Detektywi Rust Cohle (Matthew McConaughey) i Martin Hart (Woody Harrelson) od siedemnastu lat tropią seryjnego zabójcę, sprawcę makabrycznych, rytualnych morderstw. W tym czasie ich wzajemne relacje przeszły ewolucję, zarówno na poziomie zawodowym, jak i prywatnym. Losy detektywów są nierozerwalnie związane, a kolejna… zobacz więcej
Detektywi Rust Cohle (Matthew McConaughey) i Martin Hart (Woody Harrelson) od siedemnastu lat tropią seryjnego zabójcę, sprawcę makabrycznych, rytualnych morderstw. W tym czasie ich wzajemne relacje przeszły ewolucję, zarówno na poziomie zawodowym, jak i prywatnym. Losy detektywów są nierozerwalnie związane, a kolejna odsłona najtrudniejszej w ich karierze sprawy ujawni wiele mrocznych tajemnic. opis dystrybutora
Pierwsza seria to najlepszy serial detektywistyczny, jaki w życiu widziałem. przeczytaj recenzję
SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! SPOILER! Osobiście nie miałem aż tak negatywnego odczucia, jednak ciekawszym zakończeniem byłaby śmierć Cohle’a – wszystko na to wskazywało, a tu na końcu wjeżdża ambulans i po ptakach :) Ogólnie cały sezon trzymał poziom choć odnoszę wrażenie, że mogło być jeszcze ciekawiej.
Mam inne odczucia, bo przede wszystkim nie postrzegam tego serialu poprzez pryzmat toczonego śledztwa kryminalnego. Dla mnie to cały czas była opowieść o dwóch (mniej lub bardziej) zwykłych detektywach i relacji między nimi. A ostatni odcinek świetnie spina klamrą ich historie rozgrywające się na przestrzeni lat.
A zagadka morderstw to bardziej drugorzędna sprawa. Nie sądzę, żeby wskazówki zostawiane na miejscach zbrodni świadczyły o jakimś nadzwyczajnym IQ mordercy/-ów. Jedyne co można było wywnioskować z wyeksponowanych zwłok, to to że osoba/osoby te mają coś nie tak z głową. Dlatego osobiście nie oczekiwałem geniusza postaci Hannibala Lectera.
Chociaż faktycznie, zwłaszcza po wątku z szeryfem, należało oczekiwać, że sprawa ta jest celowo tuszowana przez kogoś postawionego wyżej. Ale nie zapominajmy (sam Pizzolatto to powtarza w wywiadach), że jest to serial nakręcony w stylu POV, czyli widzimy i czujemy to, co dwaj główni bohaterowie. Więc jeśli ktoś celowo utrudnia śledztwo, żeby np. nie być powiązanym w jakikolwiek sposób z brutalnymi morderstwami, to od razu zapala się lampka detektywom (i nam widzom), że ta osoba zachowuje się podejrzanie, choć wcale być tak nie musi. Mylenie tropów – na tym polega urok powieści kryminalnych.
SPOILERY
Beznickowy – a widzisz, nie czytałam nic na temat tego serialu, więc nie wiedziałam o jego założeniach:) Dużo mi wyjaśniłeś tą informacją. No i fakt, jeśli spojrzeć na serial, jako na historię o dwóch detektywach-partnerach, to faktycznie ostatni odcinek jest dobrym zakończeniem. Ja się bardziej skupiłam na historii śledztwa, stąd moje rozczarowanie. I nie o to chodzi, że oczekiwałam super inteligentnego mordercy. Myślałam, że będzie to morderca z dobrymi koneksjami;)
Co do oceny serialu, powtórzę się, uważam że jest naprawdę bardzo dobry. Wszystko mi w nim grało, a jedynie ostatni odcinek trochę zawiódł.
też mi się wydaje, że scenarzyści nie do końca się przyłożyli w ostatnim odcinku. Wszystko już było oczywiste. Wystarczyło wejść i złapać. Mimo to jeden z najlepszych seriali ever największy udział w tym miał oczywiście rewelacyjny tu Matthew McConaughey.
