Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: Amok 0

Kino gatunkowe w Polsce to dalej temat drażliwy. Rozjeżdżamy się, za dużo chcemy naraz i ostatecznie kończy się na kolejnych siniakach. Amok niestety również jest amokiem narracyjnym i poobijał się trochę, ale spadł z dosyć wysokiego konia.

Historia oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Film opowiada o głośnej sprawie pisarza, który w swojej książce pisze o zbrodni w bardzo realistyczny sposób. Nieprzypadkowo wiążę się ona i jest pokrewna ze sprawą mającą miejsce w świecie realnym – śmiercią pewnego architekta. Po kilku latach nowy inspektor, zdezelowany wewnętrznie niczym detektywi z serialu True Detective, pojawia się w mieście, w którym doszło do tej makabrycznej zbrodni. Jako "nowy", Jacek dostaje donos sugerujący, że autor książki jest mordercą. Reszta ekipy policyjnej dawno zakopała sprawę i porzuciła dalsze próby rozwiązania, ignorując temat. Od dnia następnego na komendzie pojawia się literatura, a zadaniem domowym od inspektora jest czytanie wybranych rozdziałów i interpretacja. Sam Jacek spotyka się z autorem „Amoku” Balą i udając, że potrzebuje jego pomocy w rozwiązaniu sprawy, przesłuchuje podejrzanego.

Kasia Adamik chce prócz rasowego thrillera, połączyć to gustownie z refleksją o przenikaniu się sztuki i życia. Do tego zatrudnić narrację dumającą nad teorią nadczłowieka Nietzchego, naturalną skłonnością do amoralności Freuda, a nawet zaangażować w to refleksję Dostojewskiego nad psychologią zbrodniarza. Jednak robi swojemu filmowi tym krzywdę, bo pokazuje jak bardzo jest jej daleko do zrealizowania tych postulatów, zbudowania takiej warstwy psychologicznej i połączenia tego w zrośniętą oraz ciągłą narrację.

Wiemy na pewno co inspiruje artystkę i jakie kino ją interesuje, tylko nie wiemy po seansie jakie robi ona sama. Widać tu fascynację Zodiakiem, czy wątkiem dziwnej pasji ścigającego ściganym, jak chociażby w Jestem mordercą. Obraz pełen pomysłów, symboli, bez zbędnych kadrów, nie idzie pod rękę z wątkami. Mnożą się one, przez co powstaje dezorientacja i nie wiemy, za którym bohaterem podążać. W jednej chwili mamy walkę o udowodnienie zbrodni pisarzowi, w drugiej rozpoczęty brawurowo, ale kompletnie nieposklejany i porzucony wątek (powracający dosyć nieznośnie i nieskładnie) wyrzutów sumienia za wydarzenia z przeszłości naszego głównego bohatera. Wręcz fizycznie w bohaterze granym przez Łukasza Simlata widać, jak utknął i jest wyzerowany, dlatego Kolba jest dla niego pracą, zagadką, ale i fascynacją odciągającą go od własnych demonów. Do tej karuzeli natchnienia i słowotoku filmowego dochodzi jeszcze wątek byłej żony Kolby, która snuje się, nie jest napisana atrakcyjnie, a udaje się w filmie jak ważna jest dla historii.

Amok to film wielu odważnie wypowiadanych i kreatywnych zdań, ale wielu nieskończonych. Wielogłos, pełen wtrącania się sobie w słowo i spójny na poziomie wyłącznie wizualnym. Reżyserka ma dużo do powiedzenia językiem filmowym, ale tutaj się jej plącze. Historia wstrząsnęła Polską, ale film tego nie robi.

Moja ocena: 5/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…