Wygląda świetnie i chyba dokładnie tak jak oczekiwano.
@ferhin2 Zarówno wersje Nolana, jak i film Snydera oraz Force Awakens mają PG-13. Są skierowane dokładnie do tej samej kategorii wiekowej. Gdyby Dark Knight Rises debiutował w 2016 na 99% również dostałby dubbing. A gdy trafi się w końcu jakiś film z kategorią R i dubbingiem, również powiesz, że jest dla dzieci? Może nawet już się trafił, w końcu Canal + mocno szalał z dubbingiem w latach 90-tych, a telewizja publiczna w latach 70-tych. Ci ostatni zdubbingowali choćby kochany przez fetyszystów polskiego dubbingu serial "Ja, Klaudiusz", zdecydowanie nie przeznaczony dla młodszej widowni.
Z pewnym obrzydzeniem zajrzałem na forum miłośników polskiego dubbingu. Pierwsza część amerykańskiego "The Ring" ma polski dubbing na DVD. Wprawdzie PG-13 ale chyba nie dla dzieci. Znalazłem też film z R-ką, "Old School" Todda Philipsa mówi głosami naszych kochanych, polskich aktorów. Czysta R-ka z żartami o lodach.
Przyda mu się taka odmiana, jego sześć ostatnich filmów poruszało się w kręgu fantastyki.
@ferhin2 Byłbym ostrożny z takimi stwierdzeniami, jeszcze trochę i zaczną podkładać dubbing do wszystkiego co ma trochę więcej CGI. Zwłaszcza, że lud to kupuje, 40% wpływów Force Awakens z pierwszego weekendu pochodziło z kopii z dubbingiem.
Jedyne co naprawdę mnie zaskoczyło to wielkość plakatu głównego. Byłem przekonany, że zgodnie z trendem na podstronie aktora będzie on znacznie większy. Najtrudniej będzie mi się przyzwyczaić do nowej formy komentarzy na stronie filmu.
@Redox Pewnie miał na myśli Red Tube :)
8/10 – Kilka luźnych uwag po Force Awakens. Luźnych bo jeszcze nie ułożyłem sobie tego w głowie, postaram się bez spoilerów. Ocena takie solidne 8/10.
- Bardzo podobała mi się ostatnia scena, jest w niej wszystko to co powinno być, każda refleksja, każdy wniosek i nowa nadzieja. Ale zdecydowanie uciąłbym ją 20 sekund wcześniej, bez szerokiego planu.
- Coraz więcej jest uwag o autoplagiacie, ale dla mnie to elementy od dawna charakteryzujące Gwiezdne Wojny: jednostka może pokonać imperium, wszystko zaczyna się na zupełnych krańcach Galaktyki, mały, pocieszny droid staje w obliczu wielkiego wyzwania. Między innymi za to wszystko widzowie pokochali Gwiezdne Wojny, ale z drugiej strony zgadzam się, że Abrams jest tutaj strasznie asekuracyjny. Parę razy zaskoczy mniej ogranym dla serii motywem (cameo Daniela Craiga, bardzo wyluzowana gra Boyegi), ale sprawia wrażenie spiętego. W sumie nie dziwię mu się, bo przecież Sagę odrzucali więksi i bardziej utalentowani od niego (Lynch- Powrót Jedi, Ron Howard i David Fincher- Mroczne widmo)
-bardzo dobra rola Harrisona Forda, to jego najlepszy występ w roli Hana Solo. Może dlatego, że ma najciekawszy, najlepszy z trzech głównych wątków filmu, innych powodów łatwo się domyślić :)
-świetne efekty specjalne, oprócz nieszczęsnego, fatalnie wykonanego i zaprojektowanego Serkisa, nie wiedzieć czemu wykreowanego w motion capture. Rekompensują to mniej ważne dla fabuły postaci, moim faworytem jest wielki stwór przeszkadzający Finnowi przy wodopoju. Po prostu cudo.
-Świetna scena na pomoście, wystarczyło jedno wykrzyczane słowo aby zbudować wokół niej wszystko co potrzebne. Idealnie przejmująca cisza gdy już to słowo padło.
-każdy z aktorów wyszedł z tego filmu z twarzą. Natalie Portman opowiadała, że Mike Nichols wzbraniał się przed angażem jej osoby do "Bliżej" z powodu fatalnych ról w Gwiezdnych Wojnach. Zarówno Ridley, Isaac, jak i Boyega nie mają się czego obawiać, kariera stoi przed nimi otworem
-Świetne, brudne walki na miecze pozbawione piruetów, tańców i wygibasów. Fantastyczna sekwencja w lesie.
-Bardzo podobał mi się Driver, ktoś świetnie napisał, że to Anakin jakiego zawsze chcieliśmy zobaczyć. Jego niestabilność emocjonalna, przemądrzałość i wyższość połączona z fanatyzmem tworzą świetny obraz osoby chorej psychicznie.
-Słaba finałowa bitwa, przeplatana z kolei ze świetnym, finałowym pojedynkiem. Jakoś w ogóle się w nią nie wciągnąłem, minęła dla mnie zupełnie obojętnie, już teraz pamiętam głównie przebitki na pojedynek
Przesympatyczny zwiastun, szkoda tylko, że streszcza calutki film, który przecież i tak jest bardzo przewidywalny. Ciekawa, krańcowo odmienna rola Eggsy’ego.
Oj tam, parę luźnych, kąśliwych uwag i tyle :) Pamiętam, że film strasznie mnie wymęczył.
Aaron Guzikowski to akurat najmocniejszy promień słońca od czasów gdy do marki przymierzał się Ronny Yu, świeżo po nieźle ocenianych "Narzeczonej laleczki Chucky" i "Formule 51".
Proszę czekać…