Ależ się ci Wachowscy napinają. Mogliby się trochę rozluźnić i może by coś było z tego bałaganu, bo początek w sumie nie zapowiadał katastrofy.
Misia, krajobrazy i aktorów podziwiam, ale pseudometafizyka pożyczona z "Drzewa życia" strasznie przeszkadza. Do tego nie zawsze konsekwentny montaż.
Takie tam nowomodne pitu-pitu, czyli niby uaktualniamy tradycję, ale w sumie to nie mamy na to żadnego pomysłu, tylko żeby było głośno i efektownie.
Jeśli w komedii najzabawniejsze są napisy, to Houston, mamy problem. Jest parę perełek, ale 2/3 żartów to generatory facepalmu. Chaotyczna, nieciekawa fabuła.
Dokument o Maddinie zrobiony trochę po maddinowsku, czyli przesadnie dużo się nie dowiedziałem, ale aurę towarzyszącą twórcy oddaje nader celnie.
Za mało u nas filmów, które pokazują zamiast opowiadać. Ten jest jednym z rodzynków, w dodatku poprowadzonym po swojemu i konsekwentnie. 8+
Wiedziałem, że jak gadajo, że powolny i niewiele się dzieje, to mi się spodoba. Napięcie czasem siada, ale charakterystyczny styl i ostra wymowa robią robotę.
Widziane na NH, Filmwebowi gratuluję ogarnięcia w kwestii premier. Ładnie skomponowane, skłania do przemyśleń. Miejscami nazbyt oczywiste.
Fabuła to czysty absurd, ale przymuszony potęgą obrazu postanawiam – w zgodzie z najlepszą B-klasową tradycją – mieć to gdzieś.
Wszystko w sumie w porządku, historia bardzo ładna, ale też przeładowana, przez co motywacje bohaterów bardziej sobie wymyślałem niż widziałem na ekranie.
Proszę czekać…