Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Spartakus (1960)

Mimo, że ten film ma ponad 60 lat na karku to i tak dzisiaj wciąż wyśmienicie się ogląda. Kirk Douglas był genialnym aktorem, co potwierdził swoją życiową kreacją w wyżej omówionym dziele. Stanley Kubrick i Kirk Douglas – bardzo udała im się współpraca, która zaowocowała dwiema wybitnymi dziełami. Mi się absolutnie nie dłużyło, fenomenalne zdjęcia, wybitna muzyka sprawiają że 3 godziny minęły mi jak strzał. Kocham kino z XX wieku.

Zabójstwo (1956)

Stanley Kubrick zawsze w doskonałej formie – uważam, że on się nigdy nie wypalił i ciągle potrafił zaskakiwać widza. "Zabójstwo" też potrafi kompletnie oczarować z tego względu, że stał się późniejszą inspiracją dla Quentina Tarantino ("Wściekłe psy" i niechronologiczny ciąg zdarzeń) oraz dla Terminatora (scena z pudełkiem róż i bronią w środku). Niekwestionowany geniusz światowej kinematografii – ja go wręcz stawiam za wzór.

Rain Man (1988)

Bardzo dobry film. Czasami ma się wrażenie, że nic w nim nie jest ważne poza grą aktorską Dustina Hoffmana i jestestwem jego bohatera.

Anthony Hopkins (I)

Bardzo utalentowany a zarazem genialny aktor – szkoda tylko, że ostatnie filmy z nim to takie szmiry. Są one po prostu do bani!

Dwóch papieży (2019)

Mój ulubiony okres w filmografii Anthony’ego Hopkinsa to lata 80-te i 90-te. Dla mnie "Dwóch papieży" to najgorszy film z jego udziałem. Historia jest nieciekawa, a muzyka potwornie przynudza. Nie rozumiem, skąd takie wielkie zainteresowanie tym badziewiem.

Dwóch papieży (2019)

@i_darek1x Zgadzam się zdecydowanie – dla mnie to też nie jest dobry film. Złote czasy Anthony Hopkins ma już zdecydowanie za sobą.

Ojciec (2020/I)

Nie podobał mi się – ogromna żenada, nad którą modliłem się, aby jak najszybciej się skończyła. I jeszcze na dodatek "Dwóch papieży" – chyba najgorsze filmy z Anthonym Hopkinsem w roli głównej. Nie wiem, który gorszy, ale oba nieudane.

Pustka (1950)

Humphrey Bogart w swojej szczytowej formie. Więcej romansu niż kryminału, co wyszło według niektórych na dobre – tym niemniej bardzo mi się podobało i uważam, że to film niesłusznie zapomniany. Czerń i biel doskonale się uzupełniają, są dla siebie stworzeni. To już mój piąty film z wyżej wymienionym aktorem, jaki oglądam. Stare filmy są jednak fajne, a te współczesne kompletnie do bani, nie lubię ich. 8/10

Czerwona gorączka (1988)

@Chemas A mnie za to nie porwały "Prawdziwe kłamstwa".

Czerwona gorączka (1988)

Stare dobre czasy zimnej wojny. Naprawdę piękny Rosjanin z Arnolda. Ciekawe, czy wypić tak jak oni też potrafił.

Proszę czekać…