Film opowiada historię dwóch nastoletnich chłopców, których ojciec niespodziewanie powraca do domu po 12 latach nieobecności. Już następnego dnia zabiera synów w daleką podróż na opuszczoną wyspę. Z każdym kolejnym dniem cel wspólnego wyjazdu wydaje się braciom coraz bardziej zagadkowy a czas spędzony z nagle odzyskanym ojcem staje się dla nich sprawdzianem dojrzałości i męskości. Będą się tu ścierać miłość i nienawiść, ambicje i charaktery, potrzeba autorytetu z potrzebą wolności. Anonimowy
Mistrzostwo – Półtora godziny pełnego skupienia. Niby przedstawiona historia to nic nadzwyczajnego, a ogląda się niezwykle, wprost magicznie. Masa pytań bez odpowiedzi, masa symboli, masa ukrytych przesłań. Sam reżyser Zwiagincew niewiele mówił na temat tego obrazu, nie ujawnia swoich interpretacji. Daje nam duże pole do popisu, sami musimy przyjąć i ułożyć tą historię. Każda scena praktycznie uwalnia w nas jakieś emocje. I do tego nieziemskie zdjęcia, te długie, powolne sekwencje (prawie jak u Tarkowskiego), cicha, bardzo nastrojowa muzyka i aktorstwo na wysoki poziome Ławronienka jako ojca. Warto zwrócić uwagę na to, że ani razu nie pada imię czy jakiś pseudonim ojca. Synowie (a właściwie jeden syn – Andrey) zwracają się do niego bardzo oficjalnie. Można by się pokusić o interpretacje, że to symbol Boga.
Wielkie kino. Bez dwóch zdań.
10/10
Przez znawców tematu uznawany za film wybitny. – Długo starałem się, aby go móc obejrzeć. Miałem olbrzymie oczekiwania. Rzeczywiście jest on na swój sposób wyjątkowy. Do końca nie wiem czemu to zawdzięcza. Być może fantastycznym zdjęciom oraz muzyce, być może nawiązaniom do Biblii, albo świetnej grze aktorskiej trójki bohaterów lub tajemniczości całego obrazu.
Na chwilę obecną nie podzielam do końca wręcz zachwytów nad nim, możliwe jednak, że trzeba dojrzeć do tego filmu jeszcze bardziej.
Na pewno est to pozycja obowiązkowa i do tegotaka, o której myśli się długo po zakończeniu projekcji.
Polecam.
7/10.
Smutne postscriptum – Dotarła do mnie smutna wiadomość dotycząca tego doskonałego filmu. Vladimir Garin grający w filmie rolę Andrieja, starszego z braci, utonął w tym samym jeziorze nad którym rok wcześniej kręcono zdjęcia do filmu. Tymczasem dwa miesiące później cała ekipa (ale już bez Garina) odbierała w Wenecji Złote Lwy. Tym razem życie dopisało tragiczną kontynuację tego dramatycznego dzieła….
Pozostałe
Szkoda iż na siłę okrojono nam fakty, bo to mogło by jeszcze spotęgować emocje pomiędzy tą trójką. Prostym filmowym językiem tyle oddano, bardzo osobisty. Iwan!