@dawidek98
"Czarne chmury ciążą nad Rzeczpospolitą" – i już wiadomo, skąd się wziął tytuł tego wybitnego serialu. Muzyka skomponowana przez Waldemara Kazaneckiego natychmiast wpada w ucho i głowę i nie daje także zapomnieć natychmiast po obejrzeniu. Ale przejdźmy do aktorów – Leonard Pietraszak wypadł w tej roli genialnie! Po prostu stał się pułkownikiem Krzysztofem Dowgirdem i zespolił się z nim duchowo oraz emocjonalnie. Anna Seniuk, Edmund Fetting, Elżbieta Starostecka i Cezary Julski też stworzyli ikoniczne kreacje, jednakże największe brawa idą oprócz do głównego bohatera także do narratora, w którego rolę wcielił się charyzmatyczny Piotr Fronczewski (mam notabene z nim zdjęcie pamiątkowe). Z takim przekonaniem i wyczuciem, z chęcią do opowiadania historii próżno szukać w dzisiejszych serialach. To po prostu najsmakowitszy serial z gatunku "płaszcza i szpady", jaki został kiedykolwiek nakręcony w Polsce. Taki serial stawiam za wzór pod względem akcji, napięcia, a zarazem intrygi scenariuszowej. Każdemu z dziesięciu odcinków mógłbym postawić pomnik, jeżeli nie samemu serialowi. Janusz Zakrzeński (jeden z najlepszych polskich aktorów wszechczasów moim skromnym zdaniem, nawet miałem okazję zapalić mu znicz na Powązkach) w roli namiestnika Ericka von Hollsteina poradził sobie znakomicie i dał nam prawdziwy popis swoich umiejętności. Mariusz Dmochowski także wypadł brawurowo i uważam, że starej szkoły aktorskiej, a zarazem takiego kunsztu zaczyna nam powoli brakować. W dodatku można zobaczyć debiutujących na ekranie wówczas Krystynę Jandę i Bogusława Lindę. Karol Strasburger w roli syna Odrowąża też wypadł bardzo dobrze i nie pozwolę sobie, by ktoś o nim powiedział, że to tylko i wyłącznie prowadzący "Familiadę". Nadmienię tylko, że muzyka przewodnia serialu była w reklamie wody mineralnej, nie pamiętam już jakiej. Co tu więcej dodawać: jeżeli ktoś pasjonuje się sytuacją Polski w XVIII wieku, to taki serial dla niego będzie nie lada prawdziwą gratką, tak jak dla mnie. To jeden z seriali pozostawiających ogromne wrażenie (i niedosyt, jak kto woli) po sobie. To jest wręcz absolut. Po raz kolejny nie pozostaje mi nic innego jak chylić czoła i napisać chapeau bas! Polecam dosłownie każdemu się zapoznać, bo przygodowych dzieł już coraz bardziej nie potrafimy robić, w sensie że efekty specjalne są jak najbardziej na swoim miejscu, tylko zdecydowanie umiejętności brak. Na koniec napiszę, że ten serial wcale, ale to wcale nie obraża inteligencji widza. 10/10
Bardzo dobry film polskiej reżyserki, Agnieszki Holland. Świetnie poprowadziła obiema głównymi aktorami Leonardo DiCaprio i Davidem Thewlisem do tego stopnia, że wypadli wspaniale. Muzyka dosyć nudnawa, ale cóż, skoro film robi wrażenie po ponad ćwierć wieku od premiery. Jest też jeszcze jeden mankament, który wzbudził u mnie zażenowanie i aż mnie skręciło, gdy to zobaczyłem. Mianowicie, sceny całujących się głównych bohaterów-poetów: Artura Rimbauda i Paula Verlaine’a. Serio, mogliby oszczędzić nam takich szczegółów, nawet jak oni w rzeczywistości byli biseksualistami. Wywołało to u mnie cringe, mówiąc współczesnym językiem. Wyśmienicie odwzorowano Paryż i Brukselę z XIX wieku, aż człowiek wierzy, że tak rzeczywiście było w tamtych czasach. Leonardo DiCaprio to nie jest zbyt dobry aktor według mnie, ale w trochu filmach wypadł wspaniale (mowa tutaj też o omawianym przeze mnie "Całkowitym zaćmieniu") i też beznadziejnie ("Zjawa", "W sieci kłamstw" lub chociażby "Pokój Marvina" czy debiutancki "Critters 3"). Ale i tak nie żałuję czasu spędzonego przed ekranem monitora, bo tak artystycznych obrazów dzisiaj już się zdecydowanie nie kręci. 8/10
Znakomite. Kawał dobrego kina.
@ana481516 Ale tak fenomenalnego dzieła, jakim jest niewątpliwie powieść Franka Herberta trudno zekranizować, by oddawał kompletnie klimat książki. Peterowi Jacksonowi udało się z "Władcą Pierścieni", natomiast Davidowi Lynchowi i Denisovi Villeneueve’owi się zdecydowanie nie udało z "Diuną".
Alfred Hitchcock jak zawsze w formie. On idealnie prowadził aktorów i stosował zasadę, że najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie. James Stewart to jednak jest jego aktor, zawsze u niego wypadnie dobrze i będzie trzymał równy poziom. Bardzo kameralny i niemalże pozbawiony muzyki film. O przyjęciu, na którym zostaje zastrzelony jeden człowiek i chowają go w szafie – oczywiście nikt z uczestników imprezy o tym wcale nie wie. Tylko 12 ujęć, a jak potrafi zauroczyć widza. Niesamowite!
@Chemas Ale nie zaprzeczysz, że wyżej wymieniona przeze mnie scena jest kultowa.
@pajki_filmaniak Dokładnie, "Nietykalni" mogą temu filmowi co najwyżej ssać.
@Chemas Niby to film Cezarego Pazury, ale Jerzy Stuhr i Janusz Rewiński zagrali o niebo lepiej od niego.
@Chemas Jest "Miś" oraz inne komedie Barei. To tam ukrywa się owa kultowość. A druga część Kilera?! Poniżej oczekiwań – jedyna scena, która wzbudziła u mnie salwy śmiechu to pamiętne "No i wylądował".
@ana481516 Gorsza jest wersja z 2021 roku. Uwierz mi.
Proszę czekać…