No i tak musi się stać, od dłuższego czasu się o tym mówi. "28 tygodni później" było bardzo dobrym sequelem, następny film można zrobić trochę większy, bo już podpora jest w dwóch świetnych poprzednich częściach.
Na tak sformułowane pytanie mogą odpowiedź w ten sposób: Do kina nie chodzi się na film tylko po to, aby go "zaliczyć".
SPOILERY
Najbardziej zirytował mnie brak telefonów komórkowych, ale może scenariusz powstał 20 lat temu :) Aczkolwiek poza tym dawno nie miałem takiego bicia serca i krzywienia się na widok pewnych scen, a uważam się za osobę odporną na różnego rodzaju przemoc i cierpienie na ekranie. Lubię takie filmy, gdzie miejsce akcji jest ograniczone, bohaterów można policzyć na palcach jednej ręki, a mimo to film wciąga niesamowicie i dość mocno angażuje widza. Tak odnośnie skoku to może się go dało zrobić – http://www.youtube.com/watch?v=M9eHHKLvmlE parkourowcy może by dali radę, ale amator oczywiście nie, co widzimy na filmie. Ciekawe czy po filmie ludzie będą mieli uraz do wyciągów krzesełkowych jak do pływania po "Szczękach" Stevena Spielberga, co raczył wymyślić jakiś recenzent :) Ja na pewno o tym filmie nie zapomnę, zwłaszcza jak będę się wybierał w góry na narty.
Trzeba pochwalić za stronę techniczną i nie bawienie się w jakieś blue czy green-screeny, tylko normalnie ekipa siedziała na jednym krzesełku, aktorzy na drugim i się kręciło:

Ocena: 7+/10
http://www.newsweek.pl/artykuly/wydanie/1153/sybir—yeti-i-hollywood,51086,1 – warto na każdym kroku przypominać, że to nie jest historia Sławomira Rawicza, którą ten sobie przywłaszczył, a Witolda Glińskiego.
Film raczej będzie minimum dobry, nie przypominam sobie słabego filmu od Petera Weira, a historia jest piękna, na pewno film będzie w kolejce po Oscary.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to raczej musi być Człowiek-Zagadka, który najlepiej pasuje do bardzo realistycznego świata Nolana. Na pewno nie będzie żaden ktoś pół-zwierzak-pół-człowiek.
Lubię reżysera D.J. Caruso, zwłaszcza po świetnym "Eagle Eye", a tu zapowiada się kolejna dobra produkcja od tego pana.
Brak blue-screenów i CGI jak narazie widzę, a to zapowiada dobre kino :)
W roli głównej chętnie był widział Jona Hamma, o którym plotkowano, jest idealny do tej roli.
Miałem nadzieję na innego reżysera, ale i Zack Snyder ujdzie w ostateczności, hehe. Nie no to będzie jakieś arcydzieło chyba coś jak Watchmen. Taki reżyser… tacy scenarzyści… taki producent. Wydaje mi się, że cokolwiek ci panowie nie zrobią, nie będzie dało się zrobić lepszego filmu. Na pewno będzie film perfekcyjnie dopracowany pod względem wizualnym, fabuła na pewno będzie dobra, no i czekamy na aktora, któremu powierzą główną rolę. Tylko właśnie czy przez taką ekipę oczekiwania nie będą za wysokie? Przy Watchmen były i film przerósł oczekiwania, mam nadzieję na powtórkę zaskoczenia.
Pewnie masz rację, choć z drugiej strony jakby się film Markowi Zackerbergowi spodobał, to może na Facebooku gdzieś u góry widniał by nieduży baner "The Social Network" w kinach od 1 października :) Ale wydaje mi się, że film mu się nie podobał może nie dlatego, że ma jakieś dodatki fabularne, które nie miały miejsca nigdy, a wiadomo że jakoś fabułę trzeba podkręcić, żeby to się dobrze sprzedało, ale że tak w 75% pokazuje prawdę i bezwzględność Marka, gdy ten poczuł zapach pieniędzy i sławy :) Zobaczymy, jeśli spadek w następnym weekendzie przekroczy 30% to wtedy uznam to za kasową porażkę w USA ze względu na potencjał, na świecie może to zgarnąć niezłą kasę.
Mogło być zdecydowanie lepiej, a wyszło jak zawsze :) – Byłem na premierze, bo dość mocno się na ten film napaliłem, i po świetnej części pierwszej i całkiem obiecujących zwiastunach dostałem film, który dobrze się ogląda, czas się na pewno mi nie dłużył, ale najlepsze określenie jakie mi przychodzi, to że sama produkcja dla Olivera Stone’a była podróżą sentymentalną. O ile zdjęcia była całkiem fajne, te panoramy NY na wstępie prezentowały ładny klimat, to już dalej brakowało polotu i tego rosnącego napięcia jak w pierwszej części, gdzie akcja gnała cały czas do przodu. Brak też jakiegoś punktu zwrotnego filmu czy solidnego zakończenia. Ocena na Rotten Tomatoes (56%) dobrze oddaje poziom filmu. Liczyłem nawet, że Michael Douglas może być pierwszym aktorem, który zdobędzie Oscara drugi raz za tę samą rolę, ale się przeliczyłem, bo zagrał dobrze, ale na tle reszty produkcji średnio-dobrej nie zostanie raczej zauważony. Na sam koniec miałem wrażenie, że od świata finansów ważniejszy jest wątek obyczajowy i relacji ojciec-córka, ojciec-zięć, w pierwszej części takie wątki schodziły na dalszy plan, a twardy był nacisk na to czym jest Wall Street. Było PG-13 ale na pewno z dwa "fuck you" było, choć pewien nie jestem, aczkolwiek cycków już zabrakło i nie było czym ratować męskiej części widowni :) Jestem pewien, że kobietom powinien się ten film bardziej spodobać. No po prostu scenariusz nie wyszedł lub po prostu brakowało mu porządnej korekty, a jak on kiepski, a filmem nie są Transformersy (choć Shia jest :) ), to jak nie ma jakiś wybuchów, a nawet cycków, to jedynie jak wspomniał strona techniczna może trochę przyciągnąć oko. Jednakże gdzieś przeczytałem, że te zakończenie jest specjalnie nie jakieś takei konkretne, aby być wejściem do trzeciej części i jeżeli to prawda, to może ten film miał jakiś większy sens niż mi się wydaje i zobaczymy trzecią część z poziomem bliskim jedynki?
Żeby zobrazować poziom tych filmów, to mogę powiedzieć, że po pierwszej części ma się ochotę być takim Gordonem Greko lub Budem Foxem, zakręcić się trochę w świat finansów na Wall Street i grać na giełdzie. Po obejrzeniu drugiej części bardziej chce się szukać teorii spiskowych na temat kryzysu niż grać na giełdzie.
6+/10 (jedynka ma u mnie 9/10)
Proszę czekać…