Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Siedem lat w Tybecie (1997)

Bardzo dobry film. Brad Pitt i David Thewlis zagrali niesamowicie. Wielka szkoda, że wyrządzili krzywdę Chinom i mają zakaz wstępu do tego kraju, któremu w filmie nie zrobiono jakiejkolwiek krzywdy. Najbardziej mi się podobały zdjęcia – mnóstwo widoków na góry, klasztory tybetańskie, buddyjskie kościoły, miasta w Chinach czy Indiach. Jean-Jacques Annaud posiada ogromny talent reżyserski, co potwierdził jeszcze bardziej udanymi "Walką o ogień" czy "Imieniem róży" z Seanem Connery w roli głównej. Obawiam się, że dzisiaj mało kto będzie chciał oglądać tak wartościowe filmy, jak właśnie ten klasyk z 1997 roku. Mądrości wygłaszane przez chłopca są naprawdę poważne, nie służą tylko rozśmieszeniu, jak to w prawdziwym życiu, lecz przekazanie rad i lekcji, którymi powinniśmy się wszyscy na co dzień kierować. Wzruszyła mnie scena, jak Brad Pitt pije u tubylców białą herbatę, chociaż sam nie lubi jej jakoś specjalnie. Szkoda, że żona i dziecko się od niego odsunęli z jednego głupiego powodu: zdobywania szczytów. Ale cóż… samo życie. Polecam każdemu, kto się interesuje zwyczajami i ludnością azjatycką, bo tam jest naprawdę co zobaczyć i zwiedzić przede wszystkim. Moja ocena to 8/10.

Ryś (2007)

@Czechu Parafrazując najlepszą polską komedię: "Oczko się urwało, temu filmu".

Ryś (2007)

Tylko i wyłącznie z sentymentu do Stanisława Tyma oceniam ów film na 5/10.

Mortal Kombat (1995)

@Chemas No właśnie. Nawet w ostatni piątek zagrałem sobie w trzecią i czwartą część na Windowsie 10. To była dla mnie prawdziwa uczta, aniżeli filmy na podstawie tych gier.

Batman (1989)

@Chemas Wrażenie – i to dużo większe, aniżeli w filmach Christophera Nolana. Christian Bale nie dorasta Michaelowi Keatonowi do pięt.

Batman (1989)

Najlepszy filmowy Batman, nie licząc fenomenalnego serialu animowanego z lat 1992-1995. Najnowsze odsłony są niezłe, ale to "Batmana" z 1989 roku zawsze będę stawiał o jedno oczko wyżej.

Następne 48 godzin (1990)

Niezłe. Naprawdę udana kontynuacja.

Eddie Murphy (I)

Jeden z moich najulubieńszych aktorów komediowych. Uważam, że nawet potwornego smutasa wyciągnie z psychicznego dołka za pomocą jego humoru i filmów, w których on zagrał. Ma facet talent również do śpiewania, którego wcale nie zaprzepaścił! Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pochylić czoła nad jego osobowością i genialnością.

48 godzin (1982)

Kapitalny film! Świetna komedia sensacyjna.

Rozmowy kontrolowane (1991)

@dareczek50 Owszem, lepszy od "Rysia", gorszy od "Misia". Bo arcydzieła się nie podrabia.

Proszę czekać…