Ja od kilku lat jestem serialowym wyjadaczem, ale odczucia mam podobne. Serial bardzo dobry i niestety tylko bardzo dobry. Bardzo podobał mi się sposób narracji, dobór aktorów grających w serialu zarówno te główne jak i te mniejsze oraz przedstawiona historia. Jednak zabrakło mi jakiegoś mocnego akcentu, który poniekąd zwalił by mnie z nóg i sprawił bym postrzegał ten tytuł w kategorii produkcji wybitnych. W każdym razie specjalnie narzekać nie będę na dzieło HBO, gdyż na chwilę obecną to jedna z ciekawszych nowości tego roku.
Pierwszy sezon rewelacyjnie stopniuje napięcie i wprowadza ciekawy klimat, drugi rozczarowuje zmianą koncepcji, trzeci zaczyna się intrygująco, ale kończy klapą
Nieoczekiwanie – drugi sezon jest tak dobry jak pierwszy, albo i nawet lepszy. Jestem pod wtrażeniem. Ogląda się z przyjemnością. Ponownie mamy duszny klimat i trzy świetne postaci. Farella nigdy jakoś nie ceniłem, a tu pokazuje, że jest dobrym aktorem. Piękna Mcadams i intrygujący trzeci bohater.
Świetne zdjęcia, muzyka, dobra intryga. Polecam gorąco!
8/10
Nie no, Redox nie żartuj. Pod kazdym względem pierwszy sezon przewyższa drugi. Nawet scena strzelaniny wygląda tutaj biednie. Nie mówiąc już o klimacie, bohaterach czy aktorstwie. Tutaj jedynie Colin daje rade, ale gdzie mu do Mefju. Dwa odcinki do końca a my nadal nie wiemy o co chodzi i gdzie to zmierza. Niewykorzystany potencjał, Pizza za bardzo poleciał.
> Movieman o 2015-07-31 09:37 napisał:
> Nie no, Redox nie żartuj. Pod kazdym względem pierwszy sezon przewyższa drugi.
> Nawet scena strzelaniny wygląda tutaj biednie. Nie mówiąc już o klimacie,
> bohaterach czy aktorstwie. Tutaj jedynie Colin daje rade, ale gdzie mu do Mefju.
> Dwa odcinki do końca a my nadal nie wiemy o co chodzi i gdzie to zmierza.
> Niewykorzystany potencjał, Pizza za bardzo poleciał.
W True Detective niegdy nie chodziło o strzelaniny, w zadnym z dwóch sezonów serialu. Pizzalatto dalej swietnie transformuje swoich bohaterow, ich relacje i otaczajacy swiat pod wpływem prowadzonego śledztwa, które nie rozwiązuje się w trakcie jednego odcinka jak w większości proceduralnych seriali.
Wydaję mi się, że głównym problemem oglądających jest oczekiwanie na odwzorowanie detal po detalu elementów z poprzedniego sezonu. Po wypowiedziach scenarzysty widać, że wie co robi – utrzymuje dalej koncepcję, jednak zmienia otoczenie (z Południa z 1. serii przenosi się do bardziej miejskiej zabudowy Los Angeles), wprowadza postacie o innych osobowościach.
Gdybyśmy dostali kropka w kropkę to co rok temu w True Detective, zamiast obecnych postów na forach już widzę inną falę oskarżeń o brak oryginalności, kopiowanie zagrań i bohaterów poprzedniego sezonu.
