@miodzik
7/10
Poza Cate bardzo podobał mi się Bobby Cannavale, Baldwina z kolei nie lubię zbytnio, więc był tu dokładnie na swoim miejscu ;P Film jako całość całkiem udany, zarówno pod względem opowiedzianej historii, jak również, czy raczej głównie za sprawą znakomitego aktorstwa – pod tym względem nie znalazłem ani jednej słabszej kreacji – to zresztą u Allena zazwyczaj jest normą :)
> bodek75 o 2015-01-27 14:00 napisał:
> Strasznie wybredny jesteś.
Albo wręcz odwrotnie – ma tak prostacki gust, że najwyższe noty u niego dostają proste bajki, najlepiej animowane, reszty najczęściej w ogóle nie rozumie. Do tego jest rasistą, ksenofobem i dysortografem – generalnie mało kto tutaj zwraca już uwagę na jego "opinie".
Mam zagwozdkę z tym filmem, z jednej strony podobało mi się to ascetyczne opowiadanie historii artysty, z drugiej sam nie przepadam za amerykańskim folkiem – uważam, że to chyba najlichszy folk o jakim słyszałem. Dlatego też nijak nie mogę obiektywnie ocenić czy Llewyn w ogóle jest artystą, czy też to po prostu nieudacznik, jakich wielu, tyle, że z gitarą.
Nie sposób mi nie zgodzić się z opinią @Quagmire’a (który to już w mordę raz, a w końcu to siusiumajtek przy mnie) ;), że ten film jest jak na Coenów dość letni. Jak tak przejrzałem swoje "gwiazdki" przy Coenach, to razem z "Okrucieństwem nie do przyjęcia" oceniam go najniżej z tych obejrzanych. Po seansie w zasadzie chciałoby się zapytać: "Co jest grane, Davis?" ;) Jeśli o to Joelowi i Ethanowi chodziło, to spoko. Ode mnie 7/10
Ja po prostu kocham kino i nawet jak mnie tu nie ma jakiś czas (mam regularne przerwy spowodowane podróżniczym trybem życia) to zawsze jak wracam to chętnie tu zaglądam. Po ostatnich wojażach dodaję te filmy, które w ostatnim czasie zakupiłem, a które mają braki w bazie. Jak je już skataloguję u siebie (i tu przy okazji) to wrócę do NRD itp.
Tym sposobem nie przewiduję, aby mi się szybko miało to znudzić, to ogromna frajda, kiedy ktoś się dzięki tobie może czegoś dowiedzieć o filmie. Sam zanim obejrzę jakieś podejrzane sf czy fantasy, bez odpowiedniej renomy, to zawsze najpierw sprawdzam co o tym napisał derik ;)
Mam nadzieję… – Mam (oby nie płonną) nadzieję, że po seansie nie wystarczy tylko skopiować tytułu, żeby wyrazić opinię o tym filmie ;)
Edit: Jestem już po seansie – pierwsze kilka minut wywróciło moje wyobrażenie o tym, czego się spodziewać po tym filmie (wywróciło na plus), niestety później już ten element zaskoczenia nie działa tak jak na początku i zaczyna się robić ot tak sobie. Nie wypada najgorzej, wśród polskich filmów, ale też nie porwał mnie jakoś szczególnie – film dość nierówny i w sumie jakby nie moja osobista sympatia do Tymona, to pewnie zacząłby mnie już nawet nudzić. Ode mnie za całość jakieś 6/10 – nie zmrużyłem na nim oka, choć był trzecim z maratonu nocnego i miałem wstępnie taki niecny plan, że jak "odpocząć oko", to tylko na nim, ale obronił się dość dzielnie :)
Ode mnie 8/10
Już jakiś czas temu nosiłem się z zamiarem napisania czegoś o tym filmie, ale jakoś się nie składało – a odczucia mam z grubsza właśnie takie jak napisałeś – jednym słowem dzięki, że nie musiałem sam smarować tego tekstu ;)
Aaa to w sumie git gość – rozwiał tym podpisem wszelkie wątpliwości, co nie zmienia faktu, że nadal nie wiem czy to dozwolone mieć dwa konta i po co? ;)
Przecież nawet ma podpis w stopce: "con-desiros". Poza tym wali te same teksty z tymi samymi błędami od lat. Na fdb można mieć dwa konta?
8/10 – Po Bobie Zmudzie w "Człowieku z księżyca" Paul Giamatti jako Barney nie miał równie efektownej roli – z tych, które widziałem. Bezpretensjonalny, niemoralizatorski, z kapitalną końcówką film o życiu. Wzrusza i bawi – i to momentami jednocześnie. Niezłe role również Rosamund Pike i Minnie Driver, ale to co wyprawia w swoich kwestiach Dustin Hoffman to mistrzostwo świata.
Poza kapitalnymi dialogami z synem, czy rodzicami drugiej żony Barneya, na pewno wybija się jego "złota myśl" na temat małżeństwa: „Na początku gotują i chętnie robią loda, ale szybko zaczyna się prawdziwe życie – wracasz po pracy, a ona chce tylko rozmawiać. A ty chcesz się tylko rżnąć… Wkrótce każdy dzień przypomina awokado starte na tarce do sera – jakbyś trzymał w ręku gówno.”
Ha ha ;D
Proszę czekać…