku odpowiedniej koncentracji lub staranności ;) Przynajmniej ja na to "ślubowałem" i tak to robię ;)
Od jakiegoś czasu większość filmów ma nagle właśnie takie "stylowe" plakaty – po zalewie beznadziejnych, robionych na szybko w Photoshopie "plakatów", mnie się ta tendencja bardzo podoba.
Trudno się nie zgodzić – sam mam takiego gniota z Beatelsami wysoko w rankingu tylko dzięki sentymentowi ;) Tutaj największy błąd to to, że obejrzałem go tuż po tym świetnym dokumencie – i z porównania mu zaniżyłem deczko ocenę.
9/10 – Film kapitalny – przywraca wiarę w polskie kino. Już znakomita animacja podczas czołówki zapowiadała coś niepośledniego, ale z czasem się okazało, że reszta filmu nie obniża poziomu. Co prawda Więckiewicza widziałem już w lepszych kreacjach (jak choćby w "Pod Mocnym Aniołem" – tu jest zwyczajnie poprawny), to jednak film jako całość wypada pysznie – scenariusz, zdjęcia, gra reszty obsady (jak zwykle świetny Trela, ale świetna jest też sekwencja Zohara Shtraussa), muzyka i uwaga – ciągle rzadkość w polskim filmie – bardzo dobry wreszcie dźwięk. Mógłbym jeszcze długo wymieniać pomniejsze zalety, ale powiem tylko tyle: bardzo, ale to bardzo dobrze wydane 6,5 mln zł.
7/10 – Nie jestem ekspertem od Disko Polo (czego nie mogę powiedzieć o sąsiadach w kinie), niemniej sam film, który nie okazał się kroniką powstawania tego gatunku, ale raczej czymś co nazwałbym abstrakcyjno-metaforyczną wizją tegoż, całkiem dobrze twórcom się udał. Takie właśnie potraktowanie tego tematu spowodowało, że całkiem nieźle się w sumie bawiłem – a w końcu tego oczekiwałem od kina czysto rozrywkowego. Nawet muzyka mi w tym nie przeszkadzała ;)
Nie powiem, bardzo klimatyczny. Nie żebym się jakoś szczególnie niecierpliwił, ale też czekam ;)
> Maciek_Przybyszewski o 2015-03-10 15:35 napisał:
> Przysnąłem na scenie gdy Farmer liczy owce.
Ha ha, no bez jaj – na takiej scenie każdy by przysnął, chyba, że zasypia się tylko licząc barany, nie owce ;)
> Jankes o 2015-03-06 08:12 napisał:
> Naprawdę nie mam pojęcia, czym można się tutaj zachwycać.
To ja podejmę tę rękawicę: można się zachwycać świetnym scenariuszem, równie dobrym prowadzeniem aktorów przez duet reżyserski, ale przede wszystkim zachwycająca jest kreacja Frances McDormand. Do tego świetnie (jak zawsze) wypada William H. Macy oraz (jak zawsze) Steve Buscemi.
Wytrawne oko zauważy też bardzo dobre zdjęcia i genialny montaż. Natomiast brakuje zapewne (tym oceniającym ten film słabo) hektolitrów krwi, fruwających od wystrzału z damskiego pistoletu na 5 metrów ofiar, kaskaderskich popisów itp. itd. Tu tych trików nie trzeba było stosować, muzyka jest stonowana – nie trzeba nawet ściszać subwoofera w czasie seansu – obraz się znakomicie broni tym co w kinie najważniejsze moim skromnym zdaniem, czyli scenariuszem plus aktorstwem :)
Ja generalnie nie przepadam za horrorami (w moim mniemaniu straszą najczęściej wrzaskliwą muzyką, albo obrazem), cenię za to dobry thriller – może być zupełnie bez efektów, ważne żeby scenariusz był jak u Hichcocka, czyli napięcie wzrasta z każdą chwilą oraz dobre rzemiosło aktorskie – jak zagrają wybitnie, to wcale mi nie przeszkadza ;)
dwa tytuły, które na szybko przychodzą mi do głowy (może czas zrobić z tego "ulubione" :)
http://fdb.pl/film/38944-wybawienie
oraz dla mnie jednego z wielkich mistrzów suspensu, Henri-Georgesa Clouzot
http://fdb.pl/film/13903-cena-strachu
Jeśli nie widziałeś, to polecam z czystym sumieniem, że potrafią postraszyć w starym dobrym stylu i w dodatku niczego nie muszą naśladować – to ewentualnie na nich się wzorując paru niedouków chciało zrobić karierę, ale słuch po nich zaginął, a te klasyki nadal urzekają kolejne pokolenia ;)
Proszę czekać…