@Matejsoner11
5/10 – Oh jej, jakie to ładne i ckliwe i te watki z muzyczką, z piciem piwka na dachu, ach ach. Psuedofilozoficzne bełkoty za więziennych krat i sprawiający wrażenie wykastrowanych strażnicy. I to zajmuje 1 miejsce w rankingu filmów?
9/10 – Ostatni film Kubricka jest filmem jego godnym. Bałem się po niektórych opiniach, że nie spełni pokładanych w nim oczekiwań, ale na szczęście tak się nie stało. Już sam początek zwiastuje, że ten film skupi się na psychice bohaterów i dialogach między nimi. O dziwo, dobrze spisał się Cruise, nieźle zagrał Kidman.
Klimat miażdży, co powie chyba każdy, który ten film oglądał. Szczególnie w scenach w Pałacu i między rozmowami małżonków. Genialna scena w domu prostytutki, napięcie jest niemal namacalne, seksualne oczywiście, tak samo w relacjach Billa z żoną. Narracja prowadzona powoli pozwala się widzowi zagłębić w fabuę, lepiej poznać bohaterów, wczuć się w całą historię.
A więc przede wszystkim: scenariusz, genialny klimat i namacalne napięcie. aha, no i MUZYKA. Ostatnio tak dobrą i robiącą nastrój nutę słyszałem w "Źródle" Aronofsky’ego.
7/10 – Udana powtórka. Cały ten odjazd, pokazany w niedający oderwać wzroku sposób (nawet kiedy widzimy rzygającego Del Toro), charakterystyczne zdjęcia, aura unoszącego się zewsząd absurdu, kilka trafnych obserwacji na temat lat 70. ("Mam czystą kokainę, dopiero wróciłem z Wietnamu!"), aluzje do narkomańskiego stylu bycia (patrz: wykład profesorka na zjeździe prokuratorów) i dużo humoru, w szczególności na początku (wystraszony i zdezorientowany Autostopowicz z twarzą Tobeya-Spidermana, schiza Johnny’ego w recepcji).
Nie dałem wyżej, bo w paru momentach absurd i makabra zaćpania sięgają pewnej granicy, która stopniowo nuży, ale to tylko w paru momentach.
Być może podwyższę ocenę po ponownym seansie.
6/10 – Fabułka jakaś tam jest, lecz, jak wiadomo, historyjka jest wstępem do steku wybuchów, strzelanin, pościgów itp, itd. Miażdży już sekwencja początkowa, w Sznaghaju, wejście Optimusa, tylko co tu robią ci dwaj bliźniacy, z d…, ekhem, z nikąd wytrzaśnięci i przerzucający się "klawymi" gadkami? Zero humoru w ich wątku, jednak ten aspekt poprawia rodzina Sama (w szczególności płacząca i naćpana mamuśka). Śmieszny także wątek z tą dziewuszką, która okazała się Deceptikonem. Przejdźmy do scen akcji. Wbrew pozorom, nie ma ich w filmie tak dużo, ale te, które są wgniatają w fotel. Zatopienie tankowca, walka Optimusa z Megatronem. Jednak kilka kewstii jest denerwujących
a) Postać Devastora. Tak było dużo na jego temat, że rozwałkę zrobi, że tego, że tamtego…A tu co? Postrzelał trochę, zniszczył piramidę (i bliźniaków) i został odstrzelony.
b) Trochę za prosta końcówka. Optimus dostaje nowe części i w try miga uwija się z Megatronem i Upadłym. Spodziewałem się wielkiego starcia między Primem i tym ostatnim, a tu ba-bach i po wszystkim.
Po mimo tych aspektów, kilku niedociągnięć fabularnych, "Zemsta Upadłych" to jeden z najlepszych filmów akcji ostatnich lat (a w ostatnich altach takich mamy jak na lekarstwo)
4/10 – Po bardzo dobrym "American Beauty" spodziewałem się czego zgoła lepszego. Zaczyna się identycznie, jak "Full Metal Jacket", tyle, że opowiadanie o szkoleniu szybko zamienia się w tanią komedyjkę, z żołónieżami, przerzucającymi się "klawymi" tekstami. Akcja przenosi się do Kuwejtu, gdzie oglądamy życie codzienne oddziału marines, który wkrótce zmienia się w potężną armię. Mendes chciał ukazać piekło tego, co działo się w umysłach młodych żołnierzy. To piekło dostzregłem w jednej, dwóch scenach. (Patrz scena z czyszczeniem broni i z kasetą wideo, ze zdradą żony). Reszta to ciąg scenek. A do tego jeszcze Jamie Foxx, który chyba chciał pobawić się w Lee Ermeya, jednak tylko nieudolnie go sparodiował.
1/10 – policyjne baraszkowanie dwóch aktorów, którzy nie powinii się marnować w tego typu produkcjach, mówię tu o Nortonie i Farrellu, z naciskiem na tego pierwszego. Rodzinna historia praktycznie nie ma żadnej osi fabularnej, wszystko to zlepek scen akcji i rodzinnego życia boahterów. Pod koniec coś się tam niby zasklepia, jednak ogólny efekt jest miażdżący. Nie wiem, co takiego Redox dostrzegł w tym filmie, ze postawił mu, zgrozo, 6 gwiazdek.
2/10 – Po pierwsze debilne połączenie monologów Jandy z historią, przedstawioną we filmie. Rozumiem, że śmierć męża, znanego operatora, ale, kurde, bez przesady. Prozę Iwaszkiewicza przeczytałem kilka lat wcześniej. Choć opowiadanko niezbyt opasłe, to jednak wciągało. W filmie Wajdy nie ma czegoś takiego, jak klimat. Owszem, dobra kreacja pani Jandy i dobre zdjęcia, szczególnie sekwencjae początkowe i tylko za nie jest "2", nie "1".
… – Bardzo przyjemny horrorek. Świetne zdjęcia i scenografia, budujące klimat i budzący dreszcze Foster (zapada w pamięć lepiej, niż grający główną rolę Hartnett). Tylko to zakończenie jakieś takie naciągane…Po recnezjach spodziewałem się głupszego filmu, a dostałem dobrą rozrywkę, na niezłym poziomie.
Nie starzeje się… – Nieodmiennie śmieszny. Nieodmiennie ironiczny. Kilka gagów trochę naciągniętych, ale końcówka genialna (żeby nie wspomnieć o Czarnym Rycerzu, Rycerzach mówiących "NI" i księciu, który nie chciał się żenić).
8/10
3/10 – Zbyt schematyczne, zbyt ckliwe, słabiutkie dialogi (oprócz tych podczas pobytu w wojsku), wiadome zakończenie, kiepskie aktorstwo (oprócz Treli). Jedyne plusy to dobra, przyswajalna muzyka i piękna, choć kiepsko grająca Kaśka Figura.
3/10
Proszę czekać…