Dlatego argumenty o słabszym aktorstwie czy klimacie w ogóle do mnie nie przemawiają; HBO nie może sobie pozwolić na słabsze zagrania czy fałsz ze strony obsadzonych aktorów, nawet Vaughn wypada tutaj dobrze. Co do klimatu to już po części pisałem – problem był chyba od początku w podejściu i już po emisji preierowwego odcinka drugiej serii wielu widzów niestety wyrobiło sobie opinię na temat całego sezonu…
Ale tu nie chodzi tylko o to, że jest to całkiem inny sezon niż ten pierwszy (w zasadzie mógłby mieć całkowicie inny tytuł). Bo to akurat można zapisać po stronie plusów. Chodzi o to, że ta historia nie ma takiego pierdyknięcia jak w sezonie pierwszym. Postacie są mniej ciekawe – z wyjątkiem Colina – ich problemy wydają się być błahe i strasznie oklepane (były żołnierz-gej to już totalna padaka). Problem tez jest taki, że Pizzalatto wprowadził za dużo postaci pierwszoplanowych przez co serial traci na dynamice i jest najzwyczajniej w świecie przez większość czasu NUDNY.
Kryminalna zagwozdka jest miałka, dwa odcinki do końca a tam prawie, że nic się nie ruszyło do przodu i nadal nie wiadomo o co chodzi. Do tego dochodzi znowu to filozofowanie – o ile w pierwszym sezonie było to fajnie maskowane, tak tutaj jest to męczące.
Spoko, nowy odcinek był dobry, chyba najlepszy z całej serii, ale najsłabszy odcinki poprzedniej odsłony i tak są lepsze od tego. Jak dla mnie nie wykorzystano potencjału drzemiącego w aktorach, jak i w historii. Pizza powinien skupić się tylko na Colinie i Winsie.
> ferhin2 o 2015-07-31 16:35 napisał:
> a na świetności sezonu
> pierwszego dłużej jechać nie można.
Jak dla mnie nowy sezon w kazdynm mozliwym aspekcie odrywa sie od pierwszego sezonu, co jest wielkim plusem. Gdyby chcial jechac na popularnosci juz dawno wrzuciliby jakis glupi easer egg albo bezposrednio nawiazali jak w przypadku 4. sezonu American Horror Story, gdzie odwolali sie do 2. sezonu tegoz serialu i zwiazali te dwa (a moze nawet wiecej) sezony.
Na szczescie wyniki ogladalnosci potwierdzaja, ze widzowie sa ciekawi co Pizzalotto przygotowal w kolejnym odcinku co tydzien.> Redox o 2015-07-31 19:56 napisał:
>
> Na szczescie wyniki ogladalnosci potwierdzaja, ze widzowie sa ciekawi co
> Pizzalotto przygotowal w kolejnym odcinku co tydzien.
raczej zadają sobie pytanie "czy w końcu serial będzie choć minimalnie tak dobry jak sezon 1."
A ja mam opóźnienia w oglądaniu seriali i dopiero teraz skończyłam 2 sezon:) Jakoś nie lubię czekać całego tygodnia na kolejny odcinek, wolę obejrzeć sobie wszystkie "od razu" (=jeden na dzień).
Ale co do mojej opinii na temat "Detektywa" – uważam, że sezon pierwszy jest równie dobry jak drugi. Nie powiedziałabym, że lepszy, ale też na pewno nie jest gorszy. Fakt, jest kompletnie inny, ale absolutnie nie jest to jego wadą, bo dzięki zupełnie innej historii nie mamy odczucia, że "to już było". Nie przepadałam za Farellem, ani Vaughnem, ale tutaj zagrali naprawdę dobrze. Akcja poprowadzona wartko, klimat tego sezonu również mi podszedł, tak więc oglądało mi się go naprawdę przyjemnie. Jedyny minus: jak słusznie zauważył Movieman za dużo mamy postaci pierwszoplanowych i faktycznie gdyby okroić wątek żołnierza-geja (lub go wyciąć) całość mogłaby wypaść lepiej, ale dla mnie to w zasadzie jedyny zarzut.
DETEKTYW – SEZON 2 (Spojlerowy watek dyskusyjny) – No to rozpoczął się drugi sezon. Start jest dobry, ale nie napiszę, że mnie powaliło. Obyło się bez fajerwerków.
Odcinek skupił się przede wszystkim na nakreśleniu motywacji bohaterów, krótkim przedstawieniu ich historii i wprowadzeniu do kryminalnej intrygi. Ostatecznie jednak zbyt wielu kart nie odsłonięto i ciężko na razie w kilku zdaniach opisać fabułę.
