Czyli F9 to generalnie skrzyżowanie Marvela z fizyką bollywoodzkiego kina akcji?
Ta seria stała się tak niedorzeczna, że powoli znowu zaczyna mi się podobać
Nie to że nie chciałbym aby kina zostały otwarte (wręcz przeciwnie – pójdę od razu w pierwszym tygodniu na cokolwiek), ale serio – przesunięcie znowu tylko o tydzień? Takie bezsensowne nęcenie że niby jeszcze tylko tydzień i niby tyle się zmieni że coś znowu otworzą… Chyba nawet konsumenci już w to nie wierzą. Nie wiem jak innych, ale mnie to irytuje bardziej niż te dwutygodniowe odstępy które dawały realniejsze szanse na zmianę przepisów.
Nie wygląda to najlepiej… Gdyby nie tytuł artykułu myślałbym że to grafika z jakiejś młodzieżowej komedyjki o licealistkach. Marketingowcy byli na tyle leniwi aby nawet nie upozować wspólnie dziewczyn tylko zebrać jakieś przypadkowe fotki. :/
Stwierdzenie że film nie dorównuje oryginałowi z Van Dammem to grube niedopowiedzenie.
Brak doświadczenia reżysera szybko rzuca się w oczy. Film wygląda jakby był kręcony przez ekipę od komedii romantycznych (te jasne zdjęcia, ten montaż z rozbrajania), obaj bohaterowie komiczni są irytująco przerysowani, a hip-hopowy podkład odtwarzany przy praktycznie każdej walce całkiem wybija z rytmu i niweluje jakiekolwiek napięcie.
Gdyby nie to że M. Jai White sprawdza się w filmach kopanych i może co nieco pokazać (zwłaszcza w starciu z M. Crumpem) ten remake byłby nie do obrony. Odradzam.
20-godzinna wersja "Pewnego razu w… Hollywood"? HBO Max już zaciera ręce. ;)
Cóż – szkoda projektów, ale zaskoczenia w tym raczej nie ma.
Też bardzo liczyłem na "Trench" po wiadomej scenie z "Aquamana", ale już samo ogłoszenie projektu opartego o trzecioplanowe stwory z filmu było zaskakujące (i zapewne ryzykowne dla studia). Po sporym okresie pandemicznej stagnacji raczej nikogo nie dziwi wstrzymanie przez studio ryzykownej inwestycji.
Za to "New Gods" brzmiało trochę jak odpowiedź na "Eternals" Marvela. Zważywszy że "Eternals" w tym roku powinni mieć premierę WB pewnie wolałoby uniknąć bezpośrednich porównań.
Szkoda obu projektów – może jeszcze kiedyś wrócą w jakiejś formie (HBO exclusive?).
Pomimo sympatii do filmów Snydera, mam wrażenie że dłuższy metraż niewiele wniósł do produkcji a ręka Wheddona w 2017 jednak trochę dobrego filmowi dodała (choć kiepskiego też).
Owszem – cztery godziny mijają dość szybko, Steppenwolf tutaj przynajmniej jest kompetentny (i wygląda!), fabuła jest logiczniejsza, Cyborg zyskał na dodatkowych wątkach i scena finałowa jest płynniejsza (i zwieńczona miłym fatality). Sęk w tym że pierwsza godzina niemal nie popycha akcji do przodu, Batman stał się jednowymiarowy, Flash bardziej cringe’owy, pay-offy względem poprzednich filmów są słabsze, wątki Marthy zepsute pewną kosmiczną sugestią, a nadmiar chórków w soundtracku jest irytujący.
Nie żałuję obejrzenia wersji Snydera, ale oczekiwałem od niej trochę więcej.
"(…) Tak, więc Mortal Kombat będzie miał trochę czas na zdobycie serc fanów." Kano już moje wyrwał. :D
Nie mogę się doczekać obu premier w rodzimych kinach – oby jak najszybciej, na jak największych ekranach.
Po świetnym materiale zzakulisowym i po passie świetnie podkręcających żądzę obejrzenia filmu zwiastunach "Godzilla vs Kong" i "Mortal kombat", nie spodziewałem się że ten zwiastun tak bardzo zawiedzie…
Filmu nie skreślam, ale mój entuzjazm opadł poniżej poziomu "Czarnej wdowy". Zaczynam tęsknić za podejściem Ayera.
Wow! Ta charakteryzacja! W życiu bym nie pomyślał, że Stewart może tak bardzo wyglądać jak Diana.
Proszę czekać…