@miodzik
> bizarre o 2015-03-03 23:01 napisał:
> Przychodzi Ci do głowy jeszcze coś równie drastycznego i jednocześnie na dobrym
> poziomie? ;)
No niestety, to razem rzadko chodzi ze sobą w parze – mam kilka filmów Dario Argento, ale nigdy ich nie oglądałem, podejrzewam jednak, że o ile mogłyby się równać drastycznością, to już poziomem niekoniecznie.
Moja żona wyszła na "Nieodwracalnym" – widocznie nie każdy ma takie nerwy jak my, bizarre – ode mnie ma 8/10, ale do domu sam wracałem ;)
ło matulu kochana – jeszcze dwa miechy czekania ;/ Różne dyrdymały to jakoś tak szybko mają te premiery, a jak się zapowiada gratka, to trzeba czekać i czekać ;p
7/10 – Bardzo ciekawa produkcja – można zobaczyć jak powstała np. firma Unilever. Film nie powala na kolana, do niektórych, klasycznych amerykańskich dzieł z gatunku gangsterskiego pewnie mu trochę brakuje (głównie budżetu), ale też nie sposób nie zauważyć bardzo dobrej scenografii oraz scenariusza. Aktorzy zagrali bardzo poprawnie rzemieślniczo i uwag nie mam, klimat tamtych czasów oddany pewnie całkiem dobrze, choć to w sumie bardzo subiektywne odczucie (nie liznąłem tamtych czasów, choć nie jestem pierwszej młodości).
Scorsese czy DePalma wyciągnęliby więcej z tego tematu, ale ja lubię kino europejskie dlatego oceniam na dobry ;)
To się nazywa wejście smoka :D
8/10 – Dawno się tak nie wzruszyłem na komedii ;p W UK jest prawo, które pozwala po 30 latach odtajnić rządowe archiwa, do tego czasu rząd nie musi ujawniać prawdziwych działań jakie podejmuje. A prawda okazała się druzgocąca dla rządów M. Teacher – oficjalnie miało być zamkniętych 17 kopalń, podczas gdy naprawdę zamkniętych miało być ponad 130. Sporo z zamkniętych kopalń, dziś okazuje się, mogłoby być rentownych, ale niestety polityka M.T. skutecznie zniszczyła struktury tradycyjnych rodzin górniczych i obecne pokolenie młodych się do tej pracy zwyczajnie nie nadaje. To tyle faktów historycznych.
Teraz o samym filmie – kapitalny scenariusz, w większości oparty na losach autentycznych uczestników tamtych wydarzeń. Na potrzeby filmowej dramaturgii napisana została w zasadzie jedynie rola Joe’go, aby niejako z jego perspektywy opowiedzieć całą tę niesamowitą historię. A historia jest niesamowita. Któż bowiem w odległym walijskim, górniczym miasteczku spodziewałby się, że w najtrudniejszym dla niego okresie, z pomocą przyjdą działacze ruchu LGBT? Film wspaniale oddaje dramatyzm sytuacji, ale jednocześnie wplata sporą dawkę nie tylko angielskiego humoru, do tego losy bohaterów wydają się rzeczywiste, niewydumane i kapitalnie zagrane.
O ile niezbyt się orientuję w ruchu LGBT (dość powiedzieć, że z kina zabrałem ze sobą, przygotowany dla każdego uczestnika seansu przez ekipę "Kocham Kino" egzemplarz magazynu "Pride" – magazyn dla świadomych mężczyzn ;) – myśląc, że to bogata wersja przewodnika o filmie – zbieżność tytułów i półmrok mnie zmyliły) to już tematyka górnicza z pewnych względów jest mi sporo bliższa i nie chciałbym, żeby górnicy w Polsce doświadczyli podobnej porażki, do tych z UK. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że dla przeciętnego polskiego kołtuna, przełamanie strachu przed – no właśnie czym? – własnymi koszmarami wpajanymi od dzieciństwa przez równie kołtuńskich rodziców, no bo jakie dla przeciętnego hetero zagrożenia niesie gej czy lesbijka? Albo jakie większe stanowi zagrożenie od przeciętnego kołtuna i ksenofoba walczącego nie z prawdziwym przeciwnikiem, ale z własnymi lękami? Żeby była jasność – nie oczekuję od nikogo odpowiedzi na te pytania – to zwykłe pytania retoryczne ;)
Zaczął się post, nie ma co robić, to weryfikacja ruszyła z kopyta – czekamy na lament na forum, że trzeba godzinę czekać na zweryfikowanie obsady ;)
Nie każdego mieszkańca Barbadosu stać na odzienie ;) Poza tym z tego co kojarzę tę osóbkę, to ona tak się często nosi – w sumie poza tym czym miałaby się wyróżniać?
Poza wymienionymi, bo tak jak pisze Camizi, to cała plejada zabawnych indywidualności – Mimi Labonq, a jako bonus to oczywiście "Dama z wielkim cycem" ;)
Tak, to bardzo wierna adaptacja. Aktorzy sporo czasu poświęcili na szlifowanie j. angielskiego Szekspira, żeby opanować dialogi na potrzeby filmu, aby kwestie miały odpowiednią do filmu jednak a nie dramatu scenicznego charakterystykę. Oglądałem już co prawda dość dawno temu, niemniej ciągle sporo pamiętam – sam oceniłem na 9/10.
Nie wiem tylko czy to pozycja obowiązkowa – spora rzesza nie zaakceptuje takiej konwencji filmu, wszak jest dość oryginalna :) Wg mnie to oczywiście jest siłą tego filmu (wraz ze świetnymi kreacjami), ale jednak nie każdy to "kupi".
Proszę czekać…