Na pewno pilot drugiego sezonu pod względem zdjęć prezentuje się równie ładnie jak poprzedni sezon. Muzyka również tworzy fajny klimat, ale od razu trzeba uprzedzić, że jest on całkowicie inny. Tak więc pod tym względem twórcy dotrzymali słowa. Niby, gdzieś unosi się duch pierwszego Detektywa (przede wszystkim w zarysowaniu postaci oraz jest scena przesłuchania postaci granej przez Farrella, która wyglądała identycznie jak sceny z McConaugheyem), ale jest to zgoła inna produkcja.
Na razie na przód wśród bohaterów wysuwa się ten grany właśnie przez Farrella. Glina nie stroniący od wódy i narkotyków, dla którego przekroczenie granicy prawa nie jest problemem. Lubię takich badassów. Do tego Farrell już zaliczył znakomitą scenę z obiciem mordy gościa, który jest ojcem typa znęcającego się nad jego synem. Kastet i pięści poszły w ruch. I like it!
Co do zarzutów to główny jest taki – za dużo mroku. Momentami jest za ciężko, wygląda to jak jakiś skandynawski dramat psychologiczny. Rozumiem jakby jeden z bohaterów nosił ciężkie brzemię na plecach, ale tutaj to wyglądało jakby każdy z nich na barkach nosił co najmniej pięciotonowy wór doświadczeń. I to niezbyt dobrych. Mam nadzieję, że twórcy trochę poluzują w kolejnych odcinkach. W innym wypadku może wyjść niezamierzony, męczący pierd.
No, ale oczywiście wierzę w Pizzolatto i w żadnym wypadku nie skreślam sezonu po pierwszym odcinku. Potencjał jest spory. 7/10
> Beznickowy o 2015-06-22 17:37 napisał:
> a sama intryga była tylko tłem, o tyle tutaj odwrotnie – pierwszy odcinek skupił się na
> zawiązywaniu intrygi.
Bez przesady – na razie ciężko pisać o skupieniu się na czymkolwiek. Bardziej było to wprowadzenie mające za zadanie przedstawić nam postacie. Oczywiście po łebkach, na więcej przyjdzie jeszcze czas. Tak samo z intrygą.
Jestem bardzo mile zaskoczony , uwielbiam ten melancholijny i mroczny klimat .
Widać różnicę prowadzenia serialu , nie jest to Fukunaga , prawdopodobnie też nikt nie przebije McConaugheya ale serial naprawde daję radę .
Zdjęcia , muzyka , historia , mroczny klimat , aktorzy – wszystko na najwyższym poziomie , tylko czekać na następny odcinek .
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
Proszę czekać…
8/10 – Bezsprzecznie serial bardzo dobry. Z niecierpliwością czekałam na następny odcinek, choć seriali nie lubię (tak ogólnie) i oglądam je rzadko.
Świetnie zagrane role, wartka akcja, dobra zagadka, mroczny klimat i oddająca nastrój muzyka.
Jedyne co mi nie pasuje to ostatni odcinek. Czemu? Dalej czytają tylko Ci, którzy widzieli;)
SPOILERY
1. Ostatni odcinek od samego początku trochę został zepsuty przez pokazanie mordercy z bliznami. Był oczekiwaniem, aż go złapią, zagadki już wielkiej nie było.
2. Nie do końca przemawia do mnie fakt, że tym poszukiwanym mordercą, którego kryły wielkie szychy, był zwykły gość koszący trawniki. Zabrakło mi w zakończeniu jakiegoś lepszego (dokładniejszego) wyjaśnienia powiązań tego mordercy z resztą.
3. Chyba oczekiwałam, że w domu mordercy znajdą się jakieś dowody (np. filmy) obciążające kogoś wyżej postawionego.
4. Brakowało mi zaskoczenia, które pojawiało się w każdym odcinku.
Co Wy na to, ktoś jeszcze miał podobnie